Anna
Thomas od jakiegoś czasu stara się wracać do domu wcześniej, czasem uda nam się nawet zjeść razem obiad i nie rozmawiać przy tym tylko o pracy. Wiem, że jeszcze daleko na nam do ideału, ale doceniam to, że próbujemy zachować się jak dwoje ludzi, którzy się tolerują.
To właśnie jeden z takich wieczorów, on pracuje w gabinecie, a ja czytam książkę. Dziś jednak nie jestem pewna co do tej jego pracy, udało im się osiągnąć jakiś sukces i chyba on, Arthur i John go bardziej opijają niż pracują. Zamierzam odłożyć książkę i iść się położyć, ale wchodzi do pokoju. Jest w lekkim nieładzie i trochę trudno utrzymać mu równowagę.
-Coś się stało? - ziewam.
-Co robisz? -siada obok mnie, a kanapa się zapada.
-Nic. Czytałam. A ty co robisz? - opieram się o niego.
-Myślałem o Tobie. - mówi, a ja się rumienię.
-I ci wymyśliłeś? - rzucam.
-Że zjadłbym ciasto. - odpowiada, a ja zamieram.
-Ciasto? Ty?
-Tak. Ale jak jesteś zmęczona - wzrusza ramionami.
-Nie, to znaczy upiekłam dziś cytrynowe. Ale jak wolisz inne.. - mamroczę speszona.
-Cytrynowe brzmi dobrze. - odpala papieros.
Idę do kuchni, a po chwili wracam z kawałkiem na talerzyku. Ręce mi drżą, chyba nigdy nie jadł moich wypieków. Zabiera talerzyk i od razu smakuje pierwszy kęs. Przyglądam mu się z bijącym sercem.
-Denerwujesz się. -wskazuje moją wargę.
-Nie, ja tylko.. Dobre?
-Nie próbowałaś?
-Tak tylko, nie wiem.. - obracam się by nie widział moich rumieńców.
Tommy bierze kawałek na widelec i wkłada mi do ust. Cały ten czas patrzymy sobie w oczy i delikatnie przełykam.
-I jak? Dobre? - pyta.
-Tak - peszę się pod jego spojrzeniem.
-Jest zajebiście dobre - chwali. Uśmiecham się. Tommy zjada jeszcze kilka porcji, a ja cały czas mu się przyglądam. Panuje między nami dziwne napięcie, które jest mi obce i nie wiem jak się czuć. Odstawia talerzyk na stolik i wypija swoje whisky. Potem jego wzrok ląduje na mnie i nie umiem się dłużej opanować. Instynkty i potrzeby biorą górę. Przywieram ustami do jego ust. Zaczynam delikatnie bo nie wiem na ile mogę sobie pozwolić. Serce wali mi jak szalone, spalę się ze wstydu jak mnie teraz odepchnie. Przez krótką chwile nic się nie dzieje, ale mój mąż szybko przejmuje inicjatywę. Przyciąga mnie bardzo blisko siebie, a dla wygodniejszej pozycji siadam na nim okrakiem. Moja nocna koszula mocno się podwija. Łapie mnie w tali, a drugą dłonią masuje moje udo. Tommy mruczy mi w usta i całuje coraz bardziej łapczywie, przechodzi niżej na moją szyję, a ja czuje ogień w całym ciele.
-Thomas! - słychać z korytarza.
Oboje odskakujemy od siebie jak przyłapane nastolatki. Zajmuje swoje miejsce i poprawiam wymiętą koszulę. Michael wchodzi do salonu i się nam przygląda. Na jego twarzy maluje się złość, ale gdy wydaje się rozumieć sytuacje to łagodnieje, widzę jak mu głupio.
-O co chodzi, ey?! Dlaczego nie pukasz? - krzyczy Tom i zasłania mnie.
-Ja.. Nie podpisałeś paru ważnych rzeczy, nie możemy działać dalej. - Michael podaje mu jakąś teczkę, masuje dłonią kark i obraca głowę.
-Pójdę do siebie- rumienię się i zabieram książkę. - Dobrej nocy Michael.
Mijam ich, przemierzam korytarz do swojego pokoju. Kładę się na łóżko i wydaje kilka cichych jęków frustracji. Z jednej strony wiem, że mam prawo go całować, ale z drugiej nadal nie czuje się przy nim aż tak komfortowo i nie chcę wychodzić na desperatkę.
Nie wiem ile minęło czasu, ale nadal jestem na tej samej stronie, książka dawno zapomniana leży mi na kolanach. Moje palce dotykają mojej wargi i czuje mrowienie, chce nadal czuć na nich jego smak. Whisky, papierosy i woda kolońska. Jestem tak zamyślona, że nie wiem kiedy drzwi się otwierają, aż Thomas kładzie się na łóżku obok mnie, a ponieważ jest małe prawie oboje spadamy.
-Co ty robisz? - rumienię się, że znów mnie przyłapał.
-Znowu czytasz coś nieprzyzwoitego? - leży na brzuchu z głową w poduszce i ledwo go rozumiem.
-Nie! Czekaj co? Co to niby znaczy. - patrzę na jego plecy. Jest bardzo spięty.
-Cóż widzę jak czasem się rumienisz podczas czytania i może zdarzyło mi się słyszeć jak wzdychasz, chyba nawet padło tam jakieś 'Tommy, tak. Tutaj'.
Wiem, że się nabija, ale i tak jestem czerwona na twarzy.
-Wcale nie! - uderzam go książką w bok. -Od kiedy jesteś taki wszystko słyszący?
-Zawsze cię słucham. Zawsze zwracam na ciebie uwagę. - podnosi głowę. - Ty chyba też o mnie myślisz, co ?
Nachyla się i całuje moje odkryte ramie, od razu mam gęsią skórkę.
-Nie wołałam twojego imienia! - popycham go i spada na ziemie. -Chciałbyś.
Śmieję się, a on się ledwo podnosi.
-Chciałbym. - mówi poważnie. - Gdyby nie Michael..
-Idź spać, jesteś pijany. - mój humor od razu się zmienia.
-Śpijmy razem - rzuca i zaczyna ściągać spodnie.
-Moje łóżko jest za małe. - protestuje.
On jednak nic sobie z tego nie robi, podnosi mnie z niego, zajmuje moje miejsce i przyciąga mnie do siebie. Nie jest to najlepsza pozycja, on na materacu, ja na jego piersi. Ale jest tak ciepły, a jego dłoń głaszczę moje włosy, od razu zasypiam.
--------------------------------------------------------------------Witajcie kochani!
Wiem, że ten rozdział jest dość krótki i być może wydają się wam monotonne i nudne, ale chciałam aby ta historia miała bardziej życiowy całokształt. Teraz może być troszkę nudno, ale czekają nas jeszcze i wzloty i upadki (w końcu to życie z Tommym Shelby) po prostu teraz ich małżeństwo powoli się rozwija i sami będą musieli zdecydować, w którą stronę to pójdzie.
Gwiazdkujcie, komentujcie xo
CZYTASZ
I love you more.
FanfictionAnna Vox, młoda, ambitna i samotna. Czy uda jej się znaleźć miłość o jakiej marzy? A może pogodziła się już ze swoim panieństwem? Thomas Shelby, ambitny, chłodny, uparty. Mógłby mieć żonę, ale czy z miłości do niej? Czy z miłości do firmy?