Rozdział 49

750 34 3
                                    

Zaczął się rok szkolny, a co za tym idzie Audrey, jako prefekt naczelny, miała dość sporo do zrobienia. Kiedy tylko mogła spędzała czas z Fredem, często w pokoju wspólnym gryffndoru lub jego dormitorium. Pierwsze lekcje z nową nauczycielką obrony przed czarną magia, profesor Umbridge, okazały się okropne. Nowa nauczycielka nijak nie przypominała innych nauczycieli, chociażby profesora Lupina, który był najlepszym nauczycielem jakiego mieli. Umbridge stawiała na teorie i nie robiła w ogóle zajęć praktycznych, co nie irytowało tylko Audrey, ale i innych uczniów. Większość uczniów bała się nowej nauczycielki.

Fred objął Audrey ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Pocałował ją w tył głowy.

- Nie możesz się tak przemęczać, kochanie - powiedział, a Audrey odłożyła pióro.

- Wiem, ale muszę to zrobić. Później nie będę miała na to czasu - powiedziała Audrey.

- Masz patrol wieczorem? - zapytał.

- Nie dzisiaj, ale miałam pomóc z czymś Clarie - powiedziała i odwróciła się w stronę chłopaka. Na jego twarzy był grymas

Fred starał się nie denerwować. Chciał być cierpliwy, ale nie należał do najcierpliwszych osób. Chciał spędzić czas z Audrey, a ona czasem całe dnie potrafiła się uczyć. Zaczynało mu jej brakować, mimo, że widywali się codziennie.

- Muszę już iść - powiedziała całując Freda w usta - Widzimy się jutro. Kocham cię.

- Ja ciebie też - powiedział całując Audrey.

- Naprawdę muszę już iść - szepnęła odsuwając się od niego.

- Ale nie kładź się znowu zbyt późno - powiedział, a Audrey kiwnęła głową i ponownie pocałowała Freda. Wyszła z pokoju wspólnego gryffindoru, a Fred wrócił do dormitorium.

- Czemu masz minę zbitego psa? - zapytał George - Audrey wciąż jest zajęta.

- Niestety - mruknął siadając na swoim łóżku - Już nie wiem jak mam ją odciągnąć od tych przeklętych książek. Zaczynam za nią tęsknić, a jest ciągle obok.

- Daj jej chwilę. Musi się przyzwyczaić - powiedział Lee.

- Została prefektem naczelnym. Ma dużo do roboty - powiedział George - Nie przejmuj się, stary. Daj jej jeszcze dzień czy dwa i wszystko wróci do normy.

Fred kiwnął głową. Chciał, żeby wszystko wróciło do normalny. Wiadomo, nie chciał, żeby oddawała mu każdą sekundę swojego dnia, ale chciał spędzić z nią przynajmniej chwilę czasu i poczuć się jak pod koniec ubiegłego roku, gdzie spędzali dużo czasu razem.

W nocy Fred nie potrafił spać. Deszcz dudnił w szybę i to tak głośno, że zaczynał już boleć go od tego głowa. Westchnął sfrustrowany i odwrócił się na bok przykładając poduszkę do ucha, żeby choć trochę zagłuszyć deszcz. Jednak to nic nie dało. Zaczęło być mu zimno. Rano wstał zmęczony i cały obolały. Czuł się dziwnie źle, ale zlekceważył ten fakt. Wszedł do łazienki i przemył twarz zimną wodą. Ubrał się w szkolne szaty i wyszedł z łazienki. George i Lee byli już ubrani i czekali na Freda. Rudowłosy zarzucił torbę na ramię i wyszli z dormitorium. Audrey czekała już przed Wielką Salą i to nie sama, a z Lauren, który uśmiechnęła się promiennie do George'a.

Lauren i George spędzali coraz więcej czasu razem, a George odsunął nieco od siebie Kate, z którą spotykał się od tamtego roku, ale nie wyglądało to jakby było coś poważnego. Fred twierdził, że Lauren bardziej do niego pasuje. Była niezwykle gadatliwą, czasem nieco naiwną dziewczyną o jasno brązowych włosach, które lekkimi falami opadały jej na ramiona. George wyglądał przy niej na szczęliwego i to cieszyło Freda. Fred przywitał się z Audrey i weszli do Wielkiej Sali. Usiedli przy stole gryffindoru, a Lauren zbyt głośno opowiadała swój sen, który przed paroma minutami opowiadała Audrey.

- Freddie, wszystko dobrze? Mało zjadłeś? - zapytała Audrey patrząc na rudowłosego. Fred uśmiechnął się szeroko.

- Oczywiście, że w porządku - powiedział.

- Muszę już iść. Zaraz mam zaklęcia. Audrey, chyba mamy je razem, nie? Idziesz już? - zapytała wstając od stołu

- Jasne - powiedziała Audrey - Spotkamy się później, Freddie.

Pocałowała Freda w policzek i razem z Audrey poszła na zaklęcia. Fred oparł się na ręce patrząc na George'a, który wciąż miał uśmiech na twarzy.

- Stary, ale cię wzięło - powiedział Lee.

- Ona jest taka... urocza - powiedział, a jego uszy przybrały lekko czerwony odcień.

- Co z Kate? - zapytał Fred, a uśmiech George'a zniknął.

- Sam nie wiem - przyznał George - Jest miła, troszczy się i milion innych rzeczy, ale nie czuje tego. Nie chcę jej zranić. Jest cudowna.

- Musisz jej powiedzieć, George - powiedział - Jak to będziesz przedłużał to naprawdę może ją to zranić.

- Jak mam to zrobić skoro ona jest taka miła? - zapytał.

- Po prostu porozmawiaj z nią szczerze - powiedział Lee - Dasz sobie radę.

Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz