Rozdział 58.

301 10 1
                                    

Anna 

Następnego dnia rano w firmie odbywała się narada rodzinna. Tommy i jego bracia, Polly, Ada, Esme, Michael siedzieli w małej sali obradowej gdzie mąż miał ich przekonać do współpracy z Rosją. Dziś wieczorem miał iść na kolację do nich i dowiedzieć się czego dokładanie od niego oczekiwali w tej współpracy. Ja jednak nie byłam do tego przekonana, bałam się, że to jakaś pułapka, i że coś mu się stanie. Dlatego oddałam mu wolną rękę, ma moje wsparcie, ale zna też moje zdanie. Nie chciałam brać w tym udziału, musiał sam podjąć decyzję.  Siedziałam w jego gabinecie z Charliem i Katie, która czekała na swoich rodziców. Rysowaliśmy na starych kartkach walających się po jego biurku, aż drzwi otworzyły się z hukiem. Esme weszła do środka, a za nią Polly, która głośno komentowała całą sprawę.
-Niewiarygodne! - wyrzuciła ręce w powietrze. Katie podniosła się ze swojego siedzenia i podbiegła do Esme, wtuliła się w jej nogi.
-Cześć robaczku. - Esme pogłaskała ją po głowie. - Dobrze bawiłaś się z ciocią?
Mała pokiwała energicznie głową. Polly stanęła po drugiej stronie pokoju i uważnie mi się przyglądała.
-A ty? - rzuciła nagle oskarżycielsko. - Pochwalasz to?
-Pójdę do Johna.- wtrąciła cicho Esme i wyszła z córką.
-Polly.. - westchnęłam i przetarłam twarz dłońmi.-Nie tutaj, nie przy dziecku.
-Daj jej spokój, ey. - nagle do gabinetu wszedł Tommy.
-Nie było jej na spotkaniu, a jest członkiem rodziny. - wytknęła kobieta - Czemu cię nie było?
-Tommy już zna moje zdanie. - poprawiłam Charliego w swoich ramionach.
-A jakie jest? -naciskała dalej.
-Do jasnej cholery Polly! - Tommy podniósł głos. - Anna jest przeciwna interesom ,ale dała mi podjąć ostateczną decyzję za nas dwoje.
Starsza kobieta tylko prychnęła i wyjęła papieros.
-Nie pal proszę. - szepnęłam do niej i przytuliłam do siebie mocniej syna.
-Paliłam w ciąży z moimi dziećmi i wyszły cało. - wzruszyła ramionami.
-Możesz już iść Polly. - chrząknął mój mąż w jej stronę.
Zebrała swoje rzeczy i stanęła przed nim.
-Z tej decyzji będą same kłopoty. -dźgnęła go w pierś. Opuściła gabinet z hukiem.
-Zgodzili się? - zerknęłam na niego.
Stał obok nas z rękami na moim oparciu i głową spuszczoną na dół. Zastanawiał się nad czymś.
-Tak. - odparł po chwili. -Pójdę na tą kolację i dowiem się jak najwięcej szczegółów. Potem pomyślimy co dalej.
-Muszę już iść. - zaczęłam zbierać rzeczy synka z biurka.
-Niby dokąd?
-Chce iść do taty, a potem wrócimy do domu. - podniosłam się.
-Zawiozę was. - zatrzymał mnie.
-Nie trzeba. - położyłam dłoń na jego piersi. -Zajmij się pracą.
-Chyba jeszcze ty nie jesteś na mnie zła, co? - uniósł jedną brew, a potem zrobił głupią minę by rozbawić Charliego.
-Nie jestem zła, ale też nie jestem tu potrzebna. - westchnęłam.
-O to chodzi, ey? - przyciągnął mnie do siebie, mimo że nadal Charlie był między nami. - Chcesz być jak Esme?
-Jezu, nie. - skrzywiłam się. - Po prostu to twoje miejsce, ja tu nie pasuje.
-Kochanie. - złapał mój podbródek bym na niego spojrzała. - Potrzebuje cię przy sobie zawsze. Tylko ty trzymasz mnie w ryzach.
Zestawiłam małego na ziemię, bawił się misiem. Wróciłam ponownie w objęcia męża, miałam silną potrzebę poczuć jego bliskość.
-Bądź rozsądny. - ułożyłam dłonie na jego policzkach. - Nie daj im się omamić.
Tommy chciał coś dodać, ale drzwi gabinetu znów się otworzyły. Odsunęłam się lekko by zobaczyć Lizzie stojącą na przeciw nas. Zrobiło mi się za gorąco, szybko się oderwałam od niego i wzięłam syna na ręce.
-Anna. - Tommy chciał mnie znów złapać, ale się odsunęłam. -Lizzie do cholery!
-Przepraszam, ja tylko.. - zająknęła się, gdy przed nią stanęłam. - Pani Shelby.
-Lizzie. -skinęłam niechętnie głową. - Pojdę już.
-Anna, zaczekaj. - złapał mnie za ramię.
-Uważaj na siebie. - pogłaskałam go po policzku i wyszłam.
 Całe popołudnie spędziliśmy u taty. Starłam się zachować dobrą minę i momentami naprawdę czułam się spokojnie, ale im bliżej był wieczór tym większy był mój niepokój. Tata oczywiście zorientował się, że coś jest nie tak. Nie naciskał, a ja nie chciałam streszczać mu dziwnych biznesów Tommyego, więc po prostu nakreśliłam to jako nadmiar pracy. Gdy wróciliśmy z Charliem do domu, o dziwo nie był zmęczony dniem i nadal chciał się bawić. Martha powiedziała, że zajmie się nim dopóki się nie zmęczy, a ja będę mogła się wykąpać. Chciałam zrelaksować swoje ciało w gorącej wodzie nim znów wrócę do zamartwiania się. Miałam złe przeczucia i ciężko mi było się od nich powstrzymać. Wyszłam w końcu z łazienki i nałożyłam na siebie koszulę nocną. Rozczesałam włosy, już miałam założyć szlafrok i wyjść z pokoju, ale ktoś lekko zapukał w drzwi.
-Pani Shelby? - do środka weszła Martha.
-Tak? Coś z Charliem? - zmarszczyłam brwi.
-Zasnął. - odparła pewnie. - Jeśli to nie problem zejdę coś zjeść.
-Tak, jasne. - uśmiechnęłam się. Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi. Zerknęłam na puste miejsce po stronie Tommyego. Ładnie ułożone, wygładzone. Przejechałam ręką po poduszce i opadłam na nią. Było czuć jego mocny zapach, papierosów, wody po goleniu. Zerknęłam na zegar. Robiło się coraz później, ale wiedziałam, że nie zasnę. Chciałam tylko aby dał znak, że jest bezpieczny, że nikt go nie skrzywdził. Podniosłam się niedbale z łóżka i na boso bez szlafroku przeszłam do pokoju synka. Charlie rzeczywiście spał. Wydawał się taki niewinny i spokojny. Oparłam się o jego łóżeczko i po prostu patrzyłam. Chłonęłam jego beztroskę i pozwalałam jej ukoić swoje nerwy. Pogrążona w myślach, ocknęłam się dopiero  czując w około talii jego silne dłonie. Tommy ucałował moje odkryte ramię i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Czując jego bliskość od razu się odprężyłam i wypuściłam powietrze.
-Co tu robisz? - wyszeptał mi do ucha.-Szukałem cię..
-Chciałam go zobaczyć. - złapałam męża za dłonie. - Tęskniłam za tobą.
Obróciłam się w jego objęciach i wtuliłam twarz w jego szyję. Zaśmiał się cicho, ale również mocno mnie objął. Zaciągnął się moim zapachem równie mocno jak ja jego.
-Muszę iść zadzwonić. - potarł moje ramiona.
Kiwnęłam głową na zgodę, ale ścisnęłam go mocniej. Pokręcił głową i lekko mnie odepchnął. Ucałował mnie w czoło i wyszedł. Charlie poruszył się lekko przez sen. Pogłaskałam go po policzku i ucałowałam jego małe, pulchne paluszki. Obserwowałam go jeszcze przez chwilę, a gdy miałam pewność, że śpi dalej wyszłam z pokoju. Przeszłam cicho korytarzem do gabinetu męża. Nie słyszałam żadnych głosów, więc nie byłam pewna czy skończył rozmawiać przez telefon. Pchnęłam lekko drzwi i weszłam do środka. Tommy siedział w swoim fotelu z papierosem i patrzył w okno. Stałam nadal w jednym miejscu nie będąc pewną co zrobić.
-Annie. - nie spojrzał na mnie. - Chodź do mnie.
Podeszłam i stanęłam przed jego fotelem. Złapał mnie za dłoń i wciągnął mnie na swoje kolana, nie byłam na to gotowa i pisnęłam lekko z zaskoczenia.
-Jak było u taty? - wyrzucił papieros.
-Jak było na tym spotkaniu? - serce mi szybciej zabiło.
-Dobrze. - zaśmiał się. -To nic strasznego.
-Czyli?-ponagliłam go.
-Anna. - schował twarz w mojej szyi. - Chcą abym pomagał im w przemycie pewnych cennych kamieni.
-Tylko? - uniosłam brew.
-Tak kochanie. - ucałował mnie. - Chcę też ugrać coś dla siebie.
-Oszukasz ich? - spojrzałam na niego. - Tommy...
-Pomyślę nad tym. - znów spojrzał za okno. - Narazie się tym nie przejmuj.
-Ale.. - nim zdążyłam dokończyć wpił się w moje usta. Jego ręce błądziły wzdłuż mojego ciała.
-Nie. przejmuj. się. - z każdym słowem mnie całował.
-Po prostu się martwię.
-Ukradnę ci jakiś duży klejnot.. - wychrypiał mi do ucha. - Może diament, albo szafir.
Mimowolnie się zaśmiałam, a jego dłonie zaczęły iść coraz wyżej ,aż znalazły się przy moim wejściu.
-Tommy.. - sapnęłam łapiąc go za dłoń.
-Pozwól mi.. - jego place szczypnęły wewnętrzną stronę moich ud. - Ostatnio też mi odmówiłaś.
Rozszerzyłam nogi i przymknęłam oczy. Jego place głaskały mnie najpierw delikatnie przez majtki, odsunął je i pozwolił by powietrze w pokoju owiało moje miejsce intymne, wzdrygnęłam się.  Później musnął moje wargi i syknął na zebraną tam wilgoć. Zaczął delikatnie okrężać mój wzgórek palcami, a ja już cała drżałam, gdy moje jęki stawały się głośniejsze od razu włożył we mnie dwa palce. Byłam mokra i naprawdę gotowa, celowo jeszcze zacisnęłam się na jego palcach, które leniwie się we mnie poruszały w przód i tył. 
-Taka ciasna. - wychrypiał. -I mokra.
-Tommy.-przygryzłam wargę. - Proszę..
-O co prosisz maleńka? - zwolnił ruchy swoich palców jeszcze bardziej, gdy czułam już nadchodzący orgazm.
-Proszę, pozwól mi.. - jęknęłam głośno, ale zaraz zakryłam usta.
-Właśnie tak. - tym razem przyspieszył, jakby chciał dogonić mój orgazm.
Nie trwało to długo, nie ukrywam, że była spragniona tego uczucia, a palce mojego męża robił to idealnie, tak długie i smukłe uderzały we wszystkie odpowiednie nerwy we mnie. 
-Tommy, o boże! - wołałam jego imię w kółko i kółko aż doszłam. Opadłam bezwładnie i gdyby nie to, że trzymał mnie, pewnie spadłabym na dół.
-Spójrz na mnie. - wyciągnął ze mnie swoje palce.
Uniosłam wzrok choć nadal czułam się otumaniona przez orgazm. Tommy włożył te palce do swoich ust i wyssał moje soki nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego, wręcz mnie zbijał tym jak seksowny był. Policzki mnie zapiekły, speszyłam się jak szybko znów zrobiłam się mokra. 
-Moja. - warknął po chwili. Ściągnął moje majtki i rzucił gdzieś za siebie. Zwinnym ruchem posadził mnie za swoim udzie, a kontakt mojej gołej kobiecości z jego szorstkimi spodniami sprawił, że przewróciłam oczami. 
-Może się odwdzięczę. - sięgnęłam ręką do jego spodni, ale złapał moją dłoń i ucałował.
-Jak ja cię uwielbiam..-jęknął. -Najpierw pójdziemy do sypialni.
Podniósł mnie w stylu panny młodej i wyszliśmy na korytarz. 
Wszystkie moje troski zniknęły, był tutaj bezpieczny, tylko to się liczyło. 
-Zajmę się tobą, może od tyłu..-szepnął mi do ucha. 
Ostatnio to była nasza ulubiona pozycja, to jak mogłam czuć go całego za sobą, jak jedną dłonią ściskał moją szyję, a drugą masował moją pupę, było wspaniałe. 
Klepnęłam go w ramię, a on się zaśmiał. Niósł mnie aż do sypialni, opadliśmy na łóżku i zajęliśmy sobą.
--------------------------------------------------
Hej kochani♥ 
Jak mówiłam jest rozdział, sielanka może i jest, ale jak długo? Znów wkrada się kolejny biznes.. co to będzie dla Anny oznaczać? Zobaczymy.. 
Chętnie poznam co myślicie ;)
Gwiazdkujcie, komentujcie, do następnego (czwartek) xo

I love you more.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz