-Nie mam pięciu lat żebyście się o mnie martwili. Skończyliśmy wszystko liczyć i możecie mnie zostawić.
Spojrzeli po sobie i niepewnie zaczęli się zbierać.
-nie mam żadnych planów mogę poczekać.
Dodał Akiteru.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że sobie poradzę.
Odprowadzałam ich do drzwi. Zobaczyłam Alexa i Sogo. Mieli poobijane twarze. Kiedy Alex mnie zobaczył schował ręce do kieszeni i odwrócił wzrok. Ruszył przed siebie i od razu zamknął się w pokoju.
-Wszystko w porządku? -zaczelam się jakac- nic wam nie jest?
Sogo spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę i pociągnął do środka.
-Akiteru jak masz chwilę to zaczekaj.
To nie była prośba tylko rozkaz. Od razu poczułam jak serce staje mi w gardle. Spojrzałam przerażona na Akiteru który posłusznie ściągnął kurtkę i oparł się o ścianę.Sogo zaprowadził mnie do pokoju gościnnego i posadził na łóżku. Miał zaciśnięte oczy i też nie chciał na mnie spojrzeć. Zacisnęłam pięści i wlepialam wzrok w swoje kolana. Zobaczyłam jak wyciąga przede mną swoją zaciśniętą, zakrwawioną pięść. Złapał moja dłoń i położył na niej czarne kolczyki Alexa. Poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej i ostatnimi siłami wstrzymywałam łzy. Zacisnęłam je mocno w pięści i przyłożyłam do serca.
-nie będzie ze mną rozmawiać?
-Przepraszam.
Spojrzałam na niego i gorzko się uśmiechnęłam.
-Nie tak chciałam się z nim pożegnać.
-Wiem. Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać.
Wstałam i włożyłam kolczyki do kieszeni w bluzie. Poszłam do łazienki i z szafki wyciągnęłam apteczkę.
-To moja wina więc daj mi chociaż opatrzeć twoją rękę i buzię.
-Nie trzeba.
-wiem. Proszę. To moja ostatnia prośba o nic wiecej już nigdy nie będę Cię prosić.
Sogo skinal głową i usiadł na łóżku. Opatrzyłam mu rękę i naklejkami plaster na twarz. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się niepewnie.
-Bardzo źle?
-Nie. To normalne. Czasem muszę mu wybić głupoty z głowy ale tym razem się nie udało.
Popatrzyłam na jego minę i wiedziałam już wszystko. Podniosłam się z ziemi i pozbierałam swoje rzeczy. Przebrałam się w długie, obcisłe czarne jeansy i założyłam obersizowa błękitna bluzę z kapturem zakładana przez głowę. Chciałam podciągnąć rękawy ale jak zobaczyłam spojrzenie Sogo na mój nadgarstek od razu ściągnęłam je spowrotem na dół.
-Dlaczego ?
Popatrzyłam na niego zaskoczona.
-Dlaczego się spakowałam? Przecież Alex o to prosił.
-Nic takiego nie powiedziałem.
Przytuliłam się mocno do niego.
-Nie musisz mówić. Nie chcę ze mną rozmawiać, oddał mi prezent który mogłam podarować tylko jemu. Nic więcej nie trzeba mówić. Do tego kazałeś Akiteru poczekać.
-Przepraszam. Próbowałem mu przemówić do rozsądku ale nie dałem rady.
-Nic się nie stało.
Wypuscilam go z obejść i wytarłam łzy.
-Cholernie się cieszę, że mogłam was pozac. Pożegnaj ode mnie Keigo i przepraszam za wszystko.Podniosłam swoją torbę z ziemi i ruszyłam do wyjścia. Kiedy tylko Akiteru mnie zobaczył zobaczyłam jaki był wściekły.
-Co ty robisz do cholery? -krzyknal- po co Ci ta torba?
-Wracam do domu.
-Jakie wracam do domu? Nie ma takiej opcji.
Chciał zabrać ode mnie torbę ale zaparlam z całej siły.
-Nie rób scen, proszę. Nie mam zamiaru dłużej ranic Alexa. Jeżeli taka jest jego decyzja to niech tak będzie.
Akiteru chciał coś powiedzieć ale zobaczył jak Sogo kręci głową, że nie ma najmniejszego sensu się spierać. Podeszłam do drzwi od klatki schodowej i przekręciłam zamek. Zobaczyłam jak bransoletka wystaje mi spod bluzy. Wstrzymałam oddech i zdjęłam ja z ręki. Naszyjnik też. Skoro on chce zapomnieć ja też nie mam prawa o nim więcej pamiętać. Zostawiłam biżuterię na wyspie kuchennej i na chwilę moje myśli odpłynęły. Zacisnęłam pięści i spojrzałam gniewnie na Sogo.
-Jest w swojej sypialni?
Skinal tylko głową. Odwróciłam się na pięcie i stanęłam przed jego drzwiami. Podniosłam rękę, żeby zapukać ale usłyszałam z drugiej strony jak rozmawia z kimś przez telefon. Usłyszałam tylko jak dużo przeklina. Schowałam rękę do kieszeni i oparłam głowę o drzwi.
-Nie tak chciałam się z Tobą żegnać. Nie tak chciałam zapamiętać ostatnie nasze chwilę razem. Mieliśmy płakać ale że śmiechu. Przepraszam.
CZYTASZ
Oikawa Toru.
FanfictionCzasami jesteśmy tak zabiegani, że nie zwracamy uwagi na to co się dzieje obok nas. a co dopiero na ludzi, których codziennie mijamy szybkim krokiem. Niekiedy jest już za późno, żeby wyciągnąć rękę przed siebie i złapać bliska c9i osobę za rękę.