Anna
Następnego dnia z samego rana obudził mnie jakiś dziwny hałas. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Spojrzałam na stronę Tommyego, ale już go nie było obok mnie.
Podniosłam głowę i zobaczyłam, że stoi przy lustrze i poprawia swoje włosy.
-Co wydaje taki dźwięk? - potarłam skronie.
-Twój przyjaciel. -zaśmiał się.
-Kto? - zmarszczyłam brwi i wstałam.
Narzuciłam szlafrok i oboje wyszliśmy na korytarz. Finn i Charlie musieli jeszcze spać, nadal musiało być wcześnie. Tommy założył swoje okulary i podał mi płaszcz, okryłam się nim i stanęłam za mężem.Otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, a ja stanęłam w progu. Nagle dostrzegłam kawałek od naszego domu samochód, Alfie stał przy drzwiach kierowcy i naciskał mocno na kierownicę, klakson wydawał ten nieznośny dźwięk.
-Dzień dobry Alfie. - Tommy stanął obok niego i spojrzał na zegarek.
-Tak, dobry. - mruknął mężczyzna. - Słoneczko!-pomachał w moją stronę dłonią, w której trzymał swoją laskę, zaśmiałam się na jego entuzjazm w moją stronę i mu odmachałam.
On i Tom wymienili między sobą jakieś zdania, których nie słyszałam po czym zaczęli się na siebie patrzeć jakby zaraz mieli się na siebie rzucić. Byli po prostu niemożliwi, jak pięcioletnie dzieci, w jednej chwili w dobrych relacjach, a w drugiej o mało się nie zabijali.
Westchnęłam cicho.
-Chodźcie na śniadanie! - zawołałam i weszłam do środka.Przeszłam do kuchni i zaparzyłam im kawy, siedzieli w salonie.
Weszłam tam z tacą i dało się wyczuć napiętą atmosferę.
-O co tym razem się kłócicie? - zapytałam podając im filiżanki.
-O nic Słoneczko. - zaczął Alfie i upił łyk kawy. - Ale jesteś już szeroka.
-Dzięki. - wywróciłam oczami, ale się zaśmiałam.
-Alfie miał pomóc mnie, ale Pan Changretta też się z nim skontaktował. - odparł mój mąż.
-Powiedziałem ci stary, że narazie nie zgodziłem się na jego propozycje. - dodał ostrzej Alfie. - Mnie ten makaroniarz też nie przekonuje.
-Ale ją rozważasz.. - warknął Tommy i się nad nim nachylił. - Jak mam ci teraz zaufać z moim planem skoro wiem, że zaraz mu wszystko opowiesz.
-Przyjechałem tutaj w sprawie tych walk i narazie chyba tyle muszę wiedzieć. - Alfie wyjął swoją fajkę i zaczął palić.
-Jaką walkę? - stanęłam za mężem.
-Nie istotne teraz. Opowiem ci później. - ucałował moją dłoń.
Wróciłam do kuchni i przygotowałam im śniadanie oraz sobie, zostawiłam też porcję dla Finna i Charliego aż się obudzą.
Przy śniadaniu ponieważ z nimi siedziałam panowała całkiem luźna atmosfera, ale jak tylko wstałam zaczęli rzucać w siebie sztyletami z oczu.Do pokoju w końcu wszedł Finn, a zaraz za nim przybiegł Charlie. Stanął obok swojego taty i bacznie obserwował naszego gościa.
-Hey! - zawołał Alfie. - Ale z ciebie duży chłopak, a widziałem cię jak byłeś taki mały.
-Ma Pan fajną brodę. - odparł tylko Charlie.
-Chodźcie. - złapałam jego i Finna za dłoń. - Mam dla was w kuchni śniadanie.
Gdy tylko zniknęliśmy za ścianą Tommy i Alfie zaczęli wymieniać się obelgami i argumentami, który z nich zrobił co złego. Przewróciłam na to oczami, ale wiedziałam, że muszą dojść do jakiegoś porozumienia.
Chłopcy o dziwo jedli w ciszy, chyba też czuli się trochę nie swojo odwiedzinami naszego gościa.
Po jakiś czterdziestu minutach ich głosy ucichły i mogliśmy w trójkę do nic dołączyć.
-Już? - zapytałam przyglądając im się badawczo.
-Tak. - kiwnęli obaj głowami.
-Wszystko jasne. - Tommy wstał i wziął Charliego na ręce. - Alfie musi już jechać i ja zaraz też.
-W porządku. - kiwnęłam głową, ale nadal przyglądałam mu się niepewnie.
-Obiecuje, że wszystko ci opowiem jak wrócę. - połaskotał Charliego, mnie ucałował w czoło i położył dłoń na moim brzuchu.
-Słoneczko! - Alfie wstał i mnie objął. - Dziękuje za gościnę.
-Również dziękujemy za wizytę. - zaśmiałam się.
-Wkrótce się zobaczymy. - potarł mój policzek.
CZYTASZ
I love you more.
FanfictionAnna Vox, młoda, ambitna i samotna. Czy uda jej się znaleźć miłość o jakiej marzy? A może pogodziła się już ze swoim panieństwem? Thomas Shelby, ambitny, chłodny, uparty. Mógłby mieć żonę, ale czy z miłości do niej? Czy z miłości do firmy?