Rozdział 30

1.1K 49 2
                                    

Myśli Freda zajmowała Audrey. Od pół godziny leżał w swoim łóżku gapiąc się sie w czerwony baldachim i próbując zasnąć. Ciągle myślał o dziewczynie, z którą spędza ostatnio tak dużo czasu. Nie widział co do niej czuje. Podoba mu się. Jest ładna, a nawet bardzo ładna. Podoba mu się jej uśmiech i to w jak uroczy sposób marszczy nos kiedy się śmieje.

Był pewny, że to co czuje do Audrey to zwykłe zauroczenie, które zaraz przejdzie. Uwielbiał spędzać z nią czas, tak samo jak ona z nim. Ale to nie znaczyło, że od razu muszą być zakochani. Po prostu się lubią. To zauroczenie, które zaraz minie.

Na następny dzień Fred był ledwo żywy. Przespał tylko trzy godziny. Zaspał na śniadanie, bo George i Lee nie potrafili go dobudzić. Śniła mu się Audrey. Na lekcjach Fred był nieprzytomny i walczył ze snem. Na transmutacji zasnął i obudziła go dopiero profesor McGonagall pod koniec lekcji. Po krótkiej rozmowie z McGongall i chęci wytłumaczenia się Fred dostał tygodniowy szlaban.

Mycie pucharów i izbie pamięci nigdy nie należało do najprzyjemniejszych. Szczególnie, że kurz, który unosił się w powietrze, kręcił go w nosie. Fred co chwilę ziewał próbując nie zasnąć na stojąco.

- Cześć - usłyszał za sobą. Odwrócił się i uśmiechnął się widząc Audrey.

- Co tu robisz? - zapytał z uśmiechem.

- Nudziło mi się, a Jamie i Clarie spędzają czas z swoimi połówkami to przyszłam do ciebie - powiedziała.

- To super, bo nie mogłem już tu wytrzymać - powiedział - Jeszcze chwila, a do tych pucharów bum zaczął gadać.

Audrey zaśmiała się cicho, a serce Freda zabiło mocniej.

- Panno Moore, co pani tu robi? - usłyszała głos profesor McGonagall. Obrócili się w jej stroje. Na twarzy nauczycielki malowała się surowość - Chyba nie pomagasz panu Weasleyowi.

- Nic z tych rzeczy, pani profesor - powiedział od razu Fred - Ja ją tutaj zawołałem to nie jej wina.

Profesor McGonagall kiwnęła głową i opuściła izbę pamięci, zostawiając Audrey i Freda znowu samych.

- Nie musiałeś kłamać, Fred - powiedziała patrząc na chłopaka, krory wrócił do mycia pucharów.

- A tam - machnął ręką, w której trzymał ścierkę - Daj mi chwilę. Postaram się posprzątać to szybko to będziemy mogli spędzić ze sobą jeszcze trochę czasu.

Audrey uśmiechnęła się pod nosem. Fred rzeczywiście zaczął szybciej myc puchary. Audrey usiadła na podłodze obserwując Freda, który co chwilę maskował ziewnięcia. Ciszę między nimi przerwał rudowłosy, który głośno kichnął. Fred przeklnął głośno.

- Na zdrowie - powiedziała.

- Nie wierzę, że McGongall dała mi szlaban na lekcji - powiedział.

- Ostatnio często ci się to zdarza - powiedziała Audrey - Co się stało, że tak przysypiasz?

- Miałem ciężką noc. Nie potrafiłem zasnąć. Było mi za gorąco, potem za zimno i w końcu zasnąłem nad ranem - wyznał.

Fred uporał się z myciem pucharów i ruszył w puszki waniu McGonagall, która miała mu oddać różdżkę. Nauczycielka zauważyła, że Fred szybciej skończył niż zwykle, ale nic nie powiedziała. Fred zabrał Audrey do pokoju, a raczej pracowni, w której przygotowywali produkty z George'em. W środku unosił się znajomy zapach perfum Freda i delikatny zapach fajerwerek. 

Pokój był niewielki, ale wystarczający. Na środku stał duży stół, na którym były położone różne produkty. Obok stołu stała ławka, na której mogli usiąść. Stały też dwa regały z potrzebnymi im rzeczami.

- Rozgość się - powiedział siadając na ławce. Audrey usiadła obok niego - Trochę to brudno...

- Nic nie szkodzi, Fred - powiedziała - A co to? - zapytała biorąc pergim, który leżał na stole.

- To są nasze pomysły na produkty - powiedział - Ja i George chcemy otworzyć sklep z dowcipami i tu zapisujemy nasze pomysły. Może to i trochę głupie...

- Nie uważam żeby to było głupie. Myślę, że ty jesteś urodzony do robienia takich rzeczy - powiedziała, a on się uśmiechnął - Bombonierki Lesera? Co to takiego?

- Chcemy stworzyć takie bombonierki z cukierkami. Każdy cukierek powodował by inną dolegliwość. Na przykład gorączkę albo krwotok z nosa. Nad tym jeszcze myślimy, bo potrzebujemy też antidota na to. Mamy z George'em mnóstwo pomysłów - powiedział - Naszej mamie nie podoba się pomysł ze sklepem. Uważała to za głupie i niepotrzebne.

Freda i George'a nie powtórzymywała mama przed otarciem sklepu. Jeśli mieliby pieniądze i lokal mogliby to zrobić nawet teraz. Fredowi czasem robiło się przykro widząc, że mama nie popiera ich decyzji. Często z George'em czuli się odrzuceni przez mamę. Mieli wrażenie, że wspiera ich tak jak ich starszych braci. Ciągle powtarzała, że mają brać przykład z straszę go rodzeństwa, nie widząc, że czasem sprawia im tym po prostu smutek.

Fred nigdy nie pokazywał słabości. Jedynym momentem, w którym ją pokazał było po zerwaniu z Angelinu. Przez parę dni nie wychodził z pokoju. Nie schodził nawet na śniadanie, obiad czy kolację. Bill i Charlie, którzy wtedy przyjechali na Finał Mistrzostw Qudditcha chcieli z nim porozmawiać, ale on nie chciał. Nie chciał nawet dopuścić do siebie George' a, krory przejmował się bratem. Kiedy w końcu ta faza minęła Fred i George jeszcze rzetelniej zaczęli pracować nad sklepem. Otworzenie sklepu to było ich marzenie. Niestety powoli zaczęli wątpić, że to kiedykolwiek nastąpi.


Różana Historia | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz