Anna
Gdy się rano obudziłam lewa strona łóżka była już pusta.
Westchnęłam cicho, no tak cały on.Jego zachowanie wczorajszej nocy troszkę mnie zaniepokoiło. Ufałam mu na tyle by wiedzieć, że nie wykorzystał by mnie siłą, poza tym nie byłoby to typowe wzięcie siłą, w końcu liczyłam się z tym i go chciałam, ale ustaliliśmy konkretne, że nie będę w ciąży.
Minęło już kilka lat od mojej ostatniej ciąży i tak naprawdę żadnej z nich nie wspominam dobrze. Oczywiście kocham moje dzieci i są całym moim światem, ale ich rodzenie jest stanowczo jedną z gorszych moich doświadczeń.Tommy się zgodził, powiedział że rozumie i szanuje mój wybór.
Ale wczoraj.. wczoraj był gotowy złamać dane mi słowo i muszę z nim o tym koniecznie porozmawiać.Odpychając od siebie te myśli wstałam i postanowiłam się ubrać.
W jadalni o dziwo już baraszkowały dzieci. Rosie smarowała swoje placuszki za dużą ilością dżemu, a Charlie przyglądał jej z dezaprobatą.
-Dzień dobry. -przywitałam ich siadając na swoim miejscu.
-Dzień dobry mamuś. - odpowiedzieli chórem.Przygotowałam sobie śniadanie, wlałam herbaty i zaczęłam jeść, a oni to samo.
-Tata był u mnie rano. - zaczął rozmowę Charlie.
-Tak? -zdziwiłam się lekko.- Wrócił wczoraj w nocy. Pogodziliście się?
-No tak. -westchnął cicho i wziął duży gryz kanapki.
-Cieszę się. -posłałam mu uśmiech.Po jego minie mogłam wyczytać, że to pogodzenie było bardziej wpływem jakieś monotonnej przemowy Tommyego o szacunku, ciężkiej pracy i innych bzdurach.
Najważniejsze jednak było, że mogliśmy po mały wracać do normy.
-Tata będzie na niespodziance? - dopytał Charlie.
-Myślę, że tak. -zamyśliłam się, czy będzie pamiętał. -Miał wrócić dziś specjalnie na niespodziankę.
-Mamo?- odezwała się Rosie po chwili ciszy.
-Tak kochanie? - spojrzałam na nią znad swojego kubka.
-A ty jesteś w ciąży? -zapytała patrząc na mnie poważnie.
-A skąd taki pomysł? -prawie zakrztusiłam się na te słowa.
-Bo.. - zarumieniła się i potarła swoje dłonie. Wiedziałam co to znaczy.
-No słucham. -przybrałam inną pozę i bardziej surowy ton.
-Bo tata tak wczoraj mówił. -odszepnęła.
-Czyżby? -czułam narastającą złość. -Co takiego mówił?!
-Bo ja słyszałam jak wrócił, chciałam go zobaczyć, ale krzyczał i mówił o ciąży.. -odparła na jednym wydechu.
-Podsłuchiwałaś? - wtrącił Charlie.
-Wiesz, że tak nie wolno! -podniosłam głos. -Nie wolno wam przebywać w okolicy naszej sypialni bez ważnego powodu. Nie mówiąc już o podsłuchiwaniu!
-A jesteś w ciąży? -Charlie zmarszczył brwi w obrzydzeniu.
-Nie! -krzyknęłam. -A nawet jeśli to nie jest wasza sprawa!
-To nasze rodzeństwo.. -kontynuował mój syn.
Czasem był za mądry.
-Dowiedzielibyście się w swoim czasie. -warknęłam. -I nie zmieniaj tematu! Rosie, chce natychmiast wiedzieć co słyszałaś!
-Nic. -speszyła się. -Tata coś mówił o trzecim dziecku, ty chyba powiedziałaś coś do niego, ale uciekłam do siebie.Analizowałam jej słowa, to był moment, gdy zaczęliśmy uprawiać seks, gdyby weszła do środka.. gdyby usłyszała jakieś moje słowa. Twarz mi poczerwieniała ze złości.
-Rosie Shelby! Podsłuchiwanie jest niedopuszczalne. - odparłam gniewnie. -Po śniadaniu oboje macie iść do swojego pokoju.
-Ja nic nie zrobiłem! -zaprotestował Charlie.
-Oboje. -mruknęłam w jego stronę. - Nie każcie mi mówić o tym tacie!
Oboje zacisnęli usta i wrócili do śniadania.Nikt z nas nic nie mówił, prawie w ogóle nie było słychać aby któreś z nas oddychało. Bardzo się zdenerwowałam, a jeszcze bardziej, że mogliśmy być tak nie ostrożni.
Muszę się poważnie zastanowić nad przeniesieniem naszej sypialni do drugiej części domu, może gdy będą musieli pokonać większą odległość mniej będą chętni do spacerowania po holu.
CZYTASZ
I love you more.
FanfictionAnna Vox, młoda, ambitna i samotna. Czy uda jej się znaleźć miłość o jakiej marzy? A może pogodziła się już ze swoim panieństwem? Thomas Shelby, ambitny, chłodny, uparty. Mógłby mieć żonę, ale czy z miłości do niej? Czy z miłości do firmy?