skok wiary

38 2 2
                                    

-Slysze tylko jak śpiewa jakąś piosenkę.
Alex uśmiechnął się do telefonu.
-Shura-san jeżeli cokolwiek się zmieni daj mi od razu znać.
Usłyszał w słuchawce jak głośno wydycha powietrze.
-Mozesz pozwolić profesjonalista wszystkim się zająć?
Alex pokrecil głową.
-zawsze odpowiedziałbym tak, ale to jest Nankuraisa. Ona jest inna. Potrafi zaskoczyć w najmniej odpowiednim momencie. Możesz spodziewać się po niej wszystkiego.
Shura upewnił się, że u mnie dalej wszystko w porządku. Powiedział Alexowi, że jeżeli cokolwiek się zmieni da mu znać.
Alex usłyszał głuchy sygnał w słuchawce. Opuścił dłoń z telefonem i spojrzał na Hajime dając mu znak, że na razie wszystko w porządku. Zobaczył jak Oikawa go obserwuje i uśmiechnął się zlowieszczo pod nosem. Wyprostował się i spojrzał na niego z góry. Skrzyżował ręce na piersi i miał zamiar bić  na spojrzenia ale zaskoczyło go to, że Oikawa od razu odpuścił. Zignorował go jak gdyby nie był już dla niego zagrożeniem a jeszcze przed chwilą miał wrażenie, że chce go roznieść na malutkie kawałki.
Alex wziął tylko głęboki wdech i obserwował Iwaizumiego. Jego każdy ruch jak badał trybuny. Czekał tylko na jakiś sygnał, że ich widzi. Że nie polują teraz na Ciebie i może odetchnąć z ulgą.

Szłam korytarzem ciesząc się jak glupia i trzymając kurczowo torbę. Nie zwracałam w ogóle uwagi na otoczenie i to było moim błędem. Spojrzałam w bok na numerację drzwi. 17.
-Cholera, za daleko.
Powiedziałam pod nosem.
-Taka piękna ta buzia a tak brzydko mówi?
Nie musiałam się nawet patrzeć przed siebie, żebym wiedziała kto to mówi. Instynktownie odwróciłam się na pięcie i chciałam zacząć biec. Zatrzymałam się na czymś twardym po czym poczułam jak ktoś wykręca mi nadgarstki.
-To boli! Puść mnie!
Poczułam znowu ten nieprzyjemny oddech na szyji. Znowu poczułam ten smród tytoniowy. Od razu poczułam jak robi mi się gorąco i zaczynam panikować. Znowu zaczynam panikować pomimo tego, że dobrze wiedziałam na co się pisze. Zaczęłam się szarpać ale im mocniej się szarpałam tym czułam jak moje nadgarstki bardziej się wykręcają. Po chwili zrozumiałam, że to nie ma sensu i dałam za wygraną. Przecież nic mi się nie może stać, prawda?

Poczułam dotyk na swoim udzie i przestałam oddychac. Usłyszałam śmiech z przodu i spojrzałam przed siebie. Do końca starałam się siebie przekonać, że to tylko zbieg okoliczności. Ale miałam dowód. Stała przede mną uśmiechnięta melisa. Stała i patrzyła na mnie krecac blond loka na swoim palcu.
-Cos nie tak gwiazdeczko?
Spojrzałam na nią i pokrecilam głową
-Nic nie jest w porządku. Powiedz mi dlaczego? Dlaczego tak bardzo uparlas się zniszczyć mi życie.
Usłyszałam stukot jej obcasów o posadzkę. Stanęła naprzeciwko mnie i chywcila za moja brodę zmuszając mnie, żebym patrzyła się jej prosto w oczy.
-Zabralas mi Alexa. Nie udało mi się zabrać Ci Oikawe, ten idiota za toba świata nie widzi. Więc postanowiłam zniszczyć Co życie.
-Nie zabrałam Ci Alexa! -krzykbelam- zerwaliscie na długo przede mną.
Ścisnęła mocniej moja twarz.
-Moglam go z łatwością odzyskać i mieć go dla siebie. Ja każde swoje skinienie palca.
-Nigdy by do Ciebie nie wrócił. Skrzywdziłas go, zdradziłaś go a on był dla Ciebie w stanie zrobić wszystko!
Poczułam jak mój policzek zapłoną. Uderzyła mnie w twarz z taką siłą, że gdyby mnie nie trzymali na pewno upadlaby na ziemię. Poczułam smak krwi w ustach, ten okropny metaliczny posmak.
-Nic nie wiesz o zyciu! Każdy może popełnić błąd!
-Prosze, jeszcze nie jest za późno. Przestań. Zrezygnuj. Odwroc się i odejdź. Obiecuje, że o wszystkim zapomnę i każdy będzie żyć swoim życiem.
Usłyszałam w odpowiedzi tylko jej wysoki śmiech.
-Prosze, pomyśl o dziecku. Nie moze mieć matki, która będzie w areszcie albo jeszcze gorzej.
-Dziecko? Nie wiem o czym mówisz.
Spojrzałam na nią z przerazeniem.
-W-widzialam zdjęcie -zaczelam się jakac- widziałam USG.
-Juz zajęłam się tym problemem. Nie musisz się martwić.
Poczułam jak zakulo mnie w sercu. Spojrzałam jej prosto w oczy i wiedziałam, że nie kłamie.
-Cos ty zrobiła?! -krzyknelam i próbowałam się wyrwać ale poczułam tylko ten nieznośny ból w nadgarstkach- co zrobiłaś temu biednymi dziecku?! Ono nie było niczemu winne!
Wzruszyła tylko ramionami.
-Jutro już nie będę musiała się niczym martwić. Jestem za młoda żeby opiekować się jakimś bachorem.

Oikawa Toru.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz