Rozdział 10

1.4K 56 32
                                    

Audrey zeszła do Wielkiej Sali w towarzystwie Clarie i Jemiego. W sali było ze dwadzieścia osób. Fred widząc Audrey, pomachał jej z uśmiechem na ustach. Stał obok Harry'ego Pottera, Rona, Georga i Lee.

- Wcale nie jestem pewna, czy to zadziała - Audrey usłyszała Hermionę Granger - Dumbledore na pewno to przedział.

Fred, George i Lee zignorowali ostrzeżenie Hermiony.

- Gotowi? - zapytał Fred - No to walimy... ja idę pierwszy

Fred wyciągnął z kieszeni kawałek pergaminu z napisem Fred Weasley - Hogwart. Stanął tuż przy złotej linii, wziął głęboki wdech i przekroczyć linię. George zrobił to samo. W następnej chwili rozległ się trzask i obaj bliźniacy wylecieli z kręgu, boleśnie ładując na kamiennej posadzce. Obu wyrosły identyczne, długie, siwe brody. Wszyscy ryknęli śmiechem.

- A mówiłam im, że mają się nie nakręcać - powiedziała Kaia, kręcąc głową i śmiejąc się.

- Ostrzegałem was - powiedział ze śmiechem Dumbledore - Radzę wam pójść do pani Pomfrey. Już się zajmuje panną Fawcett z Ravenclaw i panem Summersem z Hufflepuffu.

- Nieźle wam poszło! - krzyknęła Kaia za chłopakami.

- Nie widziałam, że chcą brać udział - powiedziała Audrey do Kai.

- Oj bardzo chcieli - powiedziała przeczesując ręką blond włosy - Nieźle się nakręcili na to. Byli przekonani, że eliksir postarzający pomoże.

- Audrey! Wszędzie cię szukam! - usłyszała za sobą Evana.

- Widzimy się później, Audrey - powiedziała Kaia odchudzać.

Evan nachylił się nad Audrey i pocałował ją w usta i razem z nią poszedł do stołu krukonów. Razem zjedli śniadanie, a potem poszli przejść się na błoniach, gdzie rozmawiali o turnieju trójmagicznym.

- To jednak są kretyni - powiedział Evan, kiedy Audrey opowiadała o bliźniakach, którzy chcieli wziąć udział i wyrosły im brody.

- To wcale nie są kretyni - powiedziała od razu Audrey.

- Jasne. Broń ich jeszcze - prychnął. Audrey westchnęła cicho.

- Lubią się po prostu bawić - powiedział Audrey.

- Mogli by zmądrzeć - powiedział Evan - Tylko wygłupy im w głosie.

- Ja uważam, że są zabawni - powiedziała - Nie znam ich bardzo dobrze, ale za każdym razem kiedy ich widziałam żartowali i śmiali się.

- Audrey, nie musisz mi tego mówić - powiedział - chodź, wracamy do zamku. Sophie na mnie czeka. Obiecałem, że jej pomogę.
***

Uczta w noc duchów ciągnęła się strasznie. Na koniec mieli być wybrani reprezentację szkół, a Audrey mimo, że tego nie popierała, to była szczerze ciekawa kogo wybiorą.

- Czara ognia jest już prawie gotowa dokonać wyboru - powiedział Dumbledore - Myślę, że to zajmie jeszcze minutę. Kiedy zostaną ogłoszone nazwiska reprezentantów, proszę, by tutaj podeszli i pomaszerowali wzdłuż stołu nauczycielskiego i weszli do przylegającej komnaty.

Dumbledore wyjął różdżkę i szeroko nią machnął, a wszystkie świece natychmiast pogasły. W tym momencie Czara Ognia była najjaśniejszym punktem w całej sali. Bladoniebieskie płonie Czary nagle poczerwieniały i buchnęły iskry. Wystrzelił długu język ognia, z którego wyleciała nadpalona karteczka.

- Reprezentem Durmstrangu będzie - przeczytał mocnym głosem - Wiktor Krum!

Krum wstał od stołu ślizgonów i poszedł ku Dumbledore'owi, skręcił w prawo, przeszedł obok stoku nauczycielskiego i zniknął za drzwiami.

Czara wyrzuciła kolejną karteczkę.

- Reprezantem Beauxbatons będzie Fleur Delacour! - oznajmił Dumbledore.

Fleur uczyniła to samo co Krim. Wyleciała ostatnia karteczka.

-Reprezantem Hogwartu będzie - zawołał - Cedrik Diggory.

Cedrik wstał od stołu puchonów i poszedł do komnaty.

- Wspaniale! - zawołał - A więc mamy trzech reprezentantów! Jestem pewien, że nie zawiodę się na was wszystkich, nie wyłączając pozostałych uczniów z Beauxbatons i Durmstrangu... Liczę na to, że wszyscy reprezentacji spotkają się z waszym wspaniałomyślnym popraciem i aplauzem. Dopingując i oklaskują swojego reprezentanta, przyczynicie się do...

Dumbledore urwał. Plomienie W Czarze Ognia ponownie się zabarwiły na czerwono i wyrzucił jeszcze jeden kawałek pergaminu. Dumbledore chwycił go i wytrzeszczył oczy. Długi się w niego wpatrywał, a potem odchrząknął i przeczytał:

- Harry Potter.

Audrey zupełnie zdziwiona spojrzała w stronę gryffindoru. Na twarzy Kai malowało się to samo zdziwienie co na twarzy Harry'ego. Potter w końcu wstał z miejsca. Wszyscy patrzyli na niego z otwartymi buziami.
***

- Jak on to zrobił - zastanawiał się Evan, kiedy odprowadzał Audrey do pokoju wspólnego. Jamie i Clarie szli za nimi.

- Nie mógł wrzucić sam kartki - powiedział Jamie - Ktoś to musiał zrobić za niego.

- Kurcze, sprytny jest - powiedział Evan - Wykorzystał kogoś.

- Ja nie sądzę, ze sam by na to wpadł - powiedziała Clarie - Słyszałam jak mówił, że nie chce brać udziału.

- Kłamał - stwierdził łatwo Evan - Widocznie sławy mu nue wystarcza.

- Evan, nie mów tak - powiedziała Audrey - A co jak ktoś go w to wróbił?

- Najpierw bronisz rudzielców, a potem Pottera - Evan pokręcił głową - Przestań Audrey. Zastanów się czasem.

Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz