Plotkara

157 5 0
                                    

-uwierzysz?! -Toru machał rekoma- uwierzysz w to co słyszysz?
Głową Hajime już Pękala od tych jego skomlen. Nic nie odpowiedział tylko wziął kolejny gryz kanapki. A Toru dalej z niedowierzaniem kręcił głowa i ciągle powatarzal, że idziesz na randkę.
Iwazumi miał już tego dosyć i spojrzał na swojego przyjaciela mierząc go od stóp do głów.
-Oi Trashikawa jeszcze trochę i zacznę wierzyć, że jesteś zazdrosny.
Spojrzał na niego i uniósł jedną brew do góry
-Ja zazdrosny? -pomavhal reka- niemożliwe daj spokój. Czemu miałbym byc zazdrosny?
Zaczął się śmiać. Za to Hajime nic nie powiedział tylko się delikatnie uśmiechnął. Toru to zobaczył.
-a czego się śmiejesz? -krzyknal. Iwazumi kopną go w nogę pod stołem
-nie drzyj się na mnie! Mówię tylko, że od rana nie mówisz o niczym innym tylko o Nan i o tym, że idzie na randkę.
Toru chciał coś powiedzieć ale do stołu dosiadł się Maki.
-Co od rana Król jest taki głośny?
Iwazumi tylko powiedział, żeby nie znaczynal tematu. Ledwo skończył mówić a Toru znowu zaczął swój wywód.
-ala co w tym dziwnego? -zapytal Maki -przecież jest śliczna to czemu tu się dziwić.
Toru tylko zamrugał oczami i złapał się za głowę.
-to, że jest ładna to jedno. A to że idzie z nim na randkę to całkiem coś innego!
Powiedział nadmuchiwać policzki. Iwazumi już nie wytrzymał. Wstał i pochylił się nad stołem.
-jak Boga kocham, jeszcze raz usłyszę w jednym zdaniu słowa randka i Nan to pobije Cię na kwaśne jabłko! Jeszcze chwila i naprawdę uwierzę w to że jesteś w niej zakochany.
Toru tylko zamrugał oczami i szybko odwrócił od niego wzrok.
-Jak chcesz -parsknal. - i lepiej niech się ktoś zbiera po nią  bo  za godzinę jest trening. A ja dzisiaj nie czuje się w nastroju.
Maki i Iwazumi tylko kręcili głowami.
-Jest duża sama tutaj trafi -Dodal Hajime i usiadł z powrotem na miejscu dokończyć swoją kanapkę.
Siedziałam jak na szpilkach. Co chwile pytałam się tylko czy już profesor sprawdził wyniki.
-Gratuluje. 72%
-wow. Aż tyle? -zapytalam zdzeiniona na co profesor się tylko zaśmiał.
-widzisz, jak się weźmiesz do nauki na poważnie to takie są efekty.
Powiedziałam dumnie a ja tylko mu zaprzeczyłam.
-nie, to dzięki mojemu przyjacielowi! Czy mogę już iść?
Profesor kiwnął glowa. Wzięłam kartkę szybko schowałam go do plecaka i ruszyłam do chłopaków. Miałam nadzieję że poszło im tak samo dobrze jak mi a nawet jeszcze lepiej. Nagle poczułam, że zderzam się z czymś twardym i upadłam jak długa na ziemię. Moim oczom ukazał się Sugawara z przerażona mina.
-O część! Nie zauważyłam Cię.
Powiedziałam wesoło. A on z przerażona mina zaczął pomagać mi się zbierać z podłogi.
-dostali już wyniki?
Suga pokrecil tylko głową-a jak twoje testy?
Dumna wyciągnęłam kartkę i pomachalam mu przed nosem.
-wow. Brawo! Mam nadzieję że te dwa młoty też napiszą tak dobrze jak ty
Stanęłam obok i truptalam z niecierpliwością na. Nich. Pierwszy z sali wyszedł Kageyama. Cały blady na twarzy. Trzęsącą ręką podał mi kartkę.
92%
-coooooo?!?! -krzuknelismy razem - jak to możliwe?!
Kageyama tylko zsunął się na ziemie i wyglądał jak by umarł. Może w końcu odpocząć. Za chwilę wyszedł Shoyo cały zapłakany.
-Nan przeżyłem. -mowil siorbajac nosem -patrz. Lekko się denerwując wzięłam kartkę w ręce i obrocilam. Spojrzałam na wynik. Dwu cyfrowy. Jest dobrze. Suga poklepał go po głowie.
-jestem dumny. Dzięki temu dostaniecie przepustkę na obóz.
W jednej chwili zerwali się na nogi.
-musimy wszystkim powiedzieć! Krzyknęli razem i pobiegli przed siebie
-hej, nie wolno biegać.
Krzyknął za nimi Suga ale go nie słyszeli. Dostanie im się za to później. Uśmiechnęłam się tylko do Sugi.
-idziesz dzisiaj do Aoby? -potaknelam głowa - to proszę dopilnuj tylko, żeby we czwartek byli wszyscy. Pokażemy im jacy staliśmy się mocno.
Kiwnelam głową, pomachała i udałam się w kierunku bramy. Spojrzałam na telefon czy Oikawa napisał że mam na niego czekać. Ale było cicho. Tylko Iwazumi napisał, żebym się nie zgubiła po drodze i nie przyprowadzała ze sobą bezpańskich kotow. Zachichotałam nad ostatnim zdaniem. Poczekałam jeszcze 5 minut, ale jak Toru się nie zjawił to postanowiłam pójść sama. Może miał coś pilnego do załatwienia dlatego nie przyszedł. Wzruszyłam ramionami, schowałam telefon do kieszeni i wolnym krokiem szłam na trening. pogoda była piękna więc postanowiłam pójść skrótem przez park. Ściągnęłam marynarkę i schowałam ja do plecaka. Było naprawdę gorąco więc moja koszula z krótkim rękawem wystarczyła w zupełności. Usłyszałam jak ktoś do mnie wykrzykuje spojrzałam na grupkę 3 mężczyzn. Widocznie po alkoholu więc zignorowalam ich i przyspieszyłam trochę tempo. Huhac na zimne zawsze mi to powtarzali wszyscy do okola.
-Hej piękna!
Podskoczyłam. Nie zareagowałam, nie obrocilam się. Szybko wyjęłam telefon i wybrałam ostatni numer na który dzwoniłam.
-Prosze odbierz telefon, odbierz ten cholerny telefon!
-oi telefon Ci dzwoni -krzyknal Iwazumi.-Nan dzwoni już 15 raz.
toru tylko wzruszył ramionami. Nie miał zamiaru odbierać. Nie chciał w tym momencie ze mną rozmawiać. Już prawie biegłam. Zamknęłam pod nosem
-Cholera dlaczego ten park się nie kończy!
Poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-zaczelam gdzie tak Ci się spieszy? -dodal z usmieszkiem- przecież już chyba po zajęciach?
Wyrwalam nadgarstek z jego uścisku. Wybrałam po raz ostatni numer do Oikawy. Usłyszałam w słuchawce glos Iwazumiego. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Pomoz mi -wydukalam orzeł łzy- proszę pomóż mi, boję się i nie wiem co mam zrobić.
Iwazumi zamarł w miejscu. Ta sekunda w ktorej wypowiedziałam te słowa trwała dla niego wieczność. Znieruchomiał i nie potrafił nic z siebie wydukać.
-Hajime potrzebuje pomocy, jest ich 3 a ja nie mam już siły.
W tej chwili zbladł jak ściana ale zaczął szybko myśleć.
-gdzie jesteś?
Odpowiedziałam zdawkowo. Nie wiedziałam gdzie jestem po z tego strachu przestałam myśleć. Po tym jak wyrwałam mu swója rękę pobiegłam ile sił w nogach przed siebie. Nie widziałam już żadnej ścieżki. Kucnelam za drzewem, przycisgnelam kolana do brody i skupiałam się tylko na jego głosie.
Na sali zapanowała cisza. Wszyscy skupiali się na głosie Iwazumiego.
-posluchaj znajdę Cię ale potrzebuje żebyś zachowywala się bardzo cicho. Najlepiej schowaj się gdzieś w krzakach czy wejdź na drzewo.
Na jego twarzy było widać przerażenie. Spojrzał tylko na Oikawe wściekły. Toru zbladł jak ściana. Wiedział, że to ty dzwonisz. Ale szybko otrząsnął się i byk gotowy w każdej chwili wybiec z sali i pędzić do Ciebie. Zresztą jak każdy.
-Nie rozlacze się ale nie będę teraz do Ciebie nic mówić. Muszę jak najszybciej dobiec do parku i Cię znaleźć. Jak będę na miejscu to się odezwę
Oikawa jak tylko usłyszał słowo park nie zawahał się ani chwili tylko pod razu wybiegł. Przeklinał pod nosem, że znowu nic nie zrobił. Że zamiast przełknąć swoją dumę i odebrać telefon  to wolał się dąsać o coś czym w ogóle nie powinien się przejmować.
-Hej piękna gdzie jesteś? -uslyszalam zza pleców i że strachu wstrzymałam oddech. Nie wiedziałam co robić. Na filmach zawsze jak jest taka scena to krzyczę do głównej bohaterki żeby się ruszała, a teraz zamarłam w miejscu. Moje nogi były jak z kamienia. Nie byłam w stanie się ruszyć nawet o milimetr. Zacisnęłam mocniej telefon w ręce i modliłam się, żeby ten głos się oddalił. Głupia ja. Poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię
-Mam Cię kotku -uslyszalam. Podniosłam głowę do góry i zobaczylam mężczyzne, krótko ogolona głową i papierosem w buzi. Chciałam krzyknąć, ale w ostatniej chwili zasłonił mi rękę dłonią że z ledwością oddychalam. Zaczęłam panikować i machać rękoma i nogami. Niestety był znacznie większy ode mnie i nie byłam w stanie go odepchnąć.
-nie ma co się wyrywać skarbie. -szepnal mi do ucha i myślałam że zaraz się porzygam. Iwazumi na chwilę przystanął. Wszystko to słyszał. Był tak wściekły, że wiedział ...że jak tylko go zobaczy to go zabije. Krzyknął tylko do Oikawy który był znacznie z przodu, że nie mają już więcej czasu. Zobaczył tylko oddalające się plecy swojego przyjaciela. Maki, Matsun szybko znaleźli się obok niego. Wydukał szybko co się dzieje. Na chwilę przystanęli ale szybko dogonili Iwazumiego. Byli już prawie pod parkiem. Zobaczyli tylko jak Toru znika gdzieś między drzewami i krzyczy twoje imię. Brakowało mu tchu ale się nie poddawał.
-oj znalazłem nasza myszkę. Jesteśmy tutaj- krzyknął do swoich towarzyszy. Poczułam jak łzy ściekają mi strumieniem po policzkach. Nie wiedziałam co się teraz ze mną stanie. Zabija? Sprzedadza moje organy? Wykorzystają? Wykorzystają i zabija? Ostatnio nawet mieliśmy w szkole pogadankę na temat tego, że w parku zaczęło być niebezpiecznie i zwiększyli liczbę patroli. Spojrzałam na 3 moich oprawców.
-Czyja teraz kolej? -powiedzial wysoki blondyn
-Chyba moja.
Zobaczyłam jak zza pleców wyłania się postać. Miał dłuższe czarne włosy spięte w wysokiego koka. Miał ok. 30 lat, trochę za dużo ważył i nie miał paru zębów. Uśmiechnął się do mnie i mogłam policzyć wszystkie jego braki w uzębieniu. Zaciągnął się papierosem i wypuścił dym prosto na moją twarz. Zapach tytoni zmieszał się z zapachem wódki i smrodem z jego buzi. Chciałam zrobić krok w tył ale mężczyzna trzymał mnie za nadgarstki i podciągnął do góry tak, że ledwo sięgałam ziemi stopami. Bluzka wyszła mi że spódniczki, która też już nie była na miejscu i odsłaniała o wiele za dużo niż powinna. Zacisnęłam mocno oczy i próbowałam zacząć myśleć jak mam się bronić. Ale nic nie przychodziło mi do głowy. Miałam pustkę w głowie. Nie wiedziałam nawet gdzie jestem. Przypomniałam sobie o swoim telefonie. Panicznie zaczęłam się rozkładać do okola i go szukać. Widziałam był zaraz obok nogi mojego szczerbatego oprawcy. Iwazumi się nie rozliczył. Wszystko słyszał i nerwowo rozglądał się do okola szukając chociaż najmniejszego śladu, jaki mogłaś zostawić. Olsnilo go. Wiedział że masz ten nieznośny dzwonek, który obudził by nawet nieboszczyka. Zatrzymał się. Ciężko oddychał. Wytarł pot z czoła i szybko się rozłączył i wybrał jeszcze raz numer do Ciebie.
Hugo, Ryo i Mata -bo tak mieli na imię moi oprawce- okrążyli mnie. Czułam na karku obrzydliwy oddech jednego z nich. Próbowałam się wyrwać ale nie byłam w stanie wyswobodzić się z jego uścisku. Próbowałam krzyczeć ale miałam zakryta buzię że nic nie było słychać
-trafila nam się waleczna ptaszyna
Zaczęli się śmiać między sobą. Jeden z nich podszedł bliżej i rozpusil moje włosy. Wziął jeden kosmyk, owinął go w okół palca i powąchał. Próbowałam odchylić głowę ale nie miałam jak.
-mmmmmmm jak pięknie pachniesz..
Już wiedziałam, że będzie po mnie. Poczułam jak jego ręka zsuwa się coraz niżej.  Odpinał każdy guzik mojej koszuli dopóki nie pozbył się wszystkich i odsłonił mój stanik.
-Wow. Trafił nam się dobry towar!
Usłyszałam jego zadowolenie w głosie. Ścisnęłam mocniej oczy i modliłam się o to, żeby ktoś mnie znalazł. Poczułam jak zrywa że mnie koszule. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam jak jego oczy płoną żarem, zobaczyłam jak ślina kapie mu z buzi. Zaczęłam się mocniej wyrywać ale nic to nie dawało. Kiedy miał zamiar rozpiac mi spódniczkę wszyscy podskoczyli w miejscu. Zadzwonił mój telefon. Dźwięk gwizdków rozległ się głucho między drzewami. Trójka mężczyzn popatrzyła się po sobie i jedne z nich szybko podbiegł do telefonu i pokazał mi wyświetlacz.
-kotku, czyżby dzwonił twój chłopak? Może odbierzemy i powiemy jak dobrze się bawisz i że nie masz teraz czasu dla niego?
Zaczęli się śmiać. A ja tylko zerkałam oczami na prawo i lewo szukając Iwazumiego. Wiedziałam, że musi być w parku skoro do mnie dzwoni. Zamknęłam oczy jeszcze raz. Miałam nadzieję, że jak je otworze następnym razem to zobaczę już mojego przyjaciela.
Iwazumi wykręcił numer telefonu i nasłuchiwał. Stanął w miejscu i jak nigdy jeszcze wcześniej nasłuchiwał dźwięku. Tylko jeden mały cichy sygnał telefonu tyle mu wystarczy. Wtedy Cię znajdzie.
Nasłuchiwał się ale nic nie usłyszał. Zobaczył tylko Toru jak wybiega z krzaków. Spojrzał na swojego przyjaciela. Wyciągnął tylko palec przed siebie i wskazałem miesjce między drzewami. Od razu ruszyli za nim. Poczułam podmuch powietrza. Otworzyłam oczy i zobaczyla wściekła minę Oikawy. Gdyby wzrok mógł zabijać gość leżał by już trupem. Nie zawahał się ani chwili tylko wymierzył cios prosto w twarz szczerbatemu i cały zadyszany stal nad nim i patrzył się z góry na niego. Widziałam jak ciężko odycha. Zobaczyłam jak zaciska pięści i jest gotowy kolejny raz do uderzyć. Wymierzył jeszcze 3 ciosy zanim pozostała dwójka go odciągnęła. Miał całe zakrwawione ręce a gościu leżał na ziemi wrzeszczał i trzymał się za nos. Pozostała dwójka szybko podniosła go z ziemi i zaczęli uciekać to tu chciał ich gonić ale poczuł jak chwytam go za bluzkę i ściągam na dół do siebie. Przylgnelam do niego, schowałan twarz w jego plecy i zaczęłam płakać jak małe dziecko.  Iwazumi mając pewność że toru mnie złapał ruszył za nimi. Maki i Matsun bez chwili zawahania ruszyli za swoim przyjacielem. Zniknęli z pola widzenia Toru. Kiedy już się trochę uspokoiłam toru głaskał mnie po głowie. Zdjął bluzę i mnie nią przykrył
-juz spokojnie. Jestem przy tobie.
Kiwnelam tylko głową i znowu zaczęłam płakać. Toru nawet nie ruszył się o milimetr. Czekał aż się uspokoję. Po chwili zobaczył, że Maki z chłopakami wracają cali zadyszani i tylko kręcili głową.
-wstan. Zabieram Cię do domu.
Powiedział spokojnym tonem Toru. Skinęłam głową i chciałam wstać, ale nogi się pode mną ugięły. Poczułam jak ktoś z tyłu mnie podnosi pod ramiona. Spojrzałam do góry i zobaczylam jak Iwazumi patrzy się na mnie i sprawdza czy gdzieś nie jestem ranna. Podtrzymywał mnie pod ramiona a Toru zapinał swoją bluzę na mnie. Sięgała mi aż do kolan więc pokiwał z aprobatą. Kiedy zaciągał zamek do góry zobaczyl że ma całe kłykcie we krwi. Schował szybko ręce do kieszeni. Nie chciał Cię dotykać takimi rękami. Iwazumi jednym zwinnym ruchem wziął Cię na ręce
-Wracajcie na trening. Odprowadze ich do domu i zaraz wrócę.
Chłopaki kiwnęli głową posłali do mnie delikatny uśmiech i pomaszerowali że zmarszczonym czołem do szkoły. Chciałam coś powiedzieć, ale żadne głosy że mnie nie wychodziły. Wtulilam się do Iwy. Widząc to Oikawa miał ochotę się rozpłakać. Nic by się nie stało gdyby po mnie przyszedł. Ciągle to sobie w głowie powtarzał. Hajime spojrzał na swojego przyjaciela i wziął głęboki oddech.
-nie zamęczaj się. To nie jest Twoja wina.
Chciał coś powiedzieć ale nie potrafił ubrać swoich myśli w słowa.
-nie jesteśmy w stanie zajmować się nią 24 godziny 7 dni w tygodniu. Zetknęłam na Toru. Serce mi sie rozpadło na małe kawałki. Widziałam, ze ma łzy w oczach. Minę jak gdyby zaraz miał paść na ziemię i płakać. Widziałam go w takim stanie tylko raz i nie chciałam więcej go znowu takim widzieć.
-T-Toru. -wydukalam delikatnie wychylając się za Hajime- proszę... To nie jest twoja wina nie chce Cię takiego widzieć. Błagam.
Mówiąc to znowu się rozpłakałam i sprawiłam mu tymi słowami jeszcze większy ból. Prawie mnie tam zgwałcili a nadal przejmowałam się nim. Tym razem jego serce rozpadło się na małe kawałeczki. Widząc co zrobiłam poprosiłam Hajime żeby mnie postawił na ziemi. Kiedy się upewniłam, że mogę sama ustać przytuliłam się do niego mocno. Podziękowałam i znowu się rozpłakałam. Pierwszy raz przytulil mnie do siebie w taki sposób. Poczułam się bezpiecznie i gdyby to dłużej trwało na pewno bym zasnęła.
-Toru masz sie przy niej nie rozpłakać.
-Nie miałem zamiaru płakać! Jestem wściekły ale nie będę płakać - powiedział stanowczo. Iwazumi tylko kiwnął glowa. Schylił się nisko żeby dokładnie widzieć moje czerwone od płaczu oczy
-Sluchaj, jesteś już bezpieczna i musisz się trzymać bo Shittykawa jeszcze trochę i się popłacze. Zostawię was samych bo jesteście już prawie na mniejscu i wrócę do szkoły po nasze rzeczy.
Kiwnelam tylko głową i sięgnęłam ręką żeby złapać toru za bluzkę, żeby iść obok niego ale on długo się nie zastanawiał. Jednym zwinnym ruchem podniósł mnie i trzymał w objęciach. Nie protestowałam. Chciałam teraz być z kimś bliskim. Wtulilam się w niego i poczułam jego zapach. Od razu się rozluznilam i poczułam jak moje oczy robią się ciężkie. Nie minęła nawet minuta i już spałam wtulona w jego ramiona.
-Toru proszę zajmnij się nią. Jak będziesz potrzebować pomocy to dzwoń.
-Toru?! Czy ja dobrze słyszę?!
Powiedział zdziwiony Oikawa. Iwazumi tylko poklepał go po ramieniu i wrócił truchnem do szkoły. Toru upewnił się że jest mi wygodnie i ruszył w kierunku swojego domu.
Drzwi otworzyła mu jego mama.
-Matko boska co się stało!
Krzyknęła i od razu kazała mu szybko wejść. Toru tylko ja uciszył i pokazał że śpisz.
-no co tak stoisz. Wchodź Toru szybciutko!
Gestem szybko go pogoniła i zamknęła za nim drzwi.
-co się się stało w ręce? Dlaczego Nankuraisa śpi? Wdales się w jakąś niepotrzebna bójkę?
Na słowo niepotrzebna oikawa zastygł i popatrzył się na nią gniewnie aż jego mama przestała zadawać milion pytać.
-Toru mam dzwonić do szkoły albo na policję.
Pokrecil głową.
-Jak byś mogła ją tylko przebrać. Położe ja w moim pokoju, a ty ją przebieresz, dobrze?
Z błyskiem w oku kiwnęła głową i szybko pobiegła do jego pokoju i pościelila łóżko. Toru delikatnie odłożył Cię do łóżka i chwilę na ciebie popatrzył. Wziął głęboki oddech i przeczesał swoje włosy. Wyciągnął z szafy najmniejszy tiszert jaki i miał i jakieś szorty. Miał nadzieję że będą dobre.
-ide wziąć prysznic a ty proszę się nią zajmij. Mamo. Nie odstępuj ja na krok
Uśmiechnął się do niej zmęczony po czym wziął czyste ciuchy i poszedł pod prysznic. Gorąca woda spływała mu po włosach i staral się wszystko poukładać w głowie. Jeszcze nigdy nie bał się tak bardzo jak dzisiaj. Jeszcze nigdy nie miał tak sobie za źle swojego zachowania. Jeszcze nigdy tak bardzo nie potrafił spojrzeć w lustro. Ciągle uważał, że to jego wina, że to jego wina że ciągle spotykają Cię same złe rzeczy. Ale pomimo tego nie potrafił Ciebie odrzucić. Dobrze wiedział, że dzień nie będzie dobry jeżeli nie zobaczy twojego szerokiego uśmiechu i jak nie podrażnia się z Tobą. Zna Cię od zawsze, nawet dłużej od Iwy i poprostu nie wyobraża sobie, że niedługo to wszystko ma się skończyć. Z rozmyślań wybudziło go pukanie do drzwi
-Toru kochanie, Nankuraisa się obudziła i nie chce się uspokoić. Chce widzieć się z Tobą a ja jej nie wystarczam
Powiedziała mama Oikawy trochę się burmuszac ale dobrze wiedziała, że musi chwilę poczekać aż wszystkiego się dowie. Szybko zakręcił prysznic i przebrał się w wygodny tiszert i spodnie dresowe. Wytarł od niechcenia włosy i szybko poszedł do swojego pokoju. Otworzył drzwi i zobaczył Cię na łóżku. Głowę mialas schowana w kolanach i tylko słyszał od czasu do czasu twoje szlochanie. Złapał się za serce i zobaczył swoje poturbowane ręce. Zacisnął je mocno w pięści i zaczęły krwawić. Wykonał z boku. Podniosłam wtedy wzrok i zobaczyłaś jak z jego rąk kapie krew.
-Toru!! -krzyknelam przez łzy. Szybko zerwałam się na nogi ale nie mogłam na nich ustać i się wywróciłam. oikawa nawet nie przewrócił oczami tak jak zwykle to robił tylko podszedł powoli do Ciebie i pomógł Ci się zbierać z podłogi. Spojrzał na ciebie przechylając głowę i zapytał
-nic sobie nie zrobiłaś? Wszystko w porzadku?
Zapytał najspokojnie88j jak tylko opotrafil. Spojrzałam mu w oczy i znowu się rozpłakałam.
-Nan, proszę Cię nie płacz bo serce mi pęka.
Przytuliłam się do niego i wtulona potakiwałam, że się już uspokajam. Chwile mi to zajęło ale już przestałam zalewać się łzami. Toru chciał odgadnąć moje włosy za ucho ale odsunęłam się od niego
-co Ci się stało z rękoma?!
Toru trochę się napompował i z dumą powiedział
-Trzeba było widzieć tego drugiego! Ha!
-Toru trzeba się tym zająć!
Powiedziałam zanosząc się od płaczu. Spojrzał tylko na mnie swoimi przenikliwymi oczami i przyciągnął do siebie. Nawet z nim nie walczyłam. Nie chciałam nawet na chwilę się od niego oderwać ale wiedziałam, se trzeba się zająć jego rękoma.
-mozesz przynieść apteczkę?
Nie dokończyłam nawet mówić a jego mama stała już w drzwiach przytulając do piersi apteczkę.
-kochani pomyślałam, że wam się przyda to i wyciągnęła jeszcze tackę z ciepłą herbatą i przekąską - nie będę o nic pytać. Poczekam. Nankuraisa dzwoniłam do twoich rodziców. Zrobiłam przerażona minę.
-spokojnie. Powiedziałam że zostaniesz u nas bo musicie się uczyć. Jak będziecie gotowi to porozmawiamy.
Kiwnelismy jednocześnie głową i delikatnie się uśmiechnęłam. Widząc to zobaczyłam jak jej oczy się rozświetlają. Zamknela drzwi i zostawiła nas samych. Otworzyłam apteczkę i zaczęłam przemywać jego dłonie woda utleniona i bandażować rany.
-przepraszam. Przeze mnie nie będziesz mógł na razie grać.
Wyrwał ręce z moich dłoni. Spojrzałam na niego przerażona.
-ja prawdę przejmujesz się teraz momi dłoniami?! Nam czy ty wiesz co się mogło przed chwilą stać?! Czy ty zdajesz sobie co mogło się stać przeze mnie?!
Mówiąc to widziałam jak łzy zbierają się w jego oczach z powodu bezsilności. Nic nie powiedziałam tylko ospowrotem wzięłam jego dłonie i kończyłam bandażować. Nie potrafił spojrzeć mi w oczy. Wzięłam głęboki oddech i przylepiłam różowego zaczep na jego ręce. Spojrzał nie nie i powiedział tylko jedno słowo. "Dziękuję". Długo do siebie się nie odzywaliśmy. Chciałam zamknąć ten temat raz na zawsze.
-T-Toru -chwycilam go za reke- powiedz mi co ja mam teraz zrobić?
Poczułam jak sztywnieje. Długo zbieral się z myślami i chciał coś powiedzieć kiedy zobaczyliśmy w drzwiach Iwazumiego. Stał oparty o framugę do przypatrywał się nam. -Czesc.

Oikawa Toru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz