-Wy i te wasze wymyślone problemy.
Powiedział Hajime opierając się o framugę. W jednej ręce trzymał kwiaty a w drugiej jakieś małe pudełeczko. Oikawa zmierzył go wzrokiem.
-Po co kwiatki?
Hajime tylko pokrecil głową.
-To jest normalne, że jak się do kogoś przychodzi w odwiedziny do szpitala to nie z pustymi rękoma.
Toru przełknął głośno ślinę i podniósł się z ziemi. Iwaizumi zrozumiał,że przyszedł z pustymi rękoma.
-Ja jestem dla niej prezentem.
Hajime podszedł do niego i strzeli go w głowę.
-Co nie zmienia faktu że mogłoby było gdybyś od czasu do czasu się wyślil. Patrz- pokazał małe pudelko- Alex nie mógł przyjść ale wcisnął jej jedzenie i tak i tak.
Oikawa naburmuszyl się jak małe dziecko.Wygramolilam się spod prysznica i ubrałam. Założyłam dresowe szorty i bluzę, która zwinelam Toru ostatnim razem jak byłam u niego. Miała małe logo Reeboka po prawej stronie. Spojrzałam do tyłu i pozbierałam wszystkie rzeczy spowrotem do torby. Spojrzałam na swoje zmęczone odbicie w lusterku i chciałam spowrotem legnąć na łóżku i się nie podnosić.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak Iwaizumi z Oikawa stoją o Wrzeszcza na siebie. Podjechałam wózkiem do przodu żeby trzymać rownowage i zatrzymałam się przed nimi. Nawet mnie nie zauważyli. Dopiero jak Hajime prawie mnie zabił kwiatkami bo zaczął nimi wywijać nie wiedzieli by że tam jestem.
-Hajime piękne kwiaty ale.chyba nie tak się je wręcza.
Złapałam bukiet przed twarzą i szeroko się do niego uśmiechnęłam.
-Czesc!
Powiedziałam pokazując mu wszystkie swoje żabki. Zobaczyłam, że próbował robić groźna minę ale mu nie wychodziło. Stanąl przede mną odsunął wózek i wpadłam w jego uścisk. Przytulił się do mnie mocno i zakopał głowę w moim ramieniu. Zaskoczyl mnie tym ruchem więc spojrzałam na Toru który usiadł na fotelu przy łóżku i otworzył jakiś mały pojemniczek.-Hajime wszystko w porządku?
Nic nie powiedział tylko skinal głową i mocniej mnie przytulił. Powoli objęłam go ramionami się się rozluźniłam poklepując go po plecach.
-tak się o Ciebie martwiłem idiotko! Co to za pomysł żeby mnie tak straszyć!
Powiedział to tak cicho, że ledwo go słyszałam. Spojrzałam na Toru który już stał przy drzwiach
-Ide kupić jakiś sok do picia bo w tym hotelu coś o nas słabo dbają!
Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Nie chciał przyznac, że wychodzi żeby nie zawstydzić Iwa-chan.
-Przepraszam
-Myslisz że twoje przepraszam coś da?
Odsunął się ode mnie żeby popatrzeć mi prosto w oczy.
-wszystko w porządku? Coś Cię boli?
Uśmiechnęłam się niepewnie i pokrecilam głową.
-Tylko serce jak na was wszystkim patrzę jak się przejmujecie i że ja to wszystko spowodowałam.
Zmarszczył brwi i znowu się do mnie przysunął. Poczułam jak robi mi się ciepło i wtulilam się w niego. Zamknęłam dosłownie oczy na kilka sekund i zasnęłam. Iwaizumi delikatnie położył mnie na łóżku i opatulil jak tortille. Oikawa patrzył się stoją w drzwiach na swojego przyjaciela.
-Dobrze że byłeś przy niej bo ja nie dał bym rady.
Iwaizumi spojrzał na niego gniewnie.
-Shitikawa. Najwyższy czas żebyś wychodowalnsobie jaja.
Toru spojrzał na niego zszokowany.
-Iwa-chan jak możesz tak mówić.
Powiedział prawie płacząc. Rzucił mu butelkę z wodą a sam usiadł na brzegu łóżka.
-Doskonale wiem co mam robić.
Wyciągnął z kieszeni małe czerwone pudełko. Iwaizumi uniusl brew a później zaczął się śmiać. Toru naburmuszyl się jak małe dziecko.
-Wiesz że ona też zabije Cię śmiechem?
Toru uniusl jeden palec do góry.
-nie zareaguje zobaczysz. Mam plan.
Iwaizumi tylko uniusl brew i powiedział że musi to zobaczyć na własne oczy.Obudziłam się i w sali panował półmrok. Wstałam z łóżka i siadłam na brzegu. Zaczęłam ruszać palcami u nóg i byłam gotowa wstać, kiedy usłyszałam zachrypnięty głos i podskoczyłam w miejscu
-A gdzie ty się wybierasz?
Spojrzałam pod ścianę i zobaczyłam jakaś postać pod szpitalnym kocem. Za aczelam mrozyc oczy.
-Kuro?! -powiedzialam zaskoczona- co ty tutaj robisz?!
-teraz jest moja warta.
Spojrzałam na niego i unioslam brew. Wskazałam palcem na śpiącego Toru na fotelu.
-A on to co?
-Uparty kretyn.
-To się może zgadzać-zasmialam się- pomożesz mi dostać się do łazienki?
Kuro wstał. Zobaczyłam że był ubrany trochę za bardzo elegancko niz do wizyty w szpitalu.
-Co to za strój?
-Mam rozmowę jutro w sprawie stypendium.
-Tutaj?! -krzyknelam radoscie- -u nas?!
Kuro doszedł do mnie do łóżka i pstryknął mnie w głowę.
-Tokyo.
-To co tutaj robisz?
Kuro pokazał palcem w stronę drzwi. Stał tam Alex ubrany w swoje ciuchy i z torbą na ramieniu. Podniósł rękę.
-Wracam z Alexem bo miałem tutaj sprawę do załatwienia.
-Ktora godzina?
Alex spojrzał na swój skórzany zegarek i ziewnal.
-1:15. Oficjalnie skończyłem zmianę.
Spojrzałam na niego że łzami w oczach. Tak naprawdę to chciałam zakraść się do kuchni i coś mu zwinąć spod noża.
Alex spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Zaczął grzebać w torbie j wyciągnął duży pojemnik z jedzeniem.
-tylko to pozwolili mi zrobić.
Uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniam uśmiech. Poklepał mnie po głowie jak małego pieska. Spojrzałam na nich i zapytałam się czy mają jeszcze chwilkę czasu. Popatrzyli się na siebie
-Alex ty jedziesz ty decydujesz.
Popatrzył się na mnie i wziął głęboki oddech.
-10 minut.
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam ręce do Kuro żeby pomógł mi wstać. Kiedy już upewniłam się że ustroje o własnych siłach odwróciłam się do nich i nisko uklonilam.
CZYTASZ
Oikawa Toru.
FanfictionCzasami jesteśmy tak zabiegani, że nie zwracamy uwagi na to co się dzieje obok nas. a co dopiero na ludzi, których codziennie mijamy szybkim krokiem. Niekiedy jest już za późno, żeby wyciągnąć rękę przed siebie i złapać bliska c9i osobę za rękę.