Rozdział 76

165 5 0
                                    

Tommy

Budzę się jako pierwszy, Anna wczoraj jeszcze długo nie mogła zasnąć i większość nocy rozmawialiśmy. Nie przeszkadzało mi to, ani fakt, że nie całe trzy godziny później musiałem wstać, i tak mało sypiam.
Jej obecność działa na mnie kojąco, gdy wypuścili ich z aresztu praktycznie od razu zadeklarowała, że wyjeżdża. Chciałem kupić jej dom, ale kategorycznie mi zabroniła. Wypłaciła pieniądze z funduszu jaki jej założyłem na początku naszego małżeństwa i przeniosła się do Ameryki. Początkowo nie chciała utrzymywać ze mną kontaktu, ale w końcu się przemogła.
A teraz byliśmy znów razem w Small Heat i była w ciąży. Przyglądałem się jej jak spała.
Oddychała miarowo, leżała na plecach z jedną dłonią za głową, a drugą ulokowała na brzuchu. Był już dość spory i widoczny i wyglądała równie pięknie jak za pierwszym razem.

Podczas naszych rozmów wczoraj kilka razy znów wspomniała rozwód i naprawdę nie podoba mi się jak często o tym myśli. Muszę się bardziej postarać, przypomnieć jej dlaczego wzięliśmy ślub i jak dobrze było nam razem. Porusza się lekko i nagle otwiera oczy, krzywi się, po czym odwraca wzrok i napotyka moje spojrzenie.
-W porządku? - podchodzę do niej.
-Siku. -mruczy zmęczona. -Dużo sikam.
Uśmiecham się i pomagam jej wstać, później wracamy razem do łóżka, pomagam jej usiąść i kończę się ubierać.
-To dziś ta zasadzka? - pyta cicho.
-Tak. - zerkam na nią. - Spokojnie, wiesz, że nie możesz sie denerwować.
-Nie musiałabym się denerwować, gdyby to nie było takie skomplikowane wszystko. - wzdycha i się kładzie.
Poprawiam się ostatni raz w lustrze i do niej podchodzę. Nachylam się i muskam jej czoło.
-Przyjdź z Charliem koło 16 do sklepu zakładów, jeśli jeszcze się tam nie pojawię, to znaczy, że już po mnie. - znów ją lekko całuje i wstaje.
-Bardzo śmieszne. - dąsa się, ale łapie moją dłoń. - Po prostu do nas wróć.
W jej głosie da się usłyszeć desperacje i zmartwienie. Przyglądam jej się jeszcze chwilę, fakt, że nadal się o mnie martwi wytwarza przyjemne uczucie w moim sercu. Żegnam się z nią i wychodzę. 

Mam dobre przeczucia do tego dnia. Wiem, że Anna się boi o moje spotkanie z Changretta, ale ja wszystko zaplanowałem.
W sklepie spotykam się z chłopakami, a później jedziemy do stajni wuja Charliego. Każdy dostaje broń, pistolety małe i karabiny, muszę mieć pewność, że każdy z nich jest dobrze uzbrojony i żaden nieproszony wypadek się nie wkradnie.
-Dobrze, czy każdy z was dokładnie zna plan? - zerkam na nich.
-Tak. - odpowiadają chórem.
-To ruszajmy, tylko żadnych niespodzianek. - zastrzegam i biorę karabin.
-Będziesz strzelał Tommy? - pyta Johnny Dog. - Myślałem, że taki biznesmen jak ty zapomniał już jak tego używać.
-Ktoś musi wam pokazać jak to się robi. - odpowiadam i ich wymijam.

Anna

Po wyjściu Tommyego nie mogłam już zasnąć więc zwlekłam się z łóżka i spędziłam czas z Charliem. Z tyłu głowy nadal czułam niepokój związany z tą akcją.
Miałam niewielką styczność z tym Changretta, ale wiedziałam, że nie rzuca słów na wiatr i nie ustąpi dopóki nas nie wykończy wszystkich. Udowodnił to zabijając Esme, raniąc Michaela i próbując wybić sporo mężczyzn Peaky.
Tommy mówił, że nic poważnego się nie stało, ale Włoch był nieugięty i próbował cały czas, miałam prawo bać się o jego następny ruch.
Koło południa zostawiłam już Charliego w sklepie zakładów i poszłam do szpitala odwiedzić Michaela.
Od mojego przyjazdu jeszcze go nie widziałam, Tommy uważał, że szpital nie jest dla mnie dobrym miejscem, ale mimo wszystko miałam z chłopakiem dobry kontakt i chciałam mieć pewność, że jest z nim lepiej.
Pielęgniarki wpuściły mnie dopiero po dokładnym sprawdzeniu i dopiero jak jeden z planujących drzwi mężczyzn potwierdził kim jestem.

I love you more.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz