Rozdział 48 | Trochę szczęścia dla obojga

74 14 1
                                    

W Rokkakudo przebywali tak długo, dopóki nie zgłodnieli. Akurat inni turyści przyszli, żeby również zobaczyć to miejsce, więc uznali, że to idealny moment, żeby się zebrać na jakiś obiad.

Dużo rozmawiali, będąc jeszcze w sześciokątnym budynku na skraju morza. Stali oparci o siebie ze splecionymi dłońmi i opowiadali sobie to, co ominęło ich w życiu tego drugiego przez te wszystkie lata.

Suga opowiedział Kuroo o tym, jak zerwał z Daichim po meczu MSBY Black Jackals vs Schweiden Adlers.

— Suga-chan — Kuroo powiedział cicho — Zawsze mnie to zastanawiało... Czy to dlatego, że mnie wtedy zobaczyłeś?

— Po części tak, ale bardziej chodziło o to, że zobaczyłem was razem. Ciebie i Daichiego. I przypomniałem sobie, że to ja to zniszczyłem.

— Nie tylko ty...

— Ale moja wina była wystarczająco duża. No i nie mogłem się dłużej oszukiwać, że ten związek ma jeszcze jakikolwiek sens.

Poza tym Sugawara opowiedział o tym, jak wyprowadził się do Kitaibaraki i jak mu się tam żyło. Powiedział, jak momentami było ciężko. Jak bardzo kochał swoich uczniów i jak uwielbiał swoją pracę, mimo iż czasami nie miał na nią siły. Opowiedział, jak bardzo się cieszył, kiedy zobaczył Kageyamę, Hinatę i Yaku w barwach reprezentacji Japonii. Oraz o tym, jak zupełnym przypadkiem spotkał Oikawę w sklepie, a później się z nim zaprzyjaźnił.

Kuroo z kolei podzielił się tym, jak ciężko było mu na początku w pracy dla JVA. Jak bardzo męczył go ten wyścig szczurów i jak wiele razy chciał zrezygnować, ale był zbyt uparty, żeby się poddać. Z pasją mówił o tym, jakie ma plany na spopularyzowanie siatkówki w Japonii. Poza tym pękał z dumy, kiedy opowiadał o Kenmie i jego sukcesach. Mówił również o tym, jak wspaniale było współpracować z reprezentacją Japonii, w której widział tak wiele znajomych twarzy.

Wreszcie po przybyciu innych turystów do ich ustronia, zdecydowali się wracać i pójść coś razem zjeść.

— Znam całkiem niezłą knajpkę, w której podają świetne ryby.

— Oya? — Kuroo uniósł jedną brew. — Czyżby kolejny spersonalizowany wybór, żeby mi się przypodobać?

Oczywiście Suga pamiętał, że Kuroo uwielbia jeść ryby, więc aż tak bardzo się nie mylił, ale poza tym...

— Kitaibaraki słynie z rybołówstwa, więc nie mógłbym cię zabrać w żadne inne miejsce.

— Mhm, jasne. — Kuroo puścił mu oczko. — W takim razie chodźmy na ryby! Wysoko przyswajalnego i łatwostrawnego białka nigdy za wiele.

Tą samą trasą wrócili na parking, gdzie stał samochód Kuroo. Chwilę poświęcili na wpisanie lokalizacji podanej przez Sugawarę, a później ruszyli niemal pustą drogą z powrotem w stronę centrum miasta.

Było po czternastej. Suga ze zdziwieniem stwierdził, że spędzili dużo więcej czasu na wybrzeżu, niż mu się wydawało. Podróż do restauracji zajęła im kolejne około piętnaście minut.

— Wiedziałeś, że kiedyś Yakkun próbował mi wmówić, że mięso jest lepsze od ryb? — Kuroo zrobił minę wyrażającą czyste przerażenie i zgrozę.

Suga zachichotał.

— Właściwie to ja też wolę mięso.

— Jakie to rozczarowujące.

— Najlepiej na ostro.

— Tak, pamiętam. Ty i ten twój język z wypalonymi do reszty kubkami smakowymi. Czy tego się nie powinno leczyć?

Nierozważny i romantyczny || KuroSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz