Rozdział 29

1K 52 0
                                    

Nadeszło drugie zadanie turnieju trójmagicznego. Audrey czuła uporczywy ból głowy, który towarzyszył jej od samego rana. W drodze na drugie zadanie Audrey dogonił Fred, który objął ją ramieniem. Jamie szedł z przodu z Betty, a Clarie z Clarą i Lauren. Fred uśmiechnął się szeroko do Audrey, a dziewczyna od razu zapomniała o wszystkich złych rzeczach.

- Wszystko w porządku? - zapytał przyglądając się się blondynę.

- Tak, tylko od rana boli mnie głowa. To nic takiego - powiedziała.

- Może powinnaś wrócić do zamku? Jeszcze się rozchorujesz - powiedział patrząc na nią troskliwie, a Audrey zrobiło się ciepłej na sercu.

- Nie trzeba, Freddie - powiedziała uśmiechając się do niego.

Audrey stanęła między Fredem a Jamiem, który nie mógł oderwać wzroku od Betty. Zawodnicy wskoczyli do wody i drugie zadanie się zaczęło. Głowa zaczęła jeszcze mocniej pulsować bólem, przez hałas, który ją otaczał. Niektórzy rozmawiali o zadaniu, a niektórzy o swoich codziennych sprawach.

- Betty zgodziła się ma drugą randkę - szepnął do Audrey Jamie. Na twarzy ma szeroki uśmiech - Powiedziała, że jestem zabawny.

- Cieszę się, Jamie - powiedziała blondynka uśmiechając się do chłopaka.

Blondynka spojrzała na Freda, który rozmawiał z Georgem. Stojący obok nich Lee co chwilę włączał się do rozmowy. Audrey nie slyszała ich rozmowy, bo rozmawiali dość cicho. Nie chciała dociekiwać więc odwróciła się do Jamiego i Betty.

- Ona stoi obok mnie - przypomniał im Fred.

- Rozmawia z Jamiem - powiedział George - Powiesz jej?

- Nie wiem co czuje, George. Co mam jej powiedzieć? Chyba mi się podobasz? - zapytał głośnym szeptem.

- Napisz do Billa i Charliego oni ci powiedzą - zaproponował George.

- Bill i Charlie mi powiedzą czy coś czuję czy nie? Doskonały plan, bracie, nie wiem co bym bez ciebie zrobił - powiedział sarkastycznie.

- On chce ci tylko pomoc. Nie denerwuj się, Fred - powiedział Lee.

- Nie denerwuje - powiedział Fred - Po prostu mnie to drażni. Sam muszę do tego dojść.

Fleur wynurzyła się z wody jako pierwsza. Audrey już było na tyle zimno, że zaczęła się trząść. Szczerze współczuła zawodnikom, którzy musieli pływać w tym mrozie.

Następny wynurzył się Cedrik Diggory, który wyciągnął z wody Cho Chang. Później był Wiktor Krum razem z Hermioną Granger i ostatni był Harry Potter, który wyciągnął nie jedną, a dwie osoby z wody. Siostrę Fleur Delacour: Gabrielle i Rona Weasleya.

- Tam się Ron schował - powiedział Fred, a Audrey pokręciła głową z lekkim uśmiechem.

Po ogłoszeniu wyników, Harry Potter zremisował z Cedrikiem Diggorym wrócili do zamki. Fred i George podeszli ma chwilę do Rona, a Audrey razem z Jamiem i Clarie już ruszyła do zamku. Marzyła, żeby usiąść przed kominkiem i ogrzać się z kubkiem gorącej czekolady, na którą ostatnio zabrał ją Fred.
***

Audrey dodawała po kolei składniki do swojego eliksiru. Szło jej całkiem dobrze. Profesor Snape ciągle kręcił się obok niej, ale nie powiedział ani jednego złego słowa o jej eliksirze. Audrey była dumna z siebie. Ostatnio eliksiry nie szły jej zbyt dobrze, a Snape potrafił ją tylko krytykować.

Po lekcjach Audrey poszła do biblioteki i usiadła przy jednym stoliku. Wyjęła wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęła pisać wypracowanie na transmutację. Nie siedziała długo sama, bo chwilę później Fred zjawił się obok niej.

- Widzę, że masz dobry humor - powiedział z uśmiechem, opierając się o oparcie krzesła.

- Snape nie doczepił się do mojego eliksiru - pochwaliła się, a Fred się uśmiechnął - Tak się spytam, Fred. Czemu cię nie było na transmutacji?

- No wiesz - zaczął - Miałem mały incydenet przed.

- Incydent? - zapytała, a Fred uśmiechnął się niewinnie.

- Przed transmutacją chcieliśmy przetestować nasz jeden produkt. Padło na mnie i wylądowałem w skrzydle szpitalnym. To nie było nic poważnego, ale całą transmutację byłem w skrzydle - powiedział Fred - Nie musisz się bać. Pani Pomfrey mnie naprawiła.

- Ja już się bałam, że się pochorowałeś.

- Ja nie choruje - powiedział - Chyba ci przeszkodziłem w pisaniu wypracowania.

- To nieważne, Fred, i tak mi nie szło - powiedziała.

- Super! To mogę cię wyciągnąć na spacer? - zapytał, a Audrey kiwnęła głową i spakowała wszystkie rzeczy do torby.

Razem z Fredem wyszła z biblioteki. Przywołała kurtkę zaklęciem i ubrała ją na siebie. To samo zrobił rudzielec i wyszli z zamku. Audrey korzystając z okazji zaciągnęła Freda do sowiarni, żeby wysłać list do rodziców, który trzymała w torbie. Idąc do sowiarni słuchała Freda, który opowiadał o swoim rodzeństwie.

- To musi być ciężkie. W sensie mieć tyle rodzeństwa - powiedziała.

- Dla mnie i George'a niekoniecznie. Ciężkie było wytłumaczyć się mamie, dlaczego zaczepiamy Percy'ego, ale zawsze mieliśmy Billa po swojej stronie - powiedział Fred - Kiedyś, przez przypadek oczywiście, zepchnąłem Percy'ego ze schodów. Z dosłownie z paru schodków. Ja i Percy się trochę posprzeczaliśmy i byłem trochę zły na niego. Mimo to Bill i Charlie próbowali mnie bronić, ale i tak dostałem długi szlaban. Mama była wściekła.

- Ja nie mam rodzeństwa, ale mój tata jest z wielodzietnej rodziny...

- Twój tata jest mugolem, tak? - zapytał.

- Tak. Mama czarownicą, a tata mugolem. Zawsze jak nam opowiadał o rodzeństwie to mówił, że to istny koszmar. Jest najstarszy z ich wszystkich.

- Czasem jest fajnie - powiedział Fred - W wyjątkowych sytuacjach potrafimy się dogadać.

- W wyjątkowych sytuacjach? - powtórzyła po nim z lekkim uśmiechem i podeszła do swojej sowy.

- Jak byliśmy młodsi to Bill musiał się nami zająć, bo rodzice musieli gdzieś pięknie wyjść. Robił to też w ramach kary, bo mama go chwyciła jak wychodził na imprezę z znajomymi, ale to była tragedia! Zniszczyliśmy jakąś starą pamiątkę rodzinną. Mama by oszała, gdyby to zobaczyła, a Bill miałby przechlapane. Kryliśmy się go. Wszyscy. Nawet Percy nic nie powiedział. Czasem potrafiliśmy się zgrać. Później tata się dowiedział i wziął winę na siebie.

Audrey wypuściła sowę z listem i razem z Fredem ruszyli z powrotem w stroje zamku. Było już zimno i panował półmrok. Fred objął Audrey ramieniem. Zaprowadził Audrey po san pokój wspólny i pożegnał się z nią całując ją w policzek.

Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz