Wielkie nadzieję

115 6 0
                                    

Szybko napisałam do Toru jaki mamy czas operacyjny. "30 minut zrób się na bóstwo". Zasmialam się jak czytałam ta wiadomość. Otworzyłam szafę i trochę się załamałam. Prawie w ogóle sukienek a jak już jakaś wybrałam to widział mnie w niej pewnie z milion razy. Wtedy eureka! Dostałam olśnienia. Zbieglam na dół w samej bieliznie- tutaj postawiłam na klasykę. Czarne koronkowe figi i do kompletu czarny mocno okrojony biustonosz- i popędziłam do gabinetu na dole. Jak dobrze pamiętam to tam Iwazumi przytaszczyl mi walizkę z sukienkami swojej mamy. Była tak cholernie ciężka, że ledwo co udało mi się ją zataszczyc do góry. Zadowolona z siebie otworzyłam ja i zaczęłam grzebać w srodku. Sukienki naprawdę były piękne i nic się nie postarzały. Miałam wrażenie, że parę modeli widziałam ostatnio w centrum handlowym jak szukaliśmy prezenty dla Kyioko.
-Mam!
Powiedziałam przyglądając się dokładnie sukience. Była beżowa na szerokich ramionachm góra była dobrze dopasowana wykończona jasna koronka a od pasa w dół luźna z dodatkową warstwą tiulu przez co sprawiała wrażenie lekkiej. Szybko ją na siebie ubrałam i zakrecilam się w kółko. Wyglądała na mnie idealnie. Zaczęłam wiązać włosy w wysoki kucyk ale przypomniałam sobie, że za każdym razem jak miałam rozpuszczone włosy toru mówił że mi w tym do twarzy. Zarumieniłam się delikatnie i rozpuściła włosy. Lekko rozczesalan je palcami i przerzuciłam je na jeden bok. Lekko się kręcily ale nie przeszkadzało mi to a nie miałam czasu ich wyprostować żeby były idealnie gładkie. Lekkie fale mogą być. Pobiegłam jeszcze do łazienki wyciągnęłam swoje najlepsze perfumy. Populalam się i zrobiłam delikatny makijaż. Podkresliwam swoje piwne oczy czarna kreska. Zabierałam się za nałożenie różu ale jak spojrzałam w lusterko zobaczyłam że w ogóle nie był mi potrzebny.
Założyłam niskie trampki i wzięłam do ręki krótka katanę jak by się zrobiło zimno. Nie słyszałam dzwonka do drzwi więc zdarzylam na czas. Schowałam portfel i telefon do małej torebki i przewiesilam je przez ramie. Odstawiona byłam gotowa na pierwszą randkę z Toru. Chciałam już otwierać drzwi kiedy usłyszałam jak jakaś dziewczyna krzyczy na zewnątrz. Wyjrzałam przez okno w kuchni i zobaczyłam jak Erin wykrzykuje coś do odpicowanego Toru. Jak go tylko zobaczyłam serce zaczęło mi mocniej bić. Podobał mi się jeszcze bardziej i dopiero teraz zwracałam uwagę na detale których wcześniej nie widziałam. Albo nie chciałam widzieć. Rozplynelam się na jego widok, ale jak tylko usłyszał Erin od razu zrobiło mi się niedobrze. Jak miałam jej powiedziedziec, że to o mnie chodziło i że będziemy razem skoro parę godzin temu mówiłam że nie wiem o co chodzi? Przelknelam głośno ślinę i chciałam wychodzić kiedy Toru mnie zobaczył. Delikatnie podniósł rękę do góry żebym nie wychodziła. Chciał to sam załatwić. Widziałam jak ze spokojem przyjmuje każda obelgę która sączyła przez żeby Erin która swoją drogą nakręcała się coraz bardziej. Nie wiedziałam jak to teraz będziem. Wszyscy pewnie mnie znienawidzą. Toru zresztą tak samo a to on z nią chodzi do szkoły a nie ja. Zacisnęłam ręce w pięści i zdecydowałam że wyjdę z domu. Od razu Erin mnie zobaczyła i zrobiła smutną minę. Podeszłam do nich i stanęłam mniejszy nią a Toru.
-Erin nie krzycz na niego bo to nie jego wina, że nie udało mu się w tobie zakochać. Uwierz mi bardzo cieszyłam się na tą myśl ale niestety nic z tego nie wyjdzie.
Patrzyła na mnie z nienawiścią w oczach.
-Klamliwa suka!
Poczułam jak toru chciał mnie odsunąć. Ale twardo stałam na ziemi i nie poruszyłam się nawet o milimetr.
-nigdy Cię nie oklamalam. Nie potrafię kłamać zwłaszcza moich przyjaciół. Możesz być na mnie wściekła. Wyzywać, uderzyć nawet znienawidzić ale musisz wiedzieć że sama o tym nie wiedziałam. Nie wiedziałam że zakochałam się w swoim przyjacielu nawet nie wiem kiedy.
Patrzyła na mnie i zalała się łzami. Nic nie powiedziała tylko odwróciła się na pięcie i chciała odejść. Złapałam ja za rękę.
-Erin nie odejdziesz dopóki nie powiesz mi, że wszystko między nami się ułoży i będzie dobrze.
-Jak możesz mówić takie rzeczy?! Po tym jak powiedziałam Ci co do niego czuje a ty mnie zdradziłaś.
Chciałam puścić jej rękę ale złapałam ja mocniej.
-Erin. Jeżeli uważasz że Cię zdradziłam, że to planowaliśmy to możesz wszystko między nami zakończyć.
-Hej co ty mowisz- wtrącił Oikawa. Odwróciłam się do niego i powiedziałam z pełną powagą.
-Daj powiedziałeś, że zdajesz sobie sprawę że nie czuje do Ciebie nic romantycznego i że wystarczy Ci moja przyjaźń. Że sobie z tym poradzisz. Więc Erin. Wszystko zależy od Ciebie. Jeżeli czujesz się zdradzona wystarczy jedno słowo i to skończę.
Erin patrzyła na mnie ze łzami w oczach. Nie spodziewała się takiego biegu sprawy. wytarła łzy z oczu.
-Oikawa nienawidzę Cię z całego serca za to że się ze mną bawiłeś chociaż wiedziałeś że nic z tego nie będzie. Jesteś najgorszym człowiekiem i nie chce mieć z tobą nic wspólnego.
Toru aż się wzdrygnal na te słowa. Jeszcze nigdy nie usłyszał ich od żadnej dziewczyny. Spojrzała gniewnie na mnie
-Ty z kolei, jestem na ciebie wściekła ale mi przejdzie. Tylko na razie nie będę się do Ciebie odzywać bo to boli.
Odwróciła się na pięcie i poszla w kierunku miasta. Ugięły się pode mną nogi i od razu nabrały się łzy w moich oczach. Odwróciłam się do Toru ktory patrzył na mnie gniewnie.
-Tak łatwo chcesz mnie zostawić?
Spojrzałam na niego i ściągnęłam do swojego poziomu. Nie dałam mu chwili na zastanowienie tylko przylgnelam do niego swoimi ustami. Całowałam go lapczywie jak by zaraz miał mi go ktoś zabrać. Brakowało mi tchu ale nie chciałam przestać. Toru pierwszy przerwał nasz pocałunek i patrzył na mnie jak z trudnością łapie oddech.
-W-wybaczam -powiedzial, po czym nachylił się znowu nade mną i oddał mi pocałunek. Byłam w siódmym niebie. Jego usta smakowały jak najlepszy deser którego nigdy się nie najem. Którego nigdy nie będę miała dosyć. Oderwaliśmy od siebie nasze usta. Wytarł moje łzy i obrócił do okola.
-Nie sądziłem, że możesz wyglądać jeszcze piekniej.
Pocałował mnie jeszcze raz.
-Toru ja nie chcę nigdzie iść -powiedzialam starają się unormować swój oddech. Popatrzył na mnie i nie wiedział o co mi chodzi.
-Wystroilas się tak pięknie że szkoda będzie jak nikt tego nie zobaczy.
Odgarnal mi moje włosy za ucho i uśmiechnął tylko dla mnie. Poczułam że dłużej już nie wytrzymam.
-Ty mnie już widziałeś. To wystarczy.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam za siebie do domu. Ściągnęłam szybko buty i nie puszczając jego ręki ciągnęłam go do swojego pokoju.
-Hej hej hej. Nan spokojnie!
Powiedział ale spojrzałam na niego i zobaczył żar w moich oczach.
-Och
Powiedział. Wszystko zrozumiał uśmiechnął się pod nosem zawadiacko i przyciągnął do siebie. Wziął moja brodę w swoje dłonie i podniósł głowę do góry. Zaczęliśmy się całować. Namiętnie co chwile łapiąc powietrze. Rzuciłam na ziemię swoją torebkę i kurtkę i obejlam go za szyję. Przycisgnelam go mocniej do siebie. Toru złapał mnie w pasie i ręką schodził coraz nizej. Kiedy był na wysokości uda podniols moja nogę lekko do góry. Długo nie myśląc pozwoliłam podnieść mu się do góry i owinelam go swoimi nogami w pasie. Poczułam przez pocałunek jak się uśmiecha. Złapałam go jedną ręką za szyję a druga utopilam w jego miękkich włosach. Już byłam na skraju wytrzymania
-T-Toru proszę.
Oderwał się ode mnie i zastygł w miejscu. Widziałam jak jego oczy płoną. Widziałam że pragnął mnie tak samo mocno jak ja jego.
-Toru proszę co?
Powiedział mi do ucha. Poczułam jak zaczął bawic się płatkiem mojego ucha. Wydalam z siebie okrzyk zadowolenia. Spodobało mu się. Oderwał się na chwilę i spojrzał na mnie jak bardzo byłam na niego napalona. Jak marzyłam żeby nasze nagie ciała do siebie przylgnęły, żebyśmy połączyli się w jedność i już nigdy nie musieli bez siebie życ.
-Toru do sypialni, proszę. Chce Ciebie tu i teraz. Chce żebyś całował mnie od stóp do głów. Chce żeby nasze spocone ciała do siebie przylgnęły. Chce poczuć twój ciężar.
Sama byłam w szoku jakie słowa wychodziły z moich ust ale widziałam że właśnie na te słowa Toru czekał. Patrzył na mnie już nieprzytomnym wzrokiem. Widziałam że ledwo się powstrzymuje żeby tutaj nie zerwać ze mnie ubrania. Nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za tyłek i plevy żebym mu nie uciekła i przyciągnął mocniej do siebie. Posłusznie kierował się na górę do mojego pokoju. Kiedy nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Między kolejnymi pocałunkami mówiłam mu żeby to zignorował. Ale dzwonek nie przestawał dzwonić.
-Jak Boga kocham zaraz zwariuje!
Powiedział i z płonącymi oczami ruszył do drzwi. Delikatnie odstawił mnie na ziemię
-Nie ruszaj się nawet na milimetr. - rzucił - nawet o milimetr.
Spojrzał na mnie czy na pewno zrozumiałam. Kiwnelam głową i obserwowałam jak podchodzi do drzwi i próbuje nad sobą zapanować i się uspokoić. Dotknął klamki i obejrzał się do tyłu. Patrzył się na mnie jak stoję na schodach, cała czerwona na buzi, łapiąc powietrze ustami i próbując uspokoić mój oddech. Kącik ust powędrował do góry. Był zadowolony z tego widoku. Był szczęśliwy, że to on potrafił Cię doprowadzić do takiego stanu. Wziął głęboki oddech i nacisnął klamkę.
-Nie ma nikogo idźcie stąd.
Zatrzasnął drzwi i w sekundę zjawił się obok mnie i zaczął całować w szyję.
-za to że grzecznie mnie posłuchałas i się nie ruszylas czeka Cię mała nagroda.
Mówiąc to lekko ugryzł mnie w uchu. Jeknelam. Ale ten dzwonek do drzwi ciągle dzwonił.
-Toru kto to?
-Krewetka i Tobio-chan -mowil między calunkami.
-Cholera! -wydukalam pomiędzy swoimi westchnieniami. -Toru stop.
Oderwał swoje usta od mojej szyji i spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-w życiu ani mi się śni
Oznajmił i wrócił do zabawy.
-Toru proszę. Zapomniałam muszę im pomóc w nauce. Dwie godzinki i koniec.
Toru z wielką niechęcią oderwał się od pieszczot i spojrzał na mnie z miną zbitego psa. Pocałowałam go ostatni raz w usta i oparłam czołem o czoło
-dwie godzinki. Szybko się z tym uwine.
Podniósł jedną brew i szepnął mi do ucha stanowczym tonem.
-Spotka Cię za to kara Himawari.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się złowrogo. Od razu oblałam się rumieńcem. Oswobodził mnie z uścisku i patrzył jak niepewnym krokiem idę do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i uzbroilam w uśmiech. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam ich do środka. Bez zbędnych ceregieli kazałam im usiąść w salonie i szybko pobiegłam do pokoju po książki. Chłopacy byli bardzo zdezorientowani.
-Co robi tutaj król i dlaczego się tak gapi na nas ?
Zapytał wystraszony Shoyo. Zaczęłam się nierówno śmiać.
-Wiesz, zapomniałam że mieliście wpasci się umówiłam z Toru że wpadnie.
Kageyama zmierzył mnie od stóp do głów.
-Dlaczego dzisiaj tak pięknie wyglądasz?
Słysząc to Toru napuszyl się jak paw i odchrzaknal w kuchni żeby zwrócić na siebie uwagę.
-Toru ani mi się waż!
Uśmiechnął się szyderczo i podszedł do nas. Usiadł obok mnie i sprzedał mi soczystego całusa. Kiedy się oderwal popatrzył się jak za spaliłam się na czerwono i wrócił wzrokiem na Hinate i kageyame i uśmiechnął się do nich dwuznacznie. Chłopacy dostało rumieńców i nie byli z siebie w stanie powiedzieć żadnego słowa. Zdzielilam Toru po glowie.
-A prosiłam!
-A mówiłaś że mam się nie hamować! -nasladowal mnie - miałem tylko nikomu nic nie mówić. To nie mówiłem. Ale mnieksza o to. Co to ?
-Matsmatyka i angielski.
-biore angielski -wstal- idę po okulary i zaraz wracam.
Spojrzałam na niego i unioslam jedną brew pytając się co robi. Wywrocil oczami
-pomoge Ci to szybciej skończysz i wrócimy do swojego zajęcia. Ta dwójka i tak jeszcze jest w szoku więc zanim wrócę to zdarzysz im wszystko wytłumaczyć.
Obrócił się na pięcie i poszedł do siebie do domu. Spojrzałam na Hinate i Kageyame i ich wyraz twarzy się nie zmienił
-Krol...i ty?! -dukal Shoyo i błądził gdzieś spojrzeniem w przestrzeń. Kageyama odchrzaknal i nie patrzył się na mnie.
-Tak jakoś się złożyło, że akurat jak kończy szkołę to zrozumieliśmy co tak naprawdę od dawna do siebie czujemy.
Wzruszyłam ramionami i założyłam okulary. Usłyszałam jak drzwi wejściowe trzaskają. Wparował Oikawa w okularach i usiadł przy stole.
-Dobra ten z angielskim dawać do mnie.
Widziałam jak Shoyo odetchnął z ulgą a Kageyama cały zesztywniał. Oparlam głowę na swojej dłoni i rzuciłam komentarzem że szybko munto poszło.
-Troche mi się spieszy. A muszę jeszcze wymyśleć myśleć kare.
Puścił mi oczko a ja klasycznie byłam już cała czerwona. Strzeliłam go w ramię i przysunelam się do Hinaty. Nagle poczułam jak Toru przyciąga mnie do siebie.
-Jedna zasada. Pomagam więc siedzisz obok mnie
Skrzywilam się. Ale poczułam jak położył na moje udo rękę. Uśmiechnął do mnie się tak słodko że nie protestowałam..
-Hinata usiądź obok mnie i pokaż z czym mamy jeszcze problem.
Chwilę się zawachali ale usiadł obok mnie i otworzył książkę. Zabieraliśmy się do pisania, kiedy Toru wypalił.
-Tobio-chan bądź mi dozgonnie wdzięczy bo trafił ci się najlepsze nauczyciel pod słońcem. Nas zdobyć 100% bo inaczej Cię znajdę i zabije.
Powiedział to z uśmiechem ale nawet ja wyczułam groźbę. Nie patrząc się na niego szturchnelam go w bok i zabrałam się za zadania.
Od czasu do czasu spoglądałam na Toru jak skupia się i uważnie wypowiada każde słowo żeby Tobio go zrozumiał za pierwszym razem. Wydawało mi się, że robiłam to w taki sposób że Oikawa tego nie widział. Ale o matko jak byłam w błędzie. Kiedy tak zachłannie na niego patrzyłam nagle obrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się poirytowany. Popatrzył na mnie zza swoich okularów a ja aż podskoczyłam bo mnie zaskoczył.
-Jak tak będziesz wlepiać we mnie swoje słodkie oczka to nigdy się z tym nie uwiniemy i nigdy nie dokończymy tego co zaczęliśmy. Wiem że jestem wspaniały ale Himawari skup się na książce.
Potem jak gdyby nigdy nic odwrócił się do Kageyamy i zwrócił mu uwagę że źle przetłumaczył ten idiom. Ja zrugana popatrzyłam się na Shoyo który tylko sie do mnie uśmiechnął.
-nie boisz się go czasami?
Zapytał tak cichutko że ledwo go usłyszałam. Zrobiłam głupią minę i pokrecilam glowa.
-moze dlatego że nie grasz przeciwko niemu.
-Gram. Znaczy się ostatnio grałam i jakoś się nie bałam. Zmiazdzylam 3:0.
Przeszły po nim dreszcze. Toru wszystko słyszał.
-prawda -dodal nie odrywając wzroku od odpowiedzi Kageyamy.- ale skoro masz czas plotkować to mam nadzieję że niedługo skończycie?
Toru spojrzał na niego zimnym spojrzeniem. Widziałam jak zamrzl. Zasmialam się pod nosem. Toru zbliżył się i szepnął mi do ucha
-a Ty powinnaś zacząć się bać.
Poczułam jak się uśmiecha i delikatnie musnął ustami moje ucho. Poczułam jak dreszcz przyjemności przechodzi przez moje ciało. Znowu ten rumieniec.
Dzwonek do drzwi.
-No błagam!
Jęknął Oikawa. Poklepałam go po plecach i poszłam otworzyć drzwi. Zobaczyłam resztę drużyny Karasuno. Usmiechnelam się nieśmiało i wiedziałam że toru mnie zabije. Wpuściłam każdego do środka i usłyszałam głośny krzyk w salonie. Zobaczyłam że Toeu już bez sił leży na stole i się poddał. Ściągnął okulary i popatrzył się na mnie zdruzgotany.
-tego nie przewidziałas?
Pokrecilam głową i lekko się uśmiechnęłam.
-odpadam
Po czym wstał, dał mi buziaka i rzucił że jak znajdę chwilę czasu żebym do niego zadzwoniła i że idzie do Iwy. Pomachalam mu i pożegnałam się z nim. Kiedy wróciłam do salonu patrzyli na mnie że zdziwieniem i tylko Suga uśmiechał się jak głupi.
-Przyszlismy nie w porę?
Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką żeby się nie przejmowali. Siedzieliśmy do późna. Było dużo śmiechu ale plan wykonany. Chłopaki przygotowani śpiewająco na test.
Wychodząc zatrzymałam Suge.
-Powiedz mi od dawna wszyscy wiedzieli?
Suga przyłożył palec do brody i teatralnie zaczął się zastanawiać. Wywroiclam oczami
-dobra, nieważne. Zapomnij i tak nic mi to nie da.
Przytuliłam się na dowodzenia i zamknęłam za nimi drzwi.
Zsunelam się po drzwiach i usiadłam na ziemi. Byłam już wypompowana z sił. Po schodach wloczylam nogami i runelam na łóżku. Popatrzyłam na ekran telefonu. 23:40. Nie było jeszcze tak późno ale toru ani razu do mnie nie napisał. Możliwe że był na mnie zły?

Oikawa Toru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz