Rozdział 55

522 32 0
                                    

Szybka informacja przed rozdziałem. Dzisiaj pojawią się jeszcze dwa rozdziały. Miłego czytania.

Audrey miała nadzieję, że na następny dzień Fred będzie miał lepszy humor, jednak rudowłosy wciąż był w nie humorze. Wciąż był zły. Był oschły dla niej. Audrey nie wiedziała jak ma temu zaradzić. Cokolwiek nie powiedziała Fred przewracał oczami i odpowiadał w niemiły sposób. Nigdy dla niej taki nie był. George i Lee byli zdziwieni tym zachowaniem Freda.

- Idę do dormitorium - powiedział jak tylko weszli do pokoju wspólnego gryffindoru i Audrey chciała usiąść na kanapie obok George'a i Lee.

- Całkiem mu odbiło - powiedział George, a Audrey westchnęła i poszła za Fredem.

- Fred porozmawiaj ze mną - powiedziała Audrey.

- O czym mam rozmawiać? - zapytał wyrzucając ręce w powietrzu.

- O tym co się stało po meczu - powiedziała, a Fred po raz kolejny tego dnia wywrócił oczami.

- Nie zrozumiesz - powiedział zakładając ręce na piersi.

- Postaram się zrozumieć - powiedziała spokojnie, ale Fred nie chciała tego słuchać.

- Nie, Audrey, nie zrozumiesz! To nie ciebie wywalili z drużyny! Lubiłem to! To była jedyna rzecz, która mnie tu trzymała! - powiedział podnosząc głos.

- Nie musisz wyrzucać się na mnie - powiedziała Audrey starając się nie denerwować, chociaż jej oczy już dawno zaszły łzami - Jestem twoją dziewczyną, Fred! Możesz ze mną porozmawiać o wszystkim.

- Nie potrzebuje twojej pomocy - powiedział ostro - Poradzę sobie sam.

- Fred!

- Nie chce rozmawiać z tobą na ten temat! Nie chce, żebyś się w to wtrącała! To nie jest twoja sprawa! To moja sprawa i poradzę sobie z nią sam, bez twojej pomocy! - powiedział.

- W porządku, Fred - powiedziała - Poradzisz sobie sam. Próbowałam ci poprawić humor, ale jak poradzisz sobie sam, to w porządku.

- Audrey... - powiedział już spokojnej, kiedy wychodziła z pokoju - No weź! - krzyknął.

Zdenerwowany opadł na łóżku i leżał tak przez dobrze kilkanaście minut. Jeszcze brakowało mu tylko tego, żeby kłócił się z Audrey z głupot. Poczuł niemiłe ukłucie wyrzutów sumienia w sercu. Przegrał twarz dłońmi i jęknął głośno.

- Czasem bywasz kretynem, wiesz? - zapytała Ginny stojąc w drzwiach dormitorium.

- Wiem - odparł - Dlugo tak stoisz?

- Nie, ale słyszałem kłótnie - powiedziała podchodząc do niego - Posuń się trochę.

Fred zrobił Ginny miejsce, a rudowłosa położyła się obok niego. Chwilę leżeli w ciszy.

- Ona chciała ci pomóc - powiedziała Ginny.

- Wiem, Gin.

- Zachowałeś się jak skończony kretyn.

- To też wiem - oparł.

- Na twoim miejscu, już bym za nią biegła - powiedziała Ginny.

- Nie mogę teraz. Muszę chwilę ochłonąć. Ona pewnie też - powiedział Fred - Jeszcze się bardziej pokłócili i...

- Nie zerwie z tobą - przerwała mu - Jesteś głupi, impulsywny i nie myślisz co mówisz, ale cię kocha.

- Dzięki, Gin - powiedział rudowłosy - Dobry z ciebie pocieszyciel.

- Uczę się od najlepszych - powiedziała puszczając do niego oko.

Fred uśmiechnął się lekko i objął ją ramieniem, całując ją lekko w czoło. Czasem myślał, że nie jest tak dobrym bratem jak Bill albo Charlie. Jednak Ginny więcej wspomnień ma z bliźniakami i Ronem. To oni byli dla niej jak coś jej się działo. Bill i Charlie byli już starsi, Bill później się wyprowadził i Ginny widywała go od święta, a Ron i bliźniacy byli na miejscu.

***

Audrey skupiła się na nauce, by nie myśleć o kłótni z Fredem. Zabolały ją słowa Freda. Wiedziała, że nie jest najlepsza w pocieszaniu, ale starała się. Próbowała wszystkiego, żeby poprawić mu humor, tak jak on to zawsze robi. Tylko on ma do tego wrodzony talent i on nawet nie starając się potrafi poprawić jej humor. Audrey poczuła kolejną fale złości i w gniewie prawie przewróciła atrament na prawie skończone wypracowanie z eliksirów. Wzięła głęboki oddech. Chciała się nie denerwować, ale od kłótni drażniło ją wszystko. Chichot Clarie i Clary też.

Skończyła pisać wypracowanie i wstała od biurka. Poszła do łazienki, gdzie wzięła długi prysznic. Myślała o Fredzie. Nie potrafiła o nim nie myśleć. Poczuła łzy pod powiekami, którego chciała przegonić mrugając kilka razy, ale to było na nic. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Wyszła z łazienki dopiero, kiedy ochłonęła.

- Ty i Fred na pewno się pogodzicie, kochanie - powiedziała Clarie, która zauważył minę Audrey. Przed nią blondynka nie mogła nic ukryć - Ja i Clara też się kłócimy o głupoty.

- Nie chce o tym rozmawiać, Clarie - powiedziała Audrey - Ja mu chciałam tylko poprawić humor.

- I on na pewno to docenia - powiedziała przyjaciółka - Był rozdrażniony. Nie panował nad sobą. Może ma jakieś problemy z gniewem, albo coś. Na pewno ci wszystko wytłumaczy. Fred cię kocha jak nikogo innego.

- Skoro tak mówisz - powiedziała blondynka - Idę już spać. Dobranoc, Clarie.

- Dobranoc - powiedziała Clarie, a Audrey przykryła się po samą głowę kołdrą.

Całą noc było jej zimno i cały czas się budziła i wierciła. W jej myślach ciągle gościł Fred i nie potrafiła myśleć o niczym innym. Żałowała, że nie wróciła do niego, żeby z nim porozmawiać. Może wtedy, by się pogodzili i Audrey mogłaby dość spokojnie.

Fred też nie potrafił spać. Siedział do późna nad pergaminem z produktami do sklepu, wymyślając kolejne. Musiał się czymś zająć, żeby nie myśleć o Audrey. Później już zaczął bazgrać głupoty po pergaminie. Położył się spać, ale wciąż jedynie gapił się w sufit, aż do rana.

Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz