Fred wstał z łóżka z myślą, że to będzie ten dzień, w którym zaprosi Audrey na randkę. Wtedy jeszcze nie wiedział, że wszystko pójdzie nie po jego myśli. Rudowłosy ubrał na siebie szkolną szatę i wziął torbę. Razem z George'em i Lee. Ta dwójka oczywiście wiedziała, że Fred chce zaprosić Audrey i często rzucali jakieś głupie żarty w stroje Freda. Chłopak się z tym nie przejmował. Bardziej myślał jak zaprosić ją na randkę.
- Wystrzel fajerwerki w niebo z napisem Audrey umów się w końcu ze mną - zaproponował George, a Lee zaśmiał się cicho.
- Zaskoczysz ją jakoś - dodał Lee.
- Nie chce, żeby wszyscy widzieli napis Audrey umów się w końcu ze mną to brzmi jakby był zdesperowany.
- A to nie jesteś? - zapytał George, a Fred go mocno szturchnął w ramię.
Weszli do Wielkiej Sali i zajęli miejsca przy stole gryffindoru. Audrey zajmowała miejsce obok Jamiego i Clarie, przy stole krukonów.
- Masz już jakiś pomysł? - zapytał George gryząc tosta.
- Po prostu ją zaproszę - powiedział Fred.
- Nic efektownego! A gdzie fajerwerki? Fanfary? - zapytał Lee - To jest coś, Fred. Przez pół roku zgrywałeś niedostępnego - dodał, a George wybuchnął głośnym śmiechem.
- Zajmij się śniadaniem, Lee - powiedział - Po prostu ją zaproszę. To wcale nie jest takie trudne.
- Mówisz to sobie czy nam? - zapytał George - Zrób to po lekcjach. Na lekcjach tylko ją rozproszysz.
Fred wszedł do klasy transmutacji i zajął miejsce obok George'a. Audrey usiadła obok Clarie, która wciąż nie pogodziła się z Carą. Fred oparł się na ręce starając się nie patrzeć w stronę Audrey.
- Panie Weasley, proszę się skupić. Transmutacja ludzka wcale nie jest taka prosta - zawróciła mu uwagę profesor McGonagall i wróciła do tłumaczenia zaklęcia.
Fred nawet nie starał się słuchać McGonagall. Jego myśli przejęła Audrey. To go wcale nie dziwiło. Już od paru miesięcy blondynka przejęła jego myśli.
Reszta lekcji ciągnęła się jak transmutacja. Po ostatniej lekcji Fred zgubił Audrey. Szukał jej po całym zamku. Ruszył do wieży krukonów z nadzieją, że tam ją znajdzie. Jednak zamiast Audrey natknął się na Evana. W oczach ślizgona panował gniew.
- Szukam Audrey? - zapytał Evan, ale dał szansy, żeby rudowłosy odpowiedział - Kiedy w końcu zostawisz ją w spokoju?
- Wydaję mi się, że już się rozstaliście i to dość dawno - powiedział Fred, a chłopak prychnął.
- To przez ciebie się rozstaliśmy! To wszystko twoja wina! - powiedział z jadem w głosie - Gdybyś się nie pojawił ja i Audrey bylibyśmy razem.
- Nie zasługiwałeś na nią - powiedział spokojnie Fred - Nie doceniałeś jej. Miałeś gdzieś co czuje. Chciałeś, żeby robiła tylko to co ty chcesz. Czuła się źle z tobą w związku.
- Była ze mną szczęśliwa! - Evan podniósł głos.
- Nie była szczęśliwa! Była zmęczona. Na własne oczy to widziałem - powiedział rudowłosy.
- Ty nic nie wiesz! Nie wiesz jak dobrze nam było ze sobą! A ty wszystko zepsułeś! - powiedział przez zęby.
- Audrey się tylko męczyła - powiedział spokojnie.
Evan wymierzył cios prosto w twarz. Fred uchylił się, ale Evan wymierzył drugi cios mierząc w policzek Freda. Chłopak nie zdążył się uchylić. Po jego policzku zaczęła sączyć się krew. Fred już celował w twarz Evana, ale osunął się, kiedy usłyszał wściekły głos McGonagall. Za profesor McGonagall starał Audrey patrząc na obu chłopaków z zdziwieniem w oczach.
- Co się tutaj dzieje? Panie Weasley? Wytłumaczy mi się Pan? - zapytała.
- To on zaczął pani profesor! - powiedział Evan wskazując na Freda. Profesor McGonagall zlekceważyła słowa ślizgona.
- Panno Moore proszę zaprowadzić pana Weasleya do skrzydła szpitalnego - powiedziała - A pana proszę za mną!
- Czemu ja? To on zaczął! - powiedział Evan.
- Porozmawiamy o tym z profesorem Snape'em.
- Co się stało? - zapytała Audrey, kiedy Evan i McGonagall odchodzili.
- Pokłóciliśmy się trochę - powiedział idąc za Audrey do skrzydła szpitalnego - Szukałem cię i spotkałem Evana. Chciałem go wyminąć, ale on mnie zaczepił. Rozmawialiśmy i się zdenerwował.
- Słyszałam co mówiłeś - powiedziała cicho, a Fred spojrzała na nią wystraszonym wzrokiem - To miłe co mówiłeś. Jesteś naprawdę miły, Freddie... No chodź, pani Pomfrey musi cię o patrzeć.
Na szczęście pani Pomfrey nie pytała co się stało i Fred nie musiał się przed nią tłumaczyć. Rozcięcie na policzku Freda szybko zniknęło, a Fred i Audrey wyszli z skrzydła szpitalnego.
- Muszę iść. Obiecałam pomóc Clarie i prezencie przeprosinowym dla Clary - powiedziała Audrey - Do zobaczenia jutro - powiedziała wstając na placach i całując Freda w policzek.
**- I co? Masz randkę z Audrey? - zapytał George, a Fred westchnął - Nie zaprosiłeś jej? Czemu? Co się stało?
- Spotkałem Evana - powiedział, a George i Lee skrzywili się - Trochę się pokłóciliśmy. Audrey wszystko słyszała. Potem zaprowadziła mnie do skrzydła, a ja nie zaprosiłem jej na randkę. Jestem kretynem.
- Nie smuć się, stary - powiedział George - Jeszcze ci się uda.
![](https://img.wattpad.com/cover/294396500-288-k585062.jpg)
CZYTASZ
Różana Historia | Fred Weasley
FanfictionAudrey Moore jest dziewczyną o bardzo dobrym sercu. A nawet za dobrym. Dla wszystkich chce jak najlepiej, nie zwracając uwagi na siebie samą. Będąc w toksycznym związku zaniedbuje siebie. Fred Weasley jest znany w Hogwarcie jako ten śmieszny chłopak...