Spotkanie bliskiego stopnia

109 4 0
                                    

Czekałam na ostatni dzwonek. Szybko spakowałam rzeczy i chciałam uciekać z sali kiedy zatrzymał mnie Hinata.
-Ukai chciał się z tobą spotkać przed treningiem.
Wywróciłam oczami.
-Serio teraz? Nie mogę się z nim później spotkać w sklepie?
Hinata pokrecil głową. Zrobił groźna minę i próbował go naśladować ale mu nie poszło. Zaczęłam się śmiać. Napisałam szybko do toru że muszę jeszcze spotkać się z trenerem.

Toru❤️:
Zapytam. Ale wydaje mi się to tylko retrorycznym pytaniem. Powiedziałaś mu że w sobotę idziesz na trening do Shiratorizawy?

Oblał mnie zimny pot. Jestem martwa. Zabije mnie.
-Nan-chan wszystko w porządku? -zapytal Shoyo widocznie nie martwiąc. Spojrzałam tylko na niego cała blada.
-Himawari pewnie nie powiedziała mu o treningu w sobotę -powiedzial od niechcenia Kageyama pakując swoje książki do plecaka. Shoyo zrobił zdezorientowana minę.
-Trening w sobotę?
Hinata też nic nie wiedział. Jak usłyszał jakie mam plany na sobotę zrobił się tak samo przerażony jak ja. Tyle że ja bałam się rozmowy z trenerem Ukai a Hinata bal się że odpadną mi ręce od ataków Shiratorizawy.
-J-jestes pewna że chcesz iść?
-nie chciałam. Ale później zrozumiałam, że ich trener chce pokazać,l że się do tego nie nadaje więc się trochę napalilam.
Hinata popatrzył na mnie i pokiwał głową.
-Tez chce iść.
-to chodź ze mną. Nikt nie powiedział że nie mogę nikogo zabrać.
Wzruszyłam ramionami. Zobaczyłam jak Kageyama mocno próbuje na siebie zwrócić uwagę. Zamknęłam oczy i próbowałam tego nie zauważyć. Śledził mnie do auli i ani chwili nie spuszczał że mnie wzroku. W końcu odwróciłam się do niego
-Dobra! Też możesz iść!
-Gdzie może iść?
Usłyszałam z tyłu głos i aż podskoczyłam że strachu. Powoli się obrocilam i zobaczyłam twarz trenera Ukai. Patrzył się na mnie lekko mrużąc oczy i ostentacyjnie skrzyżował ręce na klatce.
-Na zakupy?
Powiedziałam niepewnie. Ani chwili nie czekał i zdzielil mnie po głowie
-Wchodzic do sali! Kageyama, hinata idzie się przebierać a my sobie pogadamy trochę.
Chciałam szybko odwrócić się na pięcie i uciec ale zdążył złapać mnie za kolniezyc i siła zaprowadził mnie na aulę. Zaprowadził to za dużo powiedziane. Trzymał mnie za kołnierzyk mundurka i wlekl po podłodze. Slizgalam się na swoich 4 literach i nogach. Wszystkiemu przyglądali się wszyscy z drużyny i mieli niezły ubaw. Suga podniósł palec do góry:
-I tak się kończy kiedy ktoś próbuje sam wszystko zrobić i nie polega na innych.
Spojrzałam na niego i zamrozilam spojrzeniem. Nic to nie dało. Tylko się uśmiechnął i podszedł bliżej żeby się wszystkiemu przyglądać.
-Mow -rzucil przez zeby Ukai pozwalając mi usiąść na ławce. Kółko różańcowe zebrało się wokół mnie i wlepali we mnie uśmiechnięte oczym.
-Tak się złożyło że zaprosili mnie na trening.
Ukai tylko podniósł brew -oni?
Przytaknelam głową.
-trenerzy Shiratorizawy i -tutaj sie zawachalam i nie wiedziałam jak to powiedziec- łowcy talentów.. bo szukają kogoś do kadry młodzików.
Ukai nic nie powiedział tylko złapał się za głowę i wyklinał pod nosem. Chłopacy za to patrzyli p ostatnio coraz częściej na treningach i wiedział że mają być w Shiratoizawe. Jednak ich trener chce podłożyć mi kłody pod nogi bo uważa, że siatkówka to wzrost i. Bla bla bla
Zobaczyłam nagle poważne miny. A trener Ukai zaczął się nad czymś mocno zastanawiać.
-Himawari ty będziesz grać z żeńskiem zespołem, prawda? -zapytal się Dai-chan
Wyciągnęłam telefon i podałam mu go
-Kuroko napisal, że o 8 mają dziewczyny mecz a o 10 chłopacy. Dostałam zaproszenie na 10. Że "Ushi" mu to powiedział, żebym zrezygnowała.
Zobaczyłam u nich oburzenie na twarzy. Uśmiechnęłam się do nich.
-Spokojnie. Zacznijmy od tego, że nie planuje swojej przyszłości że sportem
Trener drugi raz zdzielil mnie po głowie. Zaczęłam się nerwowo uśmiechać.
-Co na to Oikawa?
Zapytał.
-Toru? -zapytalam zdezorientowana- Toru w piątek wyjeżdża do Argentyny i go nie będzie.
Zaczął kręcić głową z niedowierzaniem. Podaprl się pod jeden bok i złapał za kark.
-Pytalem się co on o tym wszystkim myśli.
-Aaaaaaaaa- powiedziałam uderzając ręką o reke- kazał mi zabić Ushijime.
Pokazałam ścięcie głowy i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Z mojego podejścia był zadowolony tylko Shoyo który już nie mógł się doczekać meczu.
-Hinata a co ty taki szczęśliwy?
Zapytał Tanaka. Hinata zacisnął pięści i uniusl kendo góry z podekscytowania.
-Bede mógł zobaczyć jak Nan gra całkiem poważnie. Może nawet uda mi się podpatrzeć parę jej zabójczych ataków.
I tutaj zaczął odbijać piłkę o ziemię. Najpierw popatrzyli się na niego a później na mnie.
-Jedno już mamy ustalone - powiedział Daiichi- w sobotę idziemy na mecz.
-Co?! -krzyknelam -Dajcie spokój. Przecież nie raz gram z wami na boisku. Nie chcę was tam.
Trener spojrzał na mnie i po chwili namysłu dodał.
-To nie jest pytanie ani prośba. Wszyscy tam będziemy w sobotę. I nie grasz z nimi na boisku tylko za każdym razem jak wychodzisz na parkiet to onserwujesz ich i starasz się poprawić ich każdy ruch żeby był idealny.
Spojrzałam na niego i lekko się zarumieniłam.
-jestem za to wdzięczy, ale teraz musimy wymyśleć jakiś plan działania.
Dałam za wygraną.
-dziekuje za wsparcie ale zanim zaczął się mój lincz umówiłam się już z Toru, że pójdę do nich na trening i spróbujemy wymyśleć jakaś taktykę.
Wszyscy wyglądali jak bym wbiła im nóż w plecy.
-Co jest? -zapytalam -co znowu zrobiłam?
-Myslisz że jesteśmy za słabi, żeby coś wymyśleć? -powiedzial Tsukishima poprawiając okilary- muszę Ci przypominać kto pierwszy zablokował jego atak?
Spojrzałam na niego i od razu wstałam na swoje nogi.
-Kei to naprawdę to powiedziałeś?!
Krzyknęłam. Wtedy zorientował się co zrobił. Wszyscy do niego doskoczyli i zaczęli szturchać. Patrzyłam na nich i uśmiechnęłam się słodko. Trener wyproeadzil mnie z auli.
-Himawari słuchaj uważam, że to może być trochę za dużo dla Ciebie. Spojrzałam na niego marszcząc brwi. Widząc to wywrócił oczami i złapał mnie za ramiona i skupił cała moją uwagę na sobie.
-Sluchaj. Jestem za. Właściwie to chciałbym Cię zobaczyć na ekranie telewizora ale uważam że ten stary dziad przesadza. A co jak rzeczywiście urwie Ci ręce?
Ostatnie zdanie powiedział głośno bo zauważył że podsłuchuje Hinata. Od razu przeszły po Shoyo zimne dreszcze i prawie zaczął płakać jak by to było gdyby nie miał rak.
-Jezeli chcesz to zgadzam się. Ale na moich warunkach.
-Na trenera warunkach? -powtorzylam za nim.
-Tak -mowiac to wyprostował się- w sobotę idę na mecz, dogadam się z ich trenerem bez problemu, reszta Karasuno zostaje jeżeli będą Ci przeszkadzać i jezeli powiem dosyć to kończysz grę. Skoro nie będzie Oikawy to nikt Ciebie nie zatrzyma. -Patrzylam na niego z maślanymi oczami. Zobaczył to i znowu dostałam po głowie.
-Trenerze Ukai. Ty się o mnie martwisz.
Powiedziałam z duszą na ramieniu.
-A to takie dziwne? -powiedzial poirytowany- należysz do naszej rodziny i nie mogę sobie pozwolić na to, żeby przez twoją głupotę skończyła z kontuzją albo oderwanymi rękoma. Jestem twoim szefem w sobotę i ja zajmuję się też twoim tapeingiem. W piątek wieczorem wpadnij do sklepu bo mam parę pomysłów jak utrzeć nosa trenerowi.
Mówiąc to zaśmiał się złowrogo i wrócił na salę. Ja z kolei poprawiłam mundurek i poszłam pod bramę.
Z daleka zobaczyłam burgundowe włosy Kuroko.
-Kuro! -krzyknelam ile miałam sił w płucach. Zobaczyłam się jak rozgląda się dookoła. W końcu mnie zobaczył i pomachał do mnie. Szybko do niego podbiegłam.
-Wracasz do domu?
-Tak. Czekam tylko na koleżankę bo mamy razem projekt do zrobienia i idziemy do mnie.
Zarumieniłam się od razu i jak tylko to zobaczył to mnie zbeształ.
-ko le Zan ka! -powiedzial sylabujac- musimy zrobić projekt na historię.
-a to nie będę wam przeszkadzać.
Kuroko trochę prostestowal ale w końcu odpuścił.
-A! Zapomniałam! -odwrocilam się do niego- masz może czas żeby w sobotę podejść ze mną na ten trening?
Popatrzył się na mnie podejrzliwie.
-Daj spokój. Nie każ mi błagać -powiedzialam do niego proszącym tonem- chciałeś zobaczyć jak gram a nie będę Cię oszukiwać -tutaj podeszłam do niego i złapałam go za rece- cholernie się ich boję i potrzebuje sojusznika na parkiecie.
Spojrzał na mnie o oblał się cały rumieńcem
-S-sojusznika? -zaczal się jąkać.
-Tak. Skoro twój kuzyn jest atakującym i asem na pewno pozwolą Ci siedzieć na ławce. A nie ukrywam, że bardzo bym kogoś tam potrzebowała.
Nie musiałam długo czekać na jego uśmiech i zgodę. Podziękowałam mu z całego serca i pomachalam na dowodzenia.
-No to teraz mam komplet
Powiedziałam zadowolona z siebie i ruszyłam do Toru.

Oikawa Toru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz