Rozdział 36

946 48 0
                                    

Audrey siedziała w bibliotece w towarzystwie Lauren Cowan. Blondynka musiała przyznać, że jeszcze nie widziała tak rozgadanej dziewczyny jaką jest Lauren. Mówiła o wszystkim co jej ślina na język przyniesie. Co chwilę Audrey musiała przypomnieć, żeby mówić ciszej. Pani Pince przez gadatliwość Lauren miała ich na oku.

- George jest bardzo miły, prawda? Jest dobrym pocieszycielem. Kiedy Snape mnie zdenerwował zabrał mnie na herbatę i dużo rozmawialiśmy. Jest bardzo zabawny - mówiła, a Audrey uśmiechnęła pod nosem.

Większość ludzi denerwowała gadatliwość brunetki, ale Audrey wręcz przeciwnie. Miło się jej słuchało. Audrey uśmiechnęła się kiedy Lauren po raz kolejny wspomniała o George'u. W jej oczach wtedy pojawiał błysk, który bardzo podobał się Audrey.

Fred siedział na kanapie w pokoju wspólnym gryfonów. Na fotelu siedziała Ginny, a miejsce obok niego zajmował George, który dopiero co wrócił ze spotkania z Kate. Chłopak przez większość czasu mówił o dziewczynie.

- Czyli spotykacie się ze sobą? - zapytała Ginny.

- Nie jesteśmy razem - powiedział George - Lubie się z nią spotykać. Dzięki niej nie czuję się taki samotny - ostatnie słowa dodał ciszej. Fred od razu spojrzał w kierunku brata.

- Czujesz się samotny? - zapytał Fred, a George westchnął cicho, mamrotając jakieś mało zrozumiałe słowa pod nosem - George? O co chodzi?

- O nic, Fred. Wszystko jest dobrze - powiedział, ale Fred nie chciał odpuścić.

- Chodzi o to, że spotkam się z Audrey? - zapytał Fred.

- Nie - odpowiedział od razu - Odpuść, Fred.

- Nie odpuszczę!

- To ja was zostawię. Muszę się zobaczyć z Robin - powiedziała Ginny uciekając w stronę dormitorium dziewczyn.

- Możemy iść do dormitorium? - zapytał George.

Fred podniósł się z kanapy i wszedł po schodach do męskiego dormitorium.

- Czujesz się samotny, bo spotykam się z Audrey? - zapytał ponownie - Odpowiedź szczerze.

- Czasem - wymamrotał - Lubię Audrey i myślę, że pasujecie do siebie, ale czasem spędzasz z nią tyle czasu, że pół dnia siedzę sam.

- Czemu nic nie mówiłeś? - zapytał Fred.

- A po co, Fred? - zapytał George - Nie chce, żebyś przeze mnie przestał spotykać się z Audrey. Ty ją naprawdę lubisz i nie chce niczego psuć, więc się nie wtrącam w to wszystko.

- Ale nie chce, żebyś przez to czuł się samotny - powiedział - Cholera, jestem twoim bratem bliźniakiem! Powinienem to zauważyć.

- To nie twoja wina, Fred - powiedział George - Celowo nic nie mówiłem.

Fred poczuł się strasznie. Nie chciał, żeby George się tak czuł. Widział jakie były ich relacje, kiedy spotykał się, Angeliną i nie chciał, żeby to się powtórzyło, a właśnie się powtarzało.

- Następnym razem powiedz mi od razu - powiedział Fred, a George kiwnął głową.
***

Audrey ziewnęła już kolejny raz. Ten cholerny patrol dłużył jej się w nieskończoność i przez chwilę miała wrażenie, że nigdy nie dobiegnie końca. Spacerowała korytarzem, prawie zasypiając.

- Cześć - usłyszała za sobą. Audrey wydała z siebie zduszony krzyk i odwróciła się. Jej oczom ukazał się Fred z lekkim uśmiechem na ustach. Włosy miał potargane i był w piżamie.

- Fred, co ty tu robisz? - zapytała Audrey.

- Nie potrafiłem spać to przyszedłem dotrzymać ci towarzystwa - powiedział - Wyglądasz na zmęczoną.

- Jestem wykończona - szepnęła - A ty powinieś być w dormitorium. Powinnam dać ci szlaban.

- Ale nie dasz, bo tak bardzo mnir uwielbiasz - powiedział spoglądając na Audrey. Dziewczyna zaśmiała się cicho.

- Odpuszczę ci ten jeden raz - powiedziała - Ale naprawdę powinieś wracać do siebie. Jak McGonagall cię zobaczy to dostaniesz najdłuższy szlaban świata.

- Dla ciebie mogłabym dostać nawet szlaban na całe życie - powiedział, a na policzkach Audrey pojawiły się rumienieńce.

Patrol Audrey dobiegł końca. Fred odprowadził Audrey pod pokój wspólny krukonów.

- Dobranoc - powiedział przybliżając twarz do twarzy Audrey.

- Dobranoc - szepnęła.

Słysząc hałas na końcu korytarza Fred i Audrey odskoczyło od siebie. Twarz chłopaka płonęła czerwienią.

- Odpocznij, Audrey - powiedział całując blondynkę w czoło.

Fred szedł szybkim tempem przez zamek, żałując, że nie pocałował jej. Już miał kolejną szansę by to zrobić i znowu coś im przeszkodziło. Miał wyrzuty i żal do samego siebie. Wszedł do dormitorium. Lee i George już spali. Fred położył się w swoim łóżku, ale długo nie potrafił zasnąć. Kręcił się w łóżku myślą o Audrey i o George'u. Nie chciał, żeby jego brat bliźniak czuł się samotny przez niego. Jednocześnie nie chciał ograniczyć kontaktu z Audrey. Był w niej zakochany i chciał spędzać z nią czas.

- Fred, nie śpisz? - usłyszał szept George'a

- Nie potrafię spać - powiedział Fred - Myślałem, że już śpisz.

- Też nie potrafię spać. Gdzie byłeś? - zapytał.

- Poszedłem do Audrey. Miała patrol - powiedziała - Prawie... Się całowaliśmy.

- Nie mów, że stchórzyłeś! - powiedział nieco głośniej.

- Nie. Coś nam przeszkodziło - powiedział - To była na pewno pani Norris.

- Kiedy ją w końcu gdzieś zaprosisz? - zapytał George.

- Nie mam okazji - powiedział Fred.

- To znajdź okazję - powiedział George - Chce usłyszeć, że w końcu ją gdzieś zaprosiłeś, a nie stoidz jak słup soli! Do roboty!

- Wszystko w swoim czasie - powiedział Fred.

Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz