- Wasze Owutemy są coraz bliżej - powiedziała profesor McGonagall. Fred westchnął i oparł się na ręce. Audrey obok niego wyraźnie się spięła. Nic dziwnego. Temat Owutemów stresował ją.
Profesor McGonagall kontynuowała swój wywód, a Audrey słuchała jej każdego słowa. Fred patrzył na to zupełnie inaczej. Nawet nie zamierzał pisać Owutemów, a był skazany na słuchanie tego. Nabrał ochoty, żeby już wylecieć ze szkoły, aby więcej nie słuchaj tek gadki. Fred spojrzał na Audrey i widząc, że jest spięta chwycił ją za rękę. Wiedział jak stresowała się egzaminami. Chciała wszystko zdać na najwyższe wyniki i codziennie się uczyła niedając sobie odpocząć. Fred zaczynał się o nią martwić. Czasem zachowywała się jak robót.
- Czemu ty tego słuchasz? - zapytał Fred, kiedy wyszli z klasy i szli do pokoju wspólnego gryffindoru - Przez to tylko bardziej się stresujesz i nakręcasz na najgorsze.
- Chcę się dobrze przygotować - powiedziała spokojnie.
- Jesteś dobrze przygotowana. Nauczyciele chwalą cię na każdej lekcji i mówią, że mamy brać z ciebie przykład. Jesteś przygotowana. A teraz nie myśl o tym - powiedział - Za chwilę masz urodziny. Chciałbym, żebyś przynajmniej w ten dzień się nie uczyła.
- Freddie...
- Nie, Audrey. Jesteś zmęczona i chodzić ledwo żywa. Czasem wyglądasz jak zombie - powiedział, a Audrey przewróciła oczami i pokręciła głową.
- Daje sobie radę - powiedziała wchodząc do pokoju wspólnego gryffindoru. Audrey i Fred usiedli na kanapie.
- W to nie wątpię, kochanie - powiedział Fred obejmując Audrey ramieniem - Po prostu martwię się o ciebie.
- Nic mi nie będzie, Fred - powiedziała mając dość już tego tematu.
George i Lee weszli do pokoju wspólnego chwilę po nich i opadli na fotele. Fred zmienił temat i zaczął rozmawiać z George'em o sklepie. Mieli jeszcze dużo do zaplanowania.
***
Audrey wróciła do swojego dormitorium. Clarie leżała na łóżku razem z Clarą. Blondynka uśmiechnęła się lekko i weszła do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic.
Położyła się w łóżku i wzięła książkę z transmutacji. Była już zmęczona, ale musiała jeszcze powtórzyć do testu, który zaplanowała profesor McGonagall. Fred miał rację, Audrey się przemęczała i dawała sobie odpocząć. Nie chciała, żeby się o nią martwić. Doskonale sobie dawała ze wszystkim radę, przynajmniej tak myślała. Pomijała fakt, że czuła się cały czas zmęczona i potrzebuje odpoczynku. Owutemy były dla niej ważniejsze.
Audrey uczyła się do późna. Następnego dnia była zmęczona, a z tego bolała ją głowa. Test, na który się tak przygotowywała nie poszedł jej tak dobrze jak się spodziewała. Po lekcjach poszła do biblioteki, gdzie czekała na Freda.
Rudowłosy wszedł do biblioteki. Wypuścił powietrze nosem widząc Audrey leżącą na rękach i śpiąca. Usiadł obok niej i potrząsnął nią lekko. Obudziła się dopiero po chwili.
- Miałaś odpocząć - powiedział odgarniając jej włosy z twarzy - Chodź idziemy do dormitorium. Musisz się w końcu wyspać.
- Nic mi nie jest, Fred - powiedziała, a chłopak westchnął.
- Nie daj się prosić - powiedział - Jesteś wykończona i nie mogę już na to patrzeć. W takim stanie niczego nie dasz rady zrobić. Idziemy! Dzisiaj śpisz u mnie. W końcu się wyśpisz.
- Mam patrol wieczorem - powiedziała chowając rzeczy do torby.
- Zamień się z kimś. Nie możesz dzisiaj iść na patrol.
Chwycił ją za rękę i pociągnął do wyjścia z biblioteki. Audrey poczuła narastającą w niej irytacje. Widziała, że Fred chciał dobrze, ale czuła się źle jak tak ją traktował.
- Fred - wymamrotała - Jestem prefektem naczelnym.
- Wiem, ale to nie znaczy, że...
- Mam swojej obowiązki, Fred - powiedziała stanowczo, stając. Fred odwrócił się w jej stronę.
- Ja tylko chce dobrze dla ciebie - powiedział zakładając ręce na piersi.
- To mi nie pomaga, Fred! Ty wylatujesz przed końcem roku! Nie zamierzasz pisać Owutemów! Nie wiesz jaką presję czuję!
- Przeszkadza ci to, że nie pisze Owutemów? - zapytał, a Audrey westchnęła czując się bezsilna.
- Nie! Po prostu... nigdy nie zrozumiesz jaką presję czuję.
- Nie rozumiem? - prychnął - Całe życie co nie zorbie moja matka mnie krytykuje i mówi jakie to głupie! Myślisz, że to nie jest presja?
- Fred - wesychnęła.
- Widzimy się jutro - powiedział ruszając w stronę wieży gryffindoru. Audrey jeszcze go wolała i próbowała za nim iść, ale on nie chciał z nią rozmawiać. Był zbyt zdenerwowany, żeby z nią o tym rozmawiać.
***
- Audrey jest w pokoju wspólnym - powiedział George wchodząc razem z Lauren do dormitorium - Czeka na ciebie. Nie wygląda za dobrze.
- Co się wczoraj stało? Widziałam ją w bibliotece i płakała - zapytała Lauren - Co jej zrobiłeś?
- Pokłóciliśmy się trochę. Nic takiego - powiedział i nie chcąc słuchać ich dalszego gadania wyszedł z dormitorium.
Audrey stała przy obrazie. Była blada na twarzy, a pod oczami miała cienie. Widział, że mało spala. Od razu pożałował, że się tak zdenerował na nią.
- Fred, ja chciałam cię przeprosić - powiedziała.
- Byliśmy zdenerwowani - odparł - Po prostu zapomnijmy o tym.
- Chciałeś dobrze - wymamrotała, a Fred przyciągnął ją do siebie i oparł głowę na jej głowie - Przepraszam.
- Ja też przepraszam, kochanie - powiedział i objął jej policzki - Kocham cię - dodał złączając ich usta.
CZYTASZ
Różana Historia | Fred Weasley
FanfictionAudrey Moore jest dziewczyną o bardzo dobrym sercu. A nawet za dobrym. Dla wszystkich chce jak najlepiej, nie zwracając uwagi na siebie samą. Będąc w toksycznym związku zaniedbuje siebie. Fred Weasley jest znany w Hogwarcie jako ten śmieszny chłopak...