Otworzyłam powoli oczy i poczułam że mam coś w gardle przez co zaczęłam się krztusić.
-Pani Himawari głęboki wdech i przy wydechu wyciągnę rurkę. Będzie to trochę niekomfortowe ale po chwili będzie o niebo lepiej.Spojrzałam na rozmazana postać i skinęłam głową. Szybkim ruchem wyciągnęła rurkę z mojego gardła. Chciałam coś powiedzieć ale miałam tak suche gardło że tylko charczalam.
-Na razie proszę nic nie mówić. Zaraz przyjdzie lekarz to wszystko wyjaśni.
Uśmiechnęłam się niepewnie i spowrotem zamknęłam oczy. Starałam się poruszyć każdym mięśniem w ciele. Nogi. Nóg w ogóle nie czuje. Otworzyłam oczy i zaczęłam trochę panikować.
-czesc kochana -zobaczylam wesolutka mame- w końcu udało nam się Ciebie wybudzić.
Spojrzałam na nią przerażona a ona zaczęła się śmiać.
-zawsze ten żart działa tak samo.
Pogrozilam jej pięścią w myślach. Próbowałam się podnieść ale od razu do mnie krzyknęła.
-Co prawda leżałas przez tydzień nieprzytomna i wszystko szybko i ładnie się goi ale nie ma mowy o wstawaniu. Mogę Ci co najwyżej podnieść oparcie.
Skinęłam głową i pokazała mi pilot którym sketeruje się łóżkiem.
Trzymala mi szklankę wody z rurka i kazała pomalutku pić, żeby trochę nawilżyć gardło. Odsunęłam głowę i powoli położyłam ręce na swoich udach. Rozejrzałam się do okola i zobaczyłam pełno kwiatów. Od razu zaświeciły mi się oczy. Mama to zauważyła i powiedziała, że codziennie tutaj pielgrzymki przebywały.
Delikatnie odchrzaknelam i spróbowałam coś powiedzieć.
-Ile?
-tydzien czasu. Dzisiaj jest niedziela.
Od razu pomyślałam o tym że toru już wrócił. Zaświeciły mi się oczy i chciałam sięgnąć po telefon ale nie wiedziałam gdzie jest. Spojrzałam na mamę i zobaczyłam jak sięga do szafki.
-Toru był tutaj wczoraj ale jak Cię zobaczył nie wyglądał za ciekawie. Przyjechał od razu z lotniska jak się dowiedział i będziesz się grubo tłumaczyć dlaczego tak późno się o wszystkim dowiedział.
Skinęłam głową i zobaczylam milion powiadomień na telefonie. Ale byłam tak zmęczona że nie byłam w stanie przejrzeć nawet telefonu.
-dzisiaj jeszcze odpoczywaj a jutro przeniesiemy cię do normalnej sali i będziesz mogła się że wszystkimi zobaczyć.
Posłusznie skinęłam głową i zamknęłam spowrotem oczy. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały sufit. Przez dłuższą chwilę nie ruszałam się tylko ślepo patrzyłam się w sufit. Usłyszałam szelest kartek. Chciałam podeprzeć się na łokciach i spojrzeć co to za miły gość u mnie w pokoju i po cichu liczyłam na to, że to będzie Toru. Wymacałam pilot i powoli podnosiłam oparcie. Na fotelu przy stole z rozłożonymi książkami i kanapka w ręku siedział Alex. Przez chwilę pomyślałam kurde, ale zaraz uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Był tak zaczytany że nie usłyszał jak łóżko się podnosi. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Wyciągnęłam ręce przed siebie i zaczęłam powoli machać. Szybko zrezygnowałam bo po prostu nie miałam siły. Zawiedziona rozejrzałam się do okola czy jest coś co mogę w niego rzucić ale po chwili ogarnęłam że nie będę w stanie dorzucić tak Dalego niczego. Mój telefon leżał na stoliku więc wzięłam go do ręki i przewertował kontakty szukajac Alexa. Kiedy zobaczyłam jego imię uśmiechnęłam się i kliknelam zieloną słuchawkę. Położyłam ręce na uda i czekałam kiedy się zorientuje. Usłyszałam buczenie na stoliku ale Alex usilnie starał się go ignorować. Zadzwoniłam drugi i trzeci raz.
Za czwartym razem podjął akcje
-Co za pieprzony natręt! Jak Boga
Nie dokończył tylko zerwał się na równe nogi i w końcu na mnie spojrzał. Jeszcze nigdy nie widziałam tak szerokiego uśmiechu u nikogo. Aż mu się oczy całe zaszklily. Uśmiechnęłam się do niego i w momencie się zjawił przy mnie i przytulił się delikatnie
-Tak cholernie nas wystraszylas!
Starałam się go objąć ale nie miałam siły. Przytulał się jeszcze dłuższą chwilę i potem odsunął i pocałował w czoło. Popatrzyłam na niego zdziwiona a on tylko się uśmiechnął.
-Ten jeden raz musisz mi wybaczyć ale to kara za straszenie.
Chciałam powiedzieć że to żadna kara i żeby nie przepraszał ale wydobyły się tylko że mnie same warkoty. Podnioslam ręce w geście poddania.
Wzielam telefon do ręki
-'Myslalam, że jesteś super zdolny i nie musisz siedzieć niepotrzebnie nad ksiazkami'-alex głośno czytał z telefonu po czym zaczął się śmiać.
-Naprawde? Dopiero co się wybudzilas i już szydzisz z ludzi? Zbliża się wystawa i muszę trochę poczytać o nowinkach technicznych bo będziemy mieć swoje stoisko. Mogę poczytać na głos
-'jak bym chciala zasnąć to poprosiłbym o jeszcze jedna kroplowke'
Alex skrzyżował ręce na klatce i uniusl jedna braw. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Alex przeczesał swoje włosy ręką i zatrzymał ja na szyji. Patrzył się na mnie z uśmiechem na ustach który nie chciał się od niego odkleić.
CZYTASZ
Oikawa Toru.
FanficCzasami jesteśmy tak zabiegani, że nie zwracamy uwagi na to co się dzieje obok nas. a co dopiero na ludzi, których codziennie mijamy szybkim krokiem. Niekiedy jest już za późno, żeby wyciągnąć rękę przed siebie i złapać bliska c9i osobę za rękę.