- Bang me, Mr. Bang! - zawołał rudowłosy chłopak, uśmiechając się szeroko do mężczyzny.
- Not now, kitty. - tajemniczy uśmiech Chan'a sprawił, że policzki młodszego zrobiły się całe czerwone.
~~~~~~~~~~
Początek: 04.02.22
Koniec: 18.07.22
Kolejnego dnia rano, Chan znów nie zobaczył Minho w łóżku. Chciałby się obudzić i zobaczyć spokojną twarz młodszego. Wstał szybko i przebrał się, idąc następnie na dwór od razu. Chciał znów zobaczyć, jak Minho jeździ. Było to dla niego coś pięknego.
Nie mylił się. Rudowłosy znów siedział na karej klaczy, ucząc ją nowych sygnałów. Racja, ta się nie słuchała jednak i robiła co chciała, jednak Minho cierpliwie powtarzał wszystko tak, aby ta zrozumiała o co chodzi, a następnie ją nagrodził. Chan był pod wrażeniem, skąd u Lee tyle cierpliwości i spokoju. Sam był osobą, która ma dużo spokoju w sobie, ale Minho był po prostu opanowany.
Usiadł sobie za płotem i obserwował go. Nawet nie musiał się odzywać. Młodszy będąc zajęty treningiem, nawet nie zauważył, że Chan na niego patrzy. Minho w całości odlatywał, gdy robił to, co kocha. Jednak świadomość, że klacz choruje dobijała go i nie chciał o tym myśleć. Musiał znaleźć sposób, żeby zarobić więcej. Jedynym takim sposobem był Jeonghan. Był bogaty i miał pieniędzy dużo. Jednak Han był w areszcie, a Chan tutaj. Nie mógł związać się z Chan'em, bo nie dostałby pieniędzy od byłego. Jedynym najlepszym wyjściem było, aby pozbyć się Bang'a i znów być z Jeonghan'em. Minho nienawidził tego, że żeby poradzić sobie z tym wszystkim potrzebował swojego byłego. Nienawidził go, jak tylko się da, a jednak go potrzebował.
Minho zajęty myślami, po chwili wylądował na ziemi, a klacz odsunęła się tylko kawałek. Chan zerwał się z ziemi i pobiegł do niego, pomagając mu wstać.
- Wszystko okey? - zapytał od razu zmartwiony i patrzył na młodszego, próbując znaleźć jakąś ranę czy coś.
- Jest okey, Chan. Nic się nie stało. Spadłem tylko. To nic. - mówił jakby bez uczuć. Musiał się pozbyć blondyna, chociaż tak bardzo nie chciał.
- Na pewno? Nie chcesz zrobić sobie przerwy? - blondyn po prostu się martwił. Zawsze był tym, który martwi się najwięcej i o wszystkich.
- Powiedziałem, że jest okey, więc tak jest. Wracaj do Seulu. - powiedział poważnie i podszedł do klaczy, łapiąc za wodze, aby nie uciekła mu nigdzie. Nienawidził już siebie tak bardzo, że musi być taki dla osoby, która mu pomogła i która go kocha.
------------------
Brat mi zepsuł Najlepszy mecz w overwatchu I jestem zła w ciul I obraziłam się na niego
Ej zrobię wam niespodziankę nieudana co wy na to.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.