Rozdział 12

1.4K 53 39
                                    

Dzisiaj drugi maja, czyli Bitwa O Hogwart /*

Następnego dnia Audrey nie chciała widzieć Evana, ale to było niemożliwe. Niektóre lekcje tego dnia mieli razem. Na śniadanie zeszła za namową Clarie, która zagroziła, że bez niej nigdzie się nie ruszy. W pokoju wspólnym dołączył do nich Jamie i razem zeszli na śniadanie do Wielkiej Sali, w której już było mnóstwo uczniów. Evan siedział przy stole ślizgonu. Ciągle mówiła do niego Sophie, ale on wydawał się nie być zainteresowany rozmową. Kiedy zauważył Audrey przy stole, wstał i podszedł do niej.

- Audrey, możemy porozmawiać? - zapytał.

- Powiedziałam, że nie chce z tobą rozmawiać - powiedziała stanowczo.

- Błagam cię, Audrey - powiedział, a Audrey wstała od stołu. Razem wyszli z Wielkiej Sali.

Poszli bardziej ustronne miejsce. Audrey założyła ręce na pierwsi oczekując wyjaśnień.

- Chciałem cię przeprosić - powiedział - Nie miałem wczoraj za dobrego humoru i wyżyłem się na tobie. Nie powinien mówić ci takich rzeczy, ani tak mówić o twoich znajomych. Przepraszam.

- Skąd mam widzieć, że mówisz szczerze? - zapytała Audrey.

- To już się więcej nie powtórzy. Obiecuje ci to - powiedział - Audrey, błagam. Wybacz mi.

- To ostatnia szansa, Evan - powiedziała stanowczo, a on się uśmiechnął i położył ręce na jej talii.

- Oczywiste! Poprawie się, Audrey - powiedział - Dla ciebie wszystko.

Evan złączył ich usta w pocałunku. Audrey miała ochotę go odepchnąć. Poczuła się źle kiedy ją pocałował. Chwilę później razem poszli na lekcje. Evan usiadł obok niej na eliksirach. Czuła, że źle zrobiła wybaczając mu.
***

Po obiedzie Audrey chciała pobyć sama. Skryła się w jedynym z rzadko odwiedzanych korytarzy. Chciała się ukryć przed wszystkimi.

- Co tu tak siedzisz? - usłyszała nad sobą. Podniosła głowę i zobaczyła Freda, który właśnie siadał na przeciwko niej.

- Kiedy ty tu..?

- Przed chwilą. Nie byłem pewny czy to ty - powiedział - Ale jak widać trafiłem. Co się dzieje? Wyglądasz na przybitą.

- Wczoraj znowu się pokłóciłam z chłopakiem - powiedziała cicho.

- W zasadzie to słyszałem - powiedział - Byłem z Angeliną na błoniach i przez przypadek was słyszałem. Byliście dość głośni. Nieważne! Mów dalej!

- Pogodziliśmy się dzisiaj, ale sama nie wiem czy dobrze zrobiłam - powiedziała.

- Audrey, nie znam cię zbyt dobrze, ale to widać, że on cię unieszczęśliwia - powiedział.

- Ja już się we wszystkim gubię, Fred - powiedziała. W oczach pojawiły się jej łzy - A co jak to wszystko moja wina?

- O nie, nie, nie - powiedział od razu - Z tego co słyszałem wczoraj, to, to w ogóle nie jest twoja wina!

Po policzkach Audrey popłynęły łzy, którym nie dała rady skontrolować. Schowała twarz w dłoniach. Chwilę później poczuła jak Fred obejmuje ją ramieniem. Do jej nosa dostał się zapach jego perfum. Audrey poczuła się bezpiecznie w jego ramionach. Jednak po chwili się odsunęła.

- Jak będziesz potrzebowała porozmawiać to zawsze możesz mnie znaleźć, Audrey - powiedział - Nie płacz już przez niego. To zwykły plant! Nie zasługuje na ciebie.

- Dziękuję, Fred - powiedziała, uśmiechając się lekko.

- Chodź, odprowadzę cię do wieży - powiedział wstając z podłogi. Podał jej rękę i pomógł wstać. - Połóż się i odpocznij. Wyglądasz na zmęczoną.

Fred odprowadził Audrey pod same wejście do wieży krukonów. Tam się z nią pożegnał i wrócił do wieży gryffindoru. Jak słyszał, że Audrey cierpi przez niego miał ochotę go podusić. Był wściekły, że ją tak traktował.

- Już wiem na kim możemy przetestować kanarkowe kremówki - powiedział Fred, kiedy wszedł do dormitorium.

- Na kim? - zapytał George, który nagle się ożywił.

- Evan McKenzie - powiedział Fred.

- A to nie jest ten od Audrey, o której często ostatnio mówisz? - zapytał Lee marszcząc brwi.

- To on - powiedział Fred.

- A chcesz to zrobić, bo..? - zapytał George.

- Bo go nie lubie - odpowiedział od razu.

- A nie lubisz go bez powodu, czy dlatego, że jest z Audrey, a ona ci się podoba? - pytał dalej George.

- Po pierwsze: Audrey mi się nie podoba. Po drugie: Nie lubię go, bo ją rani. Mówiłem wam, że słyszałem wczorajszą kłótnie jej i Evana. Jest.. - przeklnął.

- Fred, wiemy, że się denerwujesz, ale uspokój się - powiedział Lee.

- Skupmy się na tym, jak podać mu kanarkowe kremówki - Fred usiadł na łóżku, wyciągając nogi.

- Fred, a nie sądzisz, że Evan może się wkurzyć na Audrey? - zapytał George - Może pomyśleć, że ona nam to kazała zrobić.

- Nie kazała mi tego zrobić - powiedział.

- Ale on może to zrzucić na nią. Sam wiesz jaki on jest. Jeszcze znowu się pokłócą - powiedział George.

- Masz rację - mruknął Fred.

- Ciągle gadasz o Audrey, Fred, a dalej nam nie powiedziałeś jak było na wczorajszym spacerze z Angeliną - Lee zmienił temat.

- Mówiła o jakimś chłopaku, czy coś. Jak mam być szczery nie słuchałem zbytnio - powiedział.

Fred nie chciał o tym słuchać. Źle się czuł słysząc to. Kiedy Angelina opowiada o jakimś chłopaku, Fred próbował odrzucić złość i smutnej od siebie. Próbował udawać, że go to nie interesuje. Później słyszeli kłótnie Evana i Audrey. Fredowi przypomniało jak kłócili się z Angeliną. Mimo, że oni nic sobie nie zabraniali ani nie byli dla siebie źli, to ich kłótnie były na porządku dziennym.

Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz