Wielki Bal.

25 2 0
                                    

Siedziałam z Toru na kanapie i odetchelam z ulga, że wraca już do siebie.
-Bardzo się wczoraj wyglupilem?
Uśmiechnęłam się i pokrecilam głową.
-Nie. Byles jak zawsze uroczy.
Jak tylko to powiedziałam zobaczyłam wypieki na jego twarzy i sama poczulam, że moje uszy robią się gorące. Chyba nigdy mi to nie przejdzie. Zawsze będzie mnie doprowadzać do szaleństwa.
-Wszystko w porządku? Zrobiłaś się trochę czerwona.
Spojrzal na mnie z troską w oczach i poczułam jak moje serce próbuje się wyrwać z klatki piersiowej. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo mnie uszczęśliwia. Widzialam jak z uniesioną brwią mi się przyglądał i zastanawiał się czym zajmują się właśnie moje myśli. Klepnelam go w udo.
-Myslalam o tym jak mocno Cię kocham. Jak sprawiles, że moje życie nabrało jeszcze większych kolorów.
Spojrzał na mnie i szybko odwrócił ode mnie wzrok. Nie był w stanie patrzeć na moje oczy wypełnione miłością i szeroki usmiech, który wywołał na mojej twarzy. Zasłonił swoje usta dlonia.
-Nie patrz się na mnie przez chwilę.
-Dlaczego?-zapytalam zaskovzona-Toru. Uwielbiam Twoja twarz kiedy jesteś zakłopotany. Widze wtedy w Twoich oczach siebie, widzę jak mocno mnie kovhasz.
Spojrzał w moją stronę i widziałam czerwień na jego twarzy. Widziałam jak walczył z sobą, żeby nie odwracać wzroku. Widziałam jaki był zawstydzony moimi słowami. Spojrzałam na niego jeszcze raz i starałam się zapamiętać ten widok. Uśmiechając się powoli zamknęłam oczy i zamrugalam pod nosem.
-Ten widok będzie mi dzisiaj towarzyszyć cały dzień. dziękuję.
-N-Nie rozumiem co Ci się dzisiaj stało. Jesteś wyjątkowo wylewna.
Zasmialam się śpiewająco i podniosłam z kanapy.
-Doceniam to co zaraz stracę.
pocałowałam go w czoło i ruszyłam w kierunku kuchni. Odwróciłam się i rzuciłam przez ramie.
-Za godzinę będzie Ichigo więc leć do domu i ogarnij się. Powiedział, że stworzy z nas dzisiaj najpiękniejsza parę i przyćmiony dzisiaj wszystkich -podrapalam się po policzku i delikatnie zarumienilam- Już nie mogę się doczekać. To będzie wyglądać trochę jak nasz ślub tylko w innym kolorze.
Toru wlepial we mnie swoje spojrzenie i przez chwilę upewniał sie że dobrze usłyszał. powoli wstal z kanapy i masując swój kark spojrzał na mnie delikatnie uśmiechając się pod nosem. Widziałam jak jego oczy błyszczą się i policzki nabrały różowego koloru. W końcu uśmiechnął się do mnie szeroko i delikatnie przechylił głowę.
-W końcu powiedziałaś to na głos.
zamrugalam oczami.
-Co niby powiedziałam na głos?
Powtorzylam za nim robiąc głupia minę. Toru zamknął oczy i zaczal kierować się w stronę drzwi wejściowych.
-To, że się cieszysz na myśl o naszym ślubie.
-Och.
Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Miał rację. Właśnie do mnie dotarło, że tak naprawdę cieszę się z tego, że w dalekiej przyszłości staniemy na ślubnym kobiercu. Zasmialam się i skinęłam głową.
-Masz racje. Nie mogę się doczekać aż będą do mnie mówić Pani Oikawa.
Toru w jednej chwili zjawił się przy mnie i przylgnął do mnie swoim ciałem. Czułam na sobie jego oddech, czułam jak szybko bije mu serce, czułam na swojej szyji jego uśmiech.
-Himawari.
-Wiem Toru, nic nie musisz mówić.
-O! Widze, że nasz ukochany kapitan wrócił do żywych.
Spojrzlaam w bok i widziałam jak uśmiechnięty Maki nam się przygląda. Zmarszczylam nos i powiedziałam, że nam przeszkadza. Pokrecil tylko głową.
-Matsun zaraz tutaj będzie.
Poczułam jak Toru odsuwa się ode mnie. Złapał mnie za ramiona i spojrzał mi prosto w oczy.
-Mam ochotę Cię pocałować. Zostawić na tobie milion pocałunków ale za bardzo Cię kovham, żeby Co to zrobić.
Zmarszczyłam brwi bo nie rozumiałam dlaczego tego po prostu nie zrobi. Toru zaśmiał się i rozczochral mi włosy.
-Moj oddech pewnie by Cię zabił.
-Jestes nienienormalny.
Powiedziałam do niego kręcąc głową.
-Moze masz rację ale i tak wiem jak mocno mnie kochasz. -puscil do mnie oczko- Przed chwilą mi o tym powiedziałaś i to dosadnie.
Zamknął za sobą drzwi a ja tylko wypuscilam głośno powietrze. Maki poklepał mnie po ramieniu. Spojrzałam na niego poirytowana.
-Czyli będziesz dzisiaj rzucać welonem?
Zapytał rozbawiony. Też poklepałam go po ramieniu jak mijałam go w progu.
-Jezeli będę rzucać to upewnię się, że pleci w Twoja stronę.
Pokazałam mu język i zniknęłam w kuchni zanim zaczął za mną wyrzukiwac.

Oikawa Toru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz