Toru szedł i trzymał się za brzuch. Już nawet nie miałam siły na niego krzyczeć.
- może zamkniesz się już w końcu ?!
Nic nie odpowiedział tylko smial się dalej. Doszliśmy do skrzyżowania. Chciałam go kopnac w tyłek i iść w swoją stronę ale zobaczyłam że podbiega do nas Iwazumi. Wywróciłam tylko oczami i czekałam aż Oikawa wszystko wypapla.
-hej Himawari! co on taki szczęśliwy od rana?
Zapytał lekko podirytowany że będzie musiał z nim iść do szkoły. Złapałam się tylko za głowę i zasłoniła dłoniami uszy.
-Ja nie wiem. Nic się nie stało. Nie pytaj się go. Ja idę. Odbiorę was z pod bramy. Czesc!
Mówiąc ostanie słowo obrocilam się na pięcie i z prędkością światła uciekłam gdzie pieprz rośnie.
Toru chciał mnie powstrzymać ale nie udało mu się to między spazmami śmiechu i tylko mi pomachał. Dopiero kiedy Iwazumi zdzielił go po głowie to zaczął się uspokajać.
-shitikawa co jej zrobiłeś?
Toru podniósł ręce do góry, że niby taki niewinny. Może ktoś kto go nie znał by w to uwierzył ale nie Iwazumi. Szturchnal go żeby szedł w kierunku szkoły bo się spóźnia.
-Himawari nocowała u mnie po kryjomu -Iwazumii już chciał go pobić - ale spokojnie spokojnie. Była padnięta poprostu zasnęła.
-I to jest takie śmieszne?
Zapytał się iwazumi podnosząc brew do góry. Oikawa zaprzeczył.
-Nasza słodka Nan zapomniała o tym, że jest u mnie i rano jak gdyby nigdy nic wyszła z pokoju wprost na moją mamę. Musiał byś to zobaczyć. Słuchała godzinnego wykładu na temat zabezpieczeń, odpowiedzialności i przyjemności. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zakłopotanego! Na nic tłumaczenia w końcu stała w moim tiszercie!
Iwazumi spojrzał od stóp do głów na swojego przyjaciela. I z niedowierzaniem kręcił głową.
-Oi Oikawa Ciekawe jak Himawari będzie się śmiała jak twoja mama zadzwoni do jej ojca.
Kiedy skończył mówić twarz Toru od razu zbladła i był blady jak papier. Zaczął się pocić i nerwowo machać rękami. Teraz przyszła kolej na Iwazumiego, który już dawno tak długo się nie śmiał.
Rzuciłam swój plecak na ławkę i opadlam na krzesło z impetem. Było jeszcze wcześnie i niewiele osób w klasie. Wyjęłam długopisy i położyłam je na biurku po czym położyłam głowę na rękach i chciałam umrzeć.
-Hej! Co tam się stało że taka załamana - powiedział Hinata uśmiechajac się od ucha do ucha- boisz się meczu?
Spojrzałam na niego i od razu stanął na baczność.
-chce umrzeć
Powiedziałam i spowrotem runelam na ławkę. Przyglądał mi się uważnie po czym wzruszył ramionami i usiadł przede mną.
-czesc !
Podniosłam głowę i zobaczyłam Kageyame. Kiwnelam głową i wyprostowałam się na krześle.
- wszystko umiecie? Chcecie coś powtórzyć?
Zapytałam od niechcenia bo wiedziałam że już i tak i tak nic więcej nie wbije im do głów. Pobladli na twarzy.
- spokojnie tylko się nie stresujcir. Wszystko potraficie nawet jeżeli wydaje wam się to nie możliwe. Nie uwierzyli w ani jedno moje słowo. Uśmiechnęłam się tylko do nich i złapałam za ramiona.
- Musicie być w formie żeby zmiażdżyć Oikawe!
Zaczęli szybko mrugać oczami i patezyli się na mnie pustymi oczami.
- szczegóły nie ważne. Po prostu musimy ich zmiażdżyć. I zrobię wszystko żeby wam pomóc.
Mówiąc to uśmiechnęłam złowieszczo i w głowie jak mantrę powtarzałam wszystkich zawodników z Aoby. Musiałam się jakość odpłacić Oikawanie a przegrana z nami na pewno wbije mu szpile prosto w serce.
-Hinata pójdziesz ze mną na salę? Chciałabym Ci coś pokazać.
Popatrzył się na mnie i zaczął skakać że szczęścia. Tylko uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam jak Kageyama wściekły powtarza coś pod nosem.
-Tobio ty też do nas dołącz, tylko potrzebuje żebyś poszedł jeszcze po Tsukishime.
-Myslisz, że mnie posłucha i przyjdzie?
-mozesz mieć racje ALE powiedz mu, że dalej mam zapisana TA wiadomość i w każdej chwili mogę wysłać ją do Kuroo. L
Spojrzał na mnie podejrzliwie, ale jak tylko miał okazję powystawiac więcej piłek to nie interesowało go nic innego. Szybko się zgodził i pobiegł szukać Tsukishime. Schowałam telefon do kieszeni i wygrzebałam buty z plecaka i krótkie szorty. Hinata aż klasnął w ręce.
-co dzisiaj będziemy robić? Zachowywał się jak mały szczeniak. Biegał w koło mnie i tylko czekał co powiem
-Naucze Cię skakać.
-przecież potrafię skakać -odpowiedzial z tym swoim głupim wyrazem twarzy. Zatrzymałam się i wyszczerzylam żeby
-Masz rację. Nauczę Cię latać!
Hinacie aż oczy zabłysnęły z radości. Wyjrzałam zza niego i zobaczyłam Suge. Machnęłam do niego ręką i szybko do niego podbiegłam.
-prosba nie z tej ziemi.
Spojrzał na mnie podejrzliwie
-Slucham Cię uważnie.
Poprosiłam, żeby zawołał całą drużynę jak już zjedzą bo chciałam im coś pokazać. Suga nie był zadowolony ze nie chciałam mu powiedzieć o co chodzi.
-Pokaze wam jak Shoyo potrafi latać.
Zjawiliśmy się na auli. Założyłam swoje czerwone buty i założyłam pod spódniczkę szorty. Kazałam Hinacie się rozgrzać kiedy na salę wszedł Tsukishima.
-Potrzebuje zobaczyć jak wysoko skaczesz.
-I dlatego mnie zaszantazowalas żebym tutaj przyszedł?
Powiedział z miną mordercy. Uśmiechnęłam się do niego i nerwowo zasmialam.
-chcialam żebyś wbił w boisko parę moich piłek.
Spojrzał na mnie niezadowolony, odwrócił się i powiedzial że pasuje.
-Usune wszystko i na zawsze skończę z tematem Nekomy.
Zatrzymal się i zmierzył mnie swoim lodowatym spojrzeniem od stóp do głowy.
-Umowa stoi.
Uśmiechnęłam się do niego ale to zignorował. Zobaczyłam jak Tadashi stoi przy drzwiach i nas obserwuje. Machnęłam ręką żeby wszedł. Uśmiechnął się tylko i usiadł na ławce.
-Co mam robić? -wydukal znudzony Kei.
-masz wbić 4 moje wystawy i 10 Kageyamy.
Spojrzał na mnie i poprawił okulary.
-Tylko tyle?
-Tylko tyle albo aż tyle.
Podałam mu piłkę i ustawiłam się pod siatką.
-Tobio moje wystawy nie będą idealne, ale mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi. Blok Aoby jest dość wysoki. Zwłaszcza Matsun ma długie ręce i wielkie dłonie. Do tego super szybko myśli.
Kageyama uważnie mi się przysłuchiwał i tylko kiwał głową.
-Kei przepraszam ale dzisiaj trochę się zmęczysz.
Spojrzał na mnie i widziałam ten grymas na jego twarzy. Skinęłam głową że jestem gotowa. Tsukishima podał do mnie pikę jeszcze raz w głowie wyobraziłam sobie tor lotu piłki po czym podskoczyłam i wystawiłam mu piłkę tuż przy siatce. Nie trafił. Podskoczył za nisko i piłka wylądowała na aucie.
-O to mi chodzi. Tobio wystawia Ci za nisko piłki chociaż masz piekielnie długie nogi i ręce. Zasięg masz tak duży a w ogóle go nie wykorzystujecie. Widziałam jak przeklinał pod nosem jak podnosił piłkę z ziemi.
-Jeszcze raz.
Krzyknęłam i czekałam na podanie. Dopiero za 4 razem udało nam się zgrać i wbił piłkę w boisko
-O to właśnie mi chodziło! - uśmiechnęłam się i klasnelam w ręce z zadowoleniem.
-Tobio ustaw się do bloku i spruboj zablokować piłkę.
Tobio posłusznie zjawił się po drugiej stronie siatki i czekał na nasz ruch.
-Wystawie piłkę i w najwyższym punkcie Kei będzie tuż przy slupku. Sprubuj to zablokować.
-Po co mu mówisz gdzie ma skakać?
Zapytal zdezorientowany Shoyo.
-chce wam pokazać, że możecie wykorzystywać o wiele lepiej Tsukishime. Z jego zdolnościami jest w stanie zdobywać o wiele więcej punktów niż Tanaka-sempai.
-hej hej hej! - usłyszałam zza plecow- nie pozbędziecie się mnie tak łatwo!
Obrocilam się do tyłu i zobaczyłam cały zespół. Suga spojrzał na mnie i tylko się uśmiechnął.
-jak się dowiedzieli, że wejdziesz na boisko nie chcieli nic stracić i od razu przyszliśmy.
Uśmiechnęłam się do nich i poczułam jak moje policzki rozgrzały się.
-N-nie będę grała. Chciałam im tylko pokazać parę technik.
-pomogr kageyamie i udowodnię, że się mylisz i nie zdobędziecie żadnego punktu!
Powiedział podirytowany Tanaka.
-Tez chce to zobaczyć z bliska.
Dodał Dai-chan. I z jednoosobowego bloku zrobił się mur którego teoretycznie nie powinniśmy przebić. Złapałam się za boki i tylko pokrecilam głową.
-Myslalam, że już nauczyliście się, że w kwestii techniki jeszcze nigdy się nie pomyliłam.
Powiedziałam trochę się puszac. Usłyszałam delikatne śmiechy zza pleców ale je zignorowalam.
-Kei kiedy tylko będziesz gotowy.
Kiwnął glowa i starł pot z czoła. Usłyszałam jak Tadashi coś krzyczy z ławki ale nie dosłyszalam co. Łatwo było się domyśleć że pewnie mówił jaki to Tsukishima jest wspaniały, bo zauważyłam jego gniewne spojrzenie w kierunku ławki. Cofnął się o jeden krok do tyłu i podał mi piłkę. Uśmiechnęłam się szeroko bo już wiedziałam że zrozumiał o co mi chodzi. Wziął większy rozbieg i w momencie kiedy piłka była w najwyższym punkcie ręce obrony nawet jej nie dotknęły. Idealnie ich ominął i stanął na ziemi w tym samym momencie kiedy piłka uderzyła na parkiet. Spojrzał jak blok opada i patrzyli się na niego z dołu. Uwielbiał ten moment kiedy przeciwnicy przed nim się kłaniali. Ja natomiast naouszylam się jeszcze bardziej i tylko spojrzałam na Kageyame.
-przecwiczcie 10 podań żebyście się zgrali i Oikawa po meczu będzie żałować że tak się śmiał!
Powiedziałam i zaczęłam się złowieszczo śmiać.
-czyli to wszystko zawdzięczamy, że nasza para się pokłóciła?
Powiedział raczej sam do siebie Suga.
-Dla nas to najlepsza wiadomość. Dzięki temu Nankuraisa ułatwi nam rozwój pierwszaków.
Dodała Kiyoko siadając na ławce obok Asahiego.
Jak jeden mąż wszyscy kiwnęli głową i przenieśli swój wzrok spowrotem na boisko i przyglądali się jak Tobio i Kei próbowali powtórzyć to co przed chwilą zobaczyli.
-shoyo! -zawolalam - teraz kolej na Ciebie, żeby nauczyć Cię latać. Spojrzałam na ławce i widziałam jak Suga próbuje ściągnąć mnie swoim wzrokiem.
-potrzebowalabym tylko kogoś kto powystawia nam wysokie piłki.
Suga rozpiął bluzę i Zaraz zjawił się obok nas.
-Shoyo wbij pilke z wystawy Sugi w boisko.
Shoyo z radości krzyknął trochę za głośno. Podał piłkę wbił się w powietrze i po chwili piłka znalazła się po drugiej stronie. Skupiłam się na jego podstawie i momencie wybicia. Spojrzałam na niego z zazdrością. Shoyo w jednej chwili zesztywniał i zaczął się nerwowo śmiać.
-n-nie widziałem jeszcze takiego spojrzenia u nikogo.
Podniosłam brew do góry.
-Nie widziałeś jeszcze nikogo kto z zazdrością patrzył na Ciebie i twój atak?
Shoyo az zapłonął.
-Z zazdrością?!
Powtórzył za mną.
-Tak z zazdrością. Mamy taki sam wzrost ale ty potrafisz o wiele wyżej skakać ode mnie.
Powiedziałam niezadowolona. Podbiegłam szybko do schowka i wyciągnęłam biała kredę. Sięgnęłam po dłoń Shoyo.
-odbij dłoń na tablicy kosza - pomalowałam mu dłoń kreda po czym na swojej dłoni zrobiłam to samo.
-jak skończymy skoczysz jeszcze raz i zobaczysz jak potrafisz latać.
Shoyo skinal głową wybił się w powietrze i odbił swoją dłoń na tablicy. Kiedy wyladowal na ziemi spojrzał do góry i później na mnie. Ja już brałam rozbieg i wybilam się w powietrze i przebiłam jego wynik o 20 cm.
-Jak skończymy to skoczysz wyżej ode mnie a to dopiero będzie początek.
Powiedziałam obrażona i wróciłam pod siatkę.
-Widziałeś jaka jest różnica między moim skokiem a twoim?
Pokrecil głową.
-Suga wystawi mi dwa razy. Za pierwszym razem pokaże Ci jak ty skaczesz a za drugim jak ja skacze do podania.
Hinata już stał przy linii boiska i wlepiał we mnie swoje wzrok. Po pierwszym podaniu upadłam na ziemie razem z piłką.
-a teraz skup się na tym co robię z rękoma i z którego miejsca na stopie się wybijam.
Podałam piłkę i wybilam się w powietrze. Wygladalam jak bym unosiła się sama na powietrzu. Wszystko było w idealnej harmonii dzięki czemu mogłam w najwyższym punkcie swojego lotu odbić piłkę. Tym razem upadłam o wiele później na parkiet niż piłka. Widziałam podziw w oczach Hinaty. Reszta zaniemówiła bo już dawno nie widzieli jak skacze.
-Widzisz co robisz nie tak? Skaczesz do góry kiedy jak są ustawione twoje stopy?
Hinata tylko zamrugał oczami i nie widzial co odpowiedzieć.
-nie wiem. Myślę o tym, że chce skoczyć jak najwyżej i poprostu skacze.
Złapałam się za głowę i zaczęłam delikatnie masować skronie.
-o tym właśnie mówię. Nie myślisz tylko poddajesz się intuicji i skaczesz jak mała małpka do góry.
Hinata nie wiedział jak ma to odebrać czy jako komplement czy obelgę. Uśmiechnęłam się do niego i odwzajemnił go swoim jeszcze szerszym uśmiechem. Podniosłam piłkę i rzuciłam do niego. Wytłumaczyłam wszystko po kolei. Jak stawiać stopy, jak odbić się, jak wystawić ręce i pokazywałam minwszystko na sucho. W sumie to dziwiłam się, że nikt nie skupił się na tym żeby Hinata wyżej nie skakał.
-Cos się stało?
Zapytał Shoyo bo przez chwilę zacielam się i nic nie mówiłam
-Nie nie wszystko w porządku - spojrzałam mu prosto w oczy- Shoyo powiedziałam i pokazałam Ci już wszystko. Teraz tylko pociwcz chwilkę z Suga, ok?
Hinata podskakiwał w miejscu i już nie mógł się doczekać kiedy znowu podskoczy do tablicy. Poszłam w kierunku Kyioko i Dai-chan
-Aha! Hinata mam osobista prośbę do Ciebie. Możesz jeszcze trochę wytrzymać i podskoczyć do tablicy dopiero jak Aoba się pojawi?
Nie za bardzo zrozumiał o co mi chodzi ale bez chwili wąchania zgodził się i wrócił do skakania.
-Dai-chan pomożesz mi z drabina? Chciałabym wytrzeć ślady?
Wstał i szedł przede mną do schowka.
-Co się stało, że nagle chcesz poprawić nam naszych 3 zawodników?
-gdybym miala trochę więcej czasu to zajelabym się każdym z osobna byle by zamknąć buzię Oikawy raz na zawsze.
Uslyszalam tylko nieśmiały śmiech.
-odntego czy wygracie dzisiaj zależy to kto będzie rządzić. Ja czy on. Kto zdobędzie ostateczna kartę.
Dai-chan zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Nie zawachali się ani chwili i uderzył mnie w głowę. Wszyscy znieruchomieli i zapanowała cisza na sali. Taka sama cisza jaka zawsze jest przed burzą. Spojrzałam lekko przerażona na niego. Przelknelam głośno ślinę i zobaczyłam jego zezloszczona twarz.
-Chyba nie chce wiedzieć dlaczego dostałam po głowie?
Sawamura już nie był potulny. Zmarszczył brwi i złapał się w bok.
-Sluchaj nie wiem co się między wami dzieje, ale to na pewno nic wielkiego-Chciałam zaprzeczyć ale miał rację.- jestem ogromnie wdzięczny za wszystko co robisz dla nas. Ale - tutaj złapał mnie za ramię i zniżył się do mojej wysokości bo słowa które chciał powiedzieć należały tylko do mnie - nie mieszaj spraw naszej drużyny do swoich osobistych porachunków.
Puścił moje ramię, wziął drabinę i kawałek jakiejś szmaty i podszedł pod tablice ja wyczyścić. A ja? Stałam w miejscu i nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. Przeprosić? Nawrzeszczeć? Nie wiedziałam jak zareagować na jego słowa. Nie mieszać ich do swoich prywatnych spraw? Przecież oni też chcą go pokonać. Poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Dogoniłam go, złapałam go za ramię i odwróciłam żeby widział moja twarz. Łzy już same sciekaly mi po policzkach i zobaczyłam panikę w jego oczach. Spojrzałam w prosty w jego czarne oczy i uklonilam się najniżej jak tylko potrafiłam.
-P-przepraazam! Nie chciałam was tak wykorzystywać!
Każdego spojrzenie powędrowało na kapitana. A on sam stał cały wystraszony i zdezorientowany. Poklepał mnie po ramieniu
-Nan nie miałem niczego złego na myśli. Chodziło mi o to, że najlepiej będzie z nim po prostu pogadać a nie od razu wyrzywac się na boisku.
Zamrougalam do niego oczami.
-To nie jesteś na mnie zły?
Uniósł brwi i już chciał coś krzyknąć kiedy suga zjawił się i przytulił mnie do siebie mocno.
-Dai-chan musisz jeszcze się dużo nauczyć.
Mówiąc to teatralnie kręcił głową. Sawamura chciał coś powiedzieć ale machnął ręką i zabral się za ścieranie tablicy.
-wiesz, może trochę źle to ubrał w słowa, ale miał rację. Jak jestes zła na Oikawe-kun to powinnaś z nim pogadać a nie wytoczyć ciężkie działa.
Kiwnelam głową ale nie chciałam im powiedzieć, że się nie pokłóciliśmy tylko byłam zła na samą siebie że doprowadziłam do tak żenującej sytuacji.
-Nan-chan! Nan-chan! Patrz!
Krzyczał hinata i machał do mnie rękoma. Odwróciłam się do niego i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Dawaj!
Powiedziałam z uśmiechem. Kiwnął glowa i podał piłkę do Kageyamy. Ten jak zawsze z komputerowa precyzja wystawił piłkę do Hinaty. Odbił się że śródstopia i powędrował do góry. Patrzyłam na niego z zazdrością. Wyglądał jak by zawisł w powietrzu zamachnął się prawa ręką i w najwyższym punkcie wbił piłkę w boisko. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby tak wysoko skoczył do góry. Klasnelam w ręce z zachwytu i pokazałam kciuka do góry. Zobaczyłam jak świeca mu się oczy z radosci. Teraz wiedziałam, że jest na dobrej drodze, że jesteśmy w stanie wygrac z Aoba.
CZYTASZ
Oikawa Toru.
FanfictionCzasami jesteśmy tak zabiegani, że nie zwracamy uwagi na to co się dzieje obok nas. a co dopiero na ludzi, których codziennie mijamy szybkim krokiem. Niekiedy jest już za późno, żeby wyciągnąć rękę przed siebie i złapać bliska c9i osobę za rękę.