raz dwa trzy baba Jaga pat

121 5 0
                                    

-Bleh. -powiedzialam z odrazą co spowodowało u niego wybuch agresji- ty chyba oszalałaś. Nie jestem jak ty i randka nie poprawi mi humoru.
-bleh?! Serio to powiedziałaś? -powiedzial obrazony- bleh? Ty wiesz ile dziewczyn chciałoby to usłyszeć idę mnie?
Spojrzałam na niego gniewnie.
-sluchaj. Doceniam to co robisz dla mnie. Takiego oparcia nie dostałabym od nikogo -powiedzialam najłagodniej jak tylko pomogłam chociaż na usta ciągnęły mi się całkiem inne słowa. -ale randka z kimś do kogo nie czuje niczego romantycznego nie miała by najmniejszego sensu. Po co mamy się męczyć?
Zapytałam i nie odrywalam wzroku od niego.
-nie przeszkadzało Ci to zgodzić się na randkę z tym od kotów.
Zamurowało mnie.
-to jest całkiem inna sprawa. I w ogóle co Ci do tego.
Skrzywił się na te słowa.
-Pewnie nic mi do tego tylko później to ja będę musiał wysłuchiwać twoich placzow i zażaleń za było źle czy tam tragicznie znając Ciebie -mowil to w złości. Był wściekły że odrzuciłam jego propozycję i nie zważał już na słowa tylko mówił co mu ślina na język przyniesie. - może czasami pomyślisz też o innych a nie widzisz tylko czubek swojego nosa!
-Oikawa gonty gadasz?! Jesteś ostatnia osoba która ma prawo mówić takie rzeczy! Czubek własnego nosa?! Chyba mówiłeś o sobie! Zawsze tylko o Ciebie chodzi! Zawsze tylko o sobie mówisz i robisz wszystko tak żeby było po twojemu!-przesadzilam. Ale nie chciałam być dłużna. Skoro mówi takie rzeczy mam prawo się bronic. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. To była jego mama.
-Kochani widzę że jest już lepiej skoro się kłócicie
-Tak o niebo lepiej -wtracil- gniewnie Toru i usiadł na fotelu przy swoim biurku- chciałam tylko opowiedzieć że muszę jechać bo Takeru zapomniał powiedzieć że jest przedstawienie i twoja siostra potrzebuje pomocy.
-Swietnie -wtracilam -moge się z panią zabrać i podrzuci mnie pani do Iwazumiego?
Mama toru zamrugała oczami.
-Nie zostajesz u nas ? - zapytała zdezorientowana.
-Nie. Król najwyraźniej ma dosyć mojego skamlenia więc zostawię go samego.
Toru nawet nie spojrzał na ciebie tylko wstał z krzesła i trzasnął drzwiami. Szybko ubral buty i wyszedł z domu nie zastanawiając się ani chwili nad niczym. Był wściekły że odrzuciłam jego zaproszenie na randkę.
Wysiadłam pod domem Hajime i modliłam się żeby już wrócił z treningu. Stanelam pod drzwiami ubrana w ciuchy toru z gimnazjum. Swoją drogą nie wiem po co jeszcze je trzymał. Otworzyła drzwi mama Hajime.
- O Nankuraisa co ty tutaj robisz - zapytała zaskoczona.
-Hajime już wrócił z treningu?
-Dzwonil że spóźni się godzinkę, ale zaraz powinien wrócić. Wejdź do środka i zaczekaj u niego w pokoju. Robię kolację to zjesz akurat z nami.
-moge pomóc.
Jego mama na samą myśl się ucieszyla. Nie miała córki w domu i na samą myśl o wspólnym gotowaniu uśmiechnęła się serdecznie. Wpuściła mnie do domu i spytała się czy zmieniam swój styl. Odpowiedziałam tylko że to ciuchy Toru bo swoje całe wybrudzilam a nie zdarzyła wpaść do domu.
-czesc mamo! Już jestem i mogę ci pomóc.
Krzyknął przez drzwi.- szybko się przebiorę i już pomagam Ci z kolacją.
Nic mu nie odpowiedziała. Była tak pochłonięta gotowaniem ze mną, że nawet nie zauważyliśmy że ktoś wszedł do domu. Równie dobrze mogli nas okraść i nic byśmy nie zauważyły. iwazumi wszedł do kuchni i zobaczył jak jego mama uśmiecha się od ucha do ucha instruując mnie jak zawija się pierogi. Zobaczył też skupienie na mojej twarzy i radość jak w końcu udało mi się zrobić idealnego pierożka. Oparł się o framugę drzwi i czekał aż w końcu ktoś go zauważy. Cieszył się że się uśmiechalam ale widział jak bardzo miałam zapuchnięte oczy. Wycofał się do przedpokoju i zadzwonił do Toru.
-yo szitykawa! Powiesz mi czemu Nankuraisa lepi pierogi w mojej kuchni?
Usłyszał w sluchawce tylko jego głośne wzdechniecie.
-Daj spokój. Wpadłem na super pomysł żeby zaprosić ja na randkę, żeby poprawić jej humor. Nie zgodziła się i się pokocilismy.
Iwazumi zaczął się śmiać.
-Stary myślałeś że się zgodzi? W ogóle skąd ten pomysł?
-nie sądziłem że ktoś może mi odmówić to raz -powiedzial zaskoczony- a dwa skoro zgodziła się na randkę z Kuroo to nie sądziłem że będzie inaczej w ommim przypadku. Jak się nie zgodziła to poczułem się urażony i nakręciłem się niepotrzebnie.
Iwazumi tylko wziął głęboki oddech.
-Toru mam nadzieję że zadałeś to pytanie tylko dlatego żeby ją podnieść na duchu i nie było innego powodu?
-bleh. Iwa-chan chciałem tylko jej poprawić humor.
Skłamał. Już od dawna myślał nad tym żeby gdzieś Cię zabrać. Chciał zobaczyć jak to by było gdybyście poszli gdzieś razem, ładnie ubrani i sami.
-nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre. -skwitowal iwazumi- Nankuraisa siedzi w kuchni z moją mamą i robią kolację. Śmieje się więc dobrze że się poklociliscie. Bo u ciebie pewnie byłaby grobowa atmosfera. A i wpadaj na kolację.
-co?
-a dlaczego że się dziwisz debilu? -krzyknal do sluchawki- mówisz jak byś jej nie znał.
-Wiem wiem. Zaraz będę za 30 minut tylko się przebiorę.
Iwazumi rozłączył się i poczuł czyjś wzrok na sobie. Odwrócił się powoli i zobaczył jak stoisz że martwiona mina.
-przyjedzie? -zapytalam zatroskana
Iwazumi zaczął wywracać oczami.
-z wami jest naprawdę jak w przeczkolu. Nie jestem wasza matka żeby się tak wszystkim zajmować! Naprawdę
-jezyk-uslyszalam głos zza pleców. To była jego mama. Podskoczył w miejscu i nic nie odpowiedział. -Toru-chan też przyjdzie?
Kiwnelismy jednocześnie głowami.
-ale będzie dzisiaj wesoło
Powiedziała po czym w podskokach wróciła do kuchni.
-czasami boję się twojej mamy.
-nie jesteś sama
Zachichotałam i wróciłam do kuchni lepić swoje piękne pierożki. Iwazumi chciał uciec do pokoju ale jego mama zaciągnęła go siła do kuchni żeby nam pomagał.
-Nankuraisa ty idź rozkładać talerze a Iwazumi niech idzie otworzyć drzwi.
Kiwnelismy głowami i ruszyliśmy w swoje strony. Spojrzałam na siebie i przypomniałam sobie,że mam na sobie jego ciuchy i jak na taką okazję to mało się wystroilam. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na mamę Hajime. Spojrzała na mnie od stóp i głów i zrobiła dokładnie to samo co ja.
-I co my z tobą zrobimy?
-Pani Iwazumi jeżeli pani to nie przeszkadza to jeżeli chodzi o mnie to mogę zostać tak jak
I w tym momencie dostałam gazeta po głowie. Iwazumi i Toru stanęli jak wryci.
-widze że twoja mama nic a nic się nie zmieniła -wtracil Oikawa.- jaka matka taki syn.
Wziął głęboki oddech i kręcił głową z dezaprobatą. I tutaj popełnił błąd. Iwazumi strzeli go w potylicę i kazał się zamknąć.
-Toz to nie przystoi tak pięknej dziewczynie -zaczelam się rumienić i nerwowo smiac- w końcu Iwazumi sprowadził jaka dziewczynę do domu
-Mamo przestań! - krzyknął zza pleców ale totalnie go zignorowała.
-to muszę się tym nacieszyć bo nie wiem kiedy to się znowu powtórzy. A dwa- tutaj znowu dostałam gazeta po glowie- tyle razy kochana mówiłam Ci żebyś mówiła mi po imieniu a jeżeli masz z tym problem to mów po prostu ciociu.
Mówiąc to złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do pokoju. Przelknelam ślinę i popatrzyłam się na nich z nadzieją że jakos mnie z tego wyciągnął. Hajime to zignorował i zabrał się za rozstawianie talerzy a Toru tylko wystawił język i dodał.
-Ma Ciocia rację. 100 %racji!
Spojrzałam na niego i pogrozilam pięścią. Tylko się uśmiechnął i ruszył do przyjaciela.
-No teraz pięknie wyglądasz!
Spojrzałam na siebie w lusterku i obrocilam się do okola. Naprawdę mi się spodobało
-wiedzialam, żeby nie wyrzucać sowich sukienek z młodości!
Spakowała mi całą walizkę ciuchów i kazała zabrać to ze sobą. Westchnęłam i uśmiechnęłam się do lusterka.
-naprawde piękna ta sukienka. Dziękuję Ciociu!
Mama Hajime szybko do mnie podskoczyła i zaczęła mnie uściskać. Zaczęłam świecić się na czerwono. Usłyszałyśmy dzwonek i ciocia szybko odsunęła się ode mnie i ruszyła do drzwi.
-juz wszyscy są. Chodź idziemy jeść.
Kiwnelam głową i ruszyłam za nią. Chłopaki spojrzeli na mnie.
-Wow!
Powiedzieli jednogłośnie. Podparlam się w boki i dumnie kiwalam głową.
-A co tutaj tak wesoło?
Spytał tato Hajime
-yaho~~
Odpowiedział śpiewająco Oikawa. Wujek spojrzał na mnie a później na swoją żonę.
-M-musze przyznać, że ta sukienka wygląda na Tobie prawie tak dobrze jak na mojej żonę.
Zauważyłam że ciocia zaczęła się rumienić i chichotać jak nastolatkam. Spojrzałam na nic i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Jak dorosnę i znajdę w końcu kogoś dla siebie i będę w połowie tak szczęśliwa jak wy to nie będę chciała od życia już nic więcej.
Złapałam się za usta szybko i zaczęłam się siwiecic na czerwono. Cholera! Powiedziałam to na głos. Chłopacy spojrzeli na siebie z otwartymi buziami i spojrzeli na rodziców. Stali i dosłownie święcili się na czerwono. Ciocia szybko do mnie podbiegła i zaczęła mnie przytulać.
-Jezu jaka ty jesteś kochana. -spojrzala na Iwazumiego- Hajime! Jak ty się z nią nie ożenisz to Cię wydziedzicze. Jako można nie chcieć takiego kochanego robaczka.
Zaczęła szczypać mnie po policzkach. Stałam i się nie ruszałam. Spojrzałam ukradkiem na chłopaków. Pierwszy raz widziałam Iwazumiego tak zakłopotanego. Patrzył się na swoją matkę i kręcił głową. A Toru? Oparł tylko głowę na swoich dłoniach i przytakiwał jego mamie.
-Tak, Tak. -mowil- taki nas znały słodki robaczek. Nic tylko zjeść.
Spojrzałam na niego i mialam ochotę go zdzielić w tej jego głupi łeb. Rozczulali się nade mną jak nad małym szczeniaczkiem. Iwazumi powiedział mi żeby to zignorowała ale nie potrafiłam. na szczęście tato Iwazumiego powiedział, żeby przestali mnie już męczyć ale za to zaczęli jeść.
Przez całą kolację śmialiśmy się i dobrze bawiliśmy. Tego potrzebowałam
-Nankuraisa a co powiesz na taką samą kolację w przyszłym tygodniu?
Zapytała ciocia.
-jak będziesz ją częściej zapraszać to nie starczy nam pieniędzy i umrzemy z głodu
Wtrącil całkiem poważnie iwazumi. Jego tata tylko pokrecil głową.
Hajime to jest ostatni rok jak jesteście razem. -wtracil- powinniście wykorzystać ten czas maksymalnie.
Cała nasza trójka zamarla. Cholera miał rację! Za rok otej porze chłopaki będą już na uczelniach z innymi znajomymi i nie będą mieli czasu się spotykać tak jak teraz. Cała nasza trójka miała miny jak z pogrzebu.
-Kochanie patrz co zrobiłeś! - krzyknęła Ciocia- słuchajcie zapomnijcie o tym co powiedział ten głupek. Spojrzeliśmy po sobie i tylko kiwnelismy głową. Trochę miny nam zrzedły ale i tak było wspaniale. Po kolacji poszliśmy umierać do pokoju Hajime.
-dziwie się że tak wyglądasz jak twoja mama to pysznie gotuje - powiedziałam - ja chyba byłabym rozmiarów xxxxxxl!
Zaśmiał się pod nosem.
-wystarczy że będziesz jadła z umiarem.
Przez cały czas Oikawa siedział cicho z telefonem w ręce i oglądał jakieś filmiki z siatkówki. Kiedy zrobiło się już późno wstałam i nazbierałam tyle odwagi ile w sobie miałam.
-Kto jutro pójdzie ze mną na policję?
Pobladli ale pierwszy ogarnął się Hajime.
-Ja - pogadam z mama żeby wziąć jutro wolne w szkole. Na pewno nie będzie żadnego problemu.
-wydaje mi się że lepiej będzie jak ja pójdę -powiedzial Toru- Nankuraisa wszystko mi powiedziała co się stało. Nie będziesz musiał tego słuchac
-Heh?-powiedzial poirytowany Hajime- myślisz że sobie z tym nie poradzę? Martw się lepiej o siebie.
-Ja sobie z tym ledwo daje rady.
-Bo jesteś baba i beczysz na filmach
-N-nieprawda! -zajakal sie- i tylko raz ale ty jesteś robotem bo tylko ty się nie popłakałes!
-Dlaczego ja pójdę. Nie mam zamiaru zajmować się dwoma mazgajami
Słysząc to z moich oczu znowu zaczęly lecieć łzy
Toru uderzył go w głowę.
-Widzisz iwa-chan co zrobiłeś?!
Nic nie powiedział. Oddał mu tylko ze zdwojoną siła.
-przepraszam -powiedzialam. ja wiem że niego miałeś na myśli.
-ocho! -powiedzial Oikawa- patrz znowu zaczyna litanie.
Przepraszam!
-ha! Znowu! -krzyknal
-nie chciałam!
-to też tak jakby przepraszam - wtrącil Iwazumi.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra idę pogadać z rodzicami. -powiedzial.
-czekaj! -krzyknelam.wstalam i podeszłam do drzwi- pozwól że ja z nimi pogadam.
Zdziwili się ale nie mogli się nie zgodzić. Wzięłam ostatni oddech i wyszłam z pokoju.
-Ciocia, panie Iwazumi chciałabym wam o czym powiedzieć i poprosić, żeby jutro Hajime odpuścił jeden dzień w szkole.
-oja oja. Coś się stało?
Zapytała Ciocia wyglądając zza książki.
-Tak. Przepraszam z góry że was tym obarczam ale przez wzgląd na to co się będzie teraz działo, chciałabym żebyście usłyszeli to ode mnie.
-Kochanie nie strasz nas tak.
Wstała i podeszła do mnie.
-Jak będę płakać to też się nie przejmujcie. To jest silniejsze ode mnie.
Byli bladzi jak ściana. Z pokoju wyszedł oikawa z Hajime i usiedli za ścianą tak żebym ich nie widziała. Ciocia od razu ich zobaczyła. Zobaczyła jak Hajime jest wściekły a Toru zakrywał oczy żeby nie widziała jak lecą mu łzy z oczu.
-Nankuraisa, słońce co się dzieje.
Od razu poleciały mi łzy z oczu ale nie dałam im za wygraną. Usiadłam przy stole naprzeciwko nich i zaczęłam mówić. Słowa wylatywały moich ust z prędkością światła. Po ich minach zrozumiałam że mówię stanowczo za szybko i zwolniłam tempo. Widziałam tylko ich blade, przerażone miny. Ojciec Hajime przesiadł się obok swojej żony i trzymał ją za ręce. Kiedy skończyłam wszystko opowiadać ciocia od razu do mnie podbiegła i przylgnęła do mnie.
-Skarbie jest mi naprawdę tak przykro. Nie wiem co Ci mam powiedzieć żeby Cię pocieszyć.
Nic nie powiedziałam tylko się mocniej do niej przytuliłam. Ojciec Hajime wstał i położył rękę na moim ramieniu. Nie był wylewny ale wiedziałam że tak samo nie ma w sobie żadnych słów do powiedzenia. Zobaczyłam tylko jego wsiella mine. Ścisnął mnie za ramię i podszedł do chłopakow. Dobrze wiedział, że tam siedzą.
Spojrzał na nich. Widział ich wściekłe miny i bezradne spojrzenie. Widział jak po policzkach splywaja im łzy. Kucnął przed nimi i złapał za ramiona. Powiedział to tak cicho, żebysmy ich nie usłyszały.
-Jestem z was dumny - powiedział łamiącym się głosem.- jestem z was dumny że tak się trzymacie dla niej. Że tak szybko tam się zjawiliscie. Że jesteście tak twardzi dla nich.
Oboje spojrzeli na ojca Iwazumiego i tylko kiwnęli głowami.
-Hajime pakuj swoje rzeczy odwize was do Nankuraisy, do domu. I masz wolne do końca tygodnia.
Hajime otarł łzy i ruszył do pokoju. Toru też zaczął się zbierać, ale ojciec złapał go za ramiona.
-Toru. Jestem dumny, że znalazłeś w sobie tyle siły żeby nie zabić tego człowieka na miejscu.
Toru spojrzał mu w oczy. Widział jaki jest wściekły. Widział chęć mordu w jego oczach. Wiedział, że gdyby on był na jego miejscu to siedział by teraz w areszcie i miał postawiony zarzut morderstwa. Nie dziwił się tylko kiwnął glowa.
-To Matsun mnie odciągnął. Ja nie potrafiłem sam przestać.
Wuja poczochral mu jego włosy i nic więcej już nie powiedział. Wstał i ruszył do swojej żony. Musiał ją jakoś ode mnie odciągnąć żebym chociaż oddech złapała.
-Kochanie Nankuraisa na pewno jest już zmęczona i wie jak Ci jest przykro.
Spojrzał za siebie i zobaczył że chłopaki już się ogarnęli.
-dobra. Hajime już się spakował więc idziemy.
Zdziwiona spojrzałam na niego.
-idziemy? -zapytalam przez łzy.
-odwioze was do Ciebie stamtąd was zawiozę na posterunek. Mam tam kolegę z roku to naświetle im sytuację i postaramy się Ci jakiś to ułatwić.
Jego żona dalej trzymała mnie w objęciach i szlochała jak szalona. Musiałam trochę użyć siły żeby ją od siebie odciągnąć. Spojrzała na mnie i jeszcze raz mnie uścisnęła. Zgarnęła mi włosy za uszy i pocałowała w czoło. Szlochając poszła do kuchni i zapakowała resztki jedzenia do pudełek i wręczyła Toru, który próbował się na nią nie patrzeć bo nie miał tak po prostu serca. Nie miał już siły patrzeć na łzy.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Toru poszedł do domu się przebrać i powiedział że zaraz wróci. Teraz chciałam tylko się wykąpać i pójść spać. Musiałam nabrać siły przed jutrem

Kiedy ojciec Hajime wrócił do domu zobaczyl że jego ukochana dalej szlocha. Rozebrał się i usiadł obok niej. Objął ramieniem i nic nie mówi. Czekał aż się uspokoi.
-Nankiraisa jest dla nas jak córka i dlatego musisz być twarda. Dla niej. Ale dzisiaj pozwolę Ci po raz ostatni zapłakać za jej losem.
Mama Hajime wybuchła płaczem..

Oikawa Toru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz