Rozdział 60

540 23 0
                                    

Audrey i Fred weszli do pociągu. Dłonie skostniały jej z zimna. George ruszył przodem i weszli do przedziału, w którym siedziała Lauren razem z Clarie i Clarą. Audrey zdziwił fakt, że Jamie siedzi sam, bez Betty.

- Pokłóciliśmy się trochę w czasie świąt. Nic takiego - powiedział Jamie zakładając ręce na piersi - Byłem u niej na świętach i jej tata nie był zadowolony. Wiesz dopiero co przyleciał z Włoch. Nie widział swojej córki cztery lata i to był dla niego szok, że w ogóle ma kogoś. No, nie dogadałem się z jej tatą. Dziwnie na mnie patrzył od samego początku.

- To tylko chwilowe - powiedziała Clarie gładząc go po ramieniu.

- Wiem, ale ten facet był dla mnie okropny - powiedział Jamie i westchnął - Betty się wkurzyła, że nawet nie próbuję dać mu szansy. Ciągle go tłumaczyła, że on potrzebuje więcej czasu, żeby zaufać.

Po tym jak Jamie im się wyżalił oparł się o okno i zasnął. Audrey oparła głowę na ramieniu Freda. Lauren cicho rozmawiała z George'em, ciągle się z czegoś śmiejąc. Fred położył dłoń na udzie Audrey i oparł głowę na jej.

***

Audrey weszła razem z Clarie do dormitorium. Na kolację nie zjadła dużo, bo nie była glodna. Położyła się w łóżku i słuchała jak Clarie opowiadała o swoich świętach. Nie chciała tego robić przy Jamiem, żeby go jeszcze bardziej nie zasmucić.

- Nigdy nie widział, żeby Jamie się do kogoś tak przywiązał - powiedziała po chwili Clarie - Wiesz, chodził za nami, ale jeśli o dziewczyny, to często odrzucał wszystkie. Betty naprawdę musiała mu się spodobać.

- Jest szczęśliwy z nią - powiedziała Audrey - To jasne, że nie chce jej stracić. Myślę, że się pogodzą, a Jamie za bardzo to wszystko przeżywa.

- Mam nadzieję - wyznała Clarie.

Na następny dzień musieli znowu wrócić do nauki i do słuchania nauczycieli, którzy ciągle mówili o Sumach, które nadchodziły. Na transmutacji Fred położył się na rękach, starając nie zasnąć słuchając wykładu profesor McGonagall. Audrey słuchała nauczycielki i na samą myśl, że zostali im tak mało czasu czuła jak robi jej się niedobrze.

- Audrey, ty już to wszystko umiesz - powiedział Fred, kiedy wyszli z klasy - Mam teraz zaklęcia. Widzimy się na obiedzie - dodał całując ją w czoło - Nie przejmuj się tym wszystkim za bardzo.

- Postaram się - powiedziała, ale jej obawy nie zniknęły.

Zeszła do lochów i weszła do klasy eliksirów. Widziała już Lauren uśmiechając się. Zawołała ją do siebie. Audrey zajęła miejsce obok niej. W lochach panował jeszcze groszy chłód niż zazwyczaj, a profesor Snape, był w jeszcze gorszym humorze. Uwielbiał wyżywać się na uczniach i tego dnia zrobił to na Lauren, która przez połowę lekcji stała nad swoim kociołkiem wylewając łzy.

- Nie przemuj się nim, Lor - powiedziała Audrey, kiedy wyszły z klasy - Snape jest okropny. Nie zasługujesz, żeby cię tak traktował. Twój eliksir był świetny.

- Co się stało? - zapytał George, kiedy tylko weszli do Wielkiej Sali i zdjęły miejsce przy stole gryfonów - Czemu płakałaś?

- To nic takiego! - powiedziała Lauren nakładając ziemniaki na talerz.

- Snape ją dość mocno skrytykował - powiedziała Audrey - A jej eliksir był naprawdę dobry.

- Nie przemuj się nim! Snape jest tępy! Twój eliksir był świetny - powiedział George, a Lauren uśmiechnęła się lekko.

- Tobie nic nie powiedział? - zapytał Fred patrząc na Audrey.

- Tym razem nie - powiedziała.

- Chcesz iść wieczorem na herbatę? - zapytał.

- Obiecałam pomóc Lauren i Maris - powiedziała - Przepraszam, Freddie. Pójdziemy jutro.

- Nic nie szkodzi, kochanie - powiedział chwytając ją za rękę - Przyda ci się babski wieczór.

***

Chęć uczenia się Audrey, Luren i Maris skończyło się siedzeniem w domritorium blondynki i rozmawianiu o wszystkim i o niczym. Fred w tym czasie siedział w pokoju wspólnym gryffindoru razem z Lee i George'em myśląc nad urodzinami Audrey, które się zbliżały.

- Chce, żeby to było wyjątkowe - powiedział Fred - To ostatnie urodziny Audrey w hogwarcie i chce, żeby je zapamiętała.

- Myślę, żeby to zrobić tutaj - powiedział George - Pomożemy ci wdzystko zorganizować.

- Tylko to ma być niespodzianka. Powodz Lauren, żeby nic nie wypaplała - powiedział Fred, a George spojrzał na niego mrużąc oczy.

- O co ci chodzi? - zapytał Fred.

- Lauren jest świetna, Georgie - zaczął Lee - Ale ma trochę długi język. Powiedziała Maris co planuje na jej urodziny.

- No dobra - zgodził się George - Czasem coś jej się wymsknie, ale tym razem nic nie powie! Słowo!

- Musimy zrobić listę gości - powiedział Fred - Ron! Chodź na chwilę!

- Co chcesz? - zapytał Ron, który był cały z błota od razu po treningu.

- Wpisać Sharę na urodziny Audrey? - zapytał.

- Co?

- Wiesz co, nieważne! Wpisze. Możesz iść - powiedział Fred i wrócił do planowania urodzin Audrey.

Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz