40.

472 39 4
                                        

- Nie wiedziałem, że jeździsz konno. - powiedział blondyn i uśmiechnął się, tykając konia między chrapki.

- Nie pytałeś.. Ale teraz już wiesz. - zaśmiał się i po chwili zsiadł z karusa, klepiąc go po szyi lekko, chwaląc go także, że wykonał świetną robotę. - Nazywa się Odyseja. - dodał, wiedząc, że wybrał dobre imię dla klaczy. Była spokojna, pomimo młodego wieku. Miała dopiero trzy lata, chociaż tak naprawdę uczyła się dopiero wielu rzeczy.

- Ładne imię. - mruknął i otworzył młodszemu furtkę, żeby ci mogli wyjść i pójść na podwórko. Chan był ciekawy teraz wszystkiego, czym zajmuje się młodszy. Chciał wiedzieć dokładniej, jakie życie prowadzi i chociaż nie było bogate i nowoczesne, tak nie przeszkadzało mu nic tutaj.

Minho stanął pod małym daszkiem, gdzie był cień. W dzień było naprawdę gorąco, więc jeśli chciał pojeździć, musiał to zrobić wcześnie rano, gdy jest chłodniej. Ściągnął następnie siodło i ogłowie, zakładając kantar klaczy. Widział, jak spocona jest, więc wziął szlaucha i oblał nogi konia, aby nie doszło do żadnej kontuzji. Musiał dbać o klacz, bo to była jedyna istota, przy której chłopak zapominał o problemach i o wszystkim, co się wokół dzieje.

- Od dawna jeździsz? - zapytał Bang, stając obok, ale nadal w bezpiecznej odległości od konia, aby przypadkiem nie oberwało mu się zimną wodą.

- Odkąd skończyłem jedenaście lat. Moi rodzice kiedyś mieli konie i stwierdziłem, że bardzo chciałbym spróbować. Ogólnie pracuje jako trener w stadninie niedaleko. To naprawdę fajna praca, kiedy wiesz, że potrafisz dogadać się z koniem i po prostu oddać się w całości ukochanej pasji. - Minho mówił to wszystko jakby z miłością. Kochał to, co robi i czym się zajmuje, więc nie miał powodu, aby być tym zmęczony, czy zniechęcony.

- Nie znam się na tym, ale moim zdaniem jazda konna wygląda po prostu... Łatwo. Nie wiem. Jakby... No nie wiem. Po prostu siedzisz i trzymasz te sznurki. - Chan i jego niewiedza na wiele tematów związanych z jeździectwem, bawiła Minho, więc blondyn usłyszał w odpowiedzi śmiech chłopaka.

- To nie takie proste, hyung. Uwierz mi, że to naprawdę trudny i wymagający sport. A na dodatek strasznie drogi. - Lee odwrócił się w stronę starszego i oblał go zimną wodą, która wydawała się zbawieniem w upalny dzień.

Chan tylko krzyknął przestraszony i odskoczył aż do tyłu, patrząc morderczo na młodszego.

----------------------

Jeśli istnieją tu jakieś niezrozumiałe słowa, związane z jeździectwem pytajcie mnie, bo po prostu nie wiem czy mam coś wyjaśnić, a chce aby było wszystko mniej więcej do ogarnięcia.

SKROCILAM PAZNOKCIE I O WIELE LEPIEJ SIE MI PISZE, TERAZ TO JA MOGĘ PISAC ZNOWU DZIEŃ W DZIEŃ
:>

❤️~

Bang me, Mr. Bang || MinChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz