11.

684 53 6
                                    

Chan jeszcze chwilę rozmawiał z chłopakami, następnie żegnając się z nimi i poszedł do swojego auta. Pod wycieraczką był kolejny liścik od uczennic, które albo piszą mu, że jest super i że jest dla nich bardzo ważny, albo że pobiją osobę, która zajęła jego ulubione miejsce parkingowe. Niektórzy uczniowie mieli, tak delikatnie mówiąc, obsesję na punkcie nauczyciela. I nie ma co się dziwić. Chan był przystojny, najmłodszy z nauczycieli, towarzyski, miły i miał milion innych zalet, które uczniowie w nim uwielbiali.

Blondyn wsiadł do auta i westchnął cicho, patrząc na uczniów wychodzących ze szkoły. Pomachał tylko grupce nastolatków, jadąc już w stronę mieszkania. Pamiętał, że jego biedny przyjaciel zdycha mu na kanapie i wiedział, że może być trochę ciężko z nim, dlatego niecałe pół godziny później był z powrotem w mieszkaniu z reklamówką z żelkami i chipsami.

- BamBam, jesteś jeszcze? - głos Chan'a rozbrzmiał się po mieszkaniu, a w odpowiedzi usłyszał tylko jęk osoby, która czuje się jak totalne zero, kot jej nadepnął na palca i na dodatek wylała mleko i nie ma siły nawet płakać przez to. - Mam żelki dla ciebie.

Może i BamBam był stary trochę, ale to nie zmieniało faktu, że kochał żelki i chipsy. Dla żelków był w stanie poświęcić wszystko i by nie żałował. Chan wszedł do salonu i rzucił w niego reklamówką. Sam poszedł zrobić sobie coś na obiad, bo starszy jak leżał od rana tak leży nadal. Ciekawiło Chan'a tylko, czy on w ogóle ruszył się choć na milimetr.

- Możesz mi teraz powiedzieć, o co chodzi i czemu stwierdziłeś, że moje mieszkanie jest lepsze od twojego? - zapytał blondyn z kuchni i wrócił po kilkunastu minutach do salonu z dwoma miskami jakiegoś instant makaronu. Nie chciało mu się gotować nic specjalnego, dlatego zjedzą po prostu makaron.

- No bo... No bo zakochałem się... - szok jaki dopadł Chan'a był aż niemożliwy.

Bang me, Mr. Bang || MinChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz