Anna
Następnego ranka Charlie czuł się odrobinę lepiej. Wstał bardzo wcześnie. Ja czułam się trochę gorzej. Po nocy spędzonej z Tommym, najpierw w sypialni gościnnej, później w naszej własnej nadal czułam się jak idiotka. W całej tej relacji z Tatianą coś mi nie pasowało i nie mogłam sobie pozwolić na kolejne upokorzenie z jego strony, nie tym razem.
Zeszliśmy całą trójką na śniadanie. Tommy powiedział, że zostanie z nami chwile aby upewnić się, że Charlie nie potrzebuje lekarza, a ja pomocy. Siedzieliśmy w jadalni, Charlie na moich kolanach zjadał chlebek z dżemem, a mąż stał za nami przy oknie, przeglądał jakieś teczki i palił.-Pani Shelby? - do pomieszczenia weszła Fran. - Pan Michael Gray już jest.
-Cholera. - zaklął Tommy.
-Spokojnie. -zaśmiałam się. -Przyszedł do mnie.
-Muszę iść do gabinetu. - wyszedł szybko nie czekając na moją odpowiedź.Zdziwiłam się jego reakcją, czy znów się kłócili? Wiem, że Polly nadal naciskała mu na odcisk z tą sprawą z Rosjanami, ale Michael przeważnie był po jego stronie.
-Dzień dobry! - uśmiechnął się chłopak wchodząc do jadalni.
-Witaj, siadaj. Chcesz kawy? - wskazałam na dzbanek.
-Nie, dzięki. Mama nie wypuściłaby mnie bez śniadania. - przewrócił oczami i usiadł po mojej lewej stronie.
-Daj mi chwilkę, zaniosę małego do Marthy. - szybko wyszłam z pokoju i równie szybko wróciłam.
-Wyciągnąłem już dokumenty. - wskazał Michael na jakieś papiery przed sobą.
-Świetnie. - usiadłam i zabrałam się za czytanie.
W trakcie zapoznawania się z tym co przygotował prowadziliśmy krótką rozmowę.
-I jak? - zapytał, gdy odsunęłam od siebie kolejne kartki.
-Wszystko w porządku. Lepiej nawet niż ja bym przygotowała. - poklepałam go po ramieniu. - Tylko z listy koni trzeba skreślić Sandyego.
-Och? -spojrzał na mnie szybko? - To ty nie wiesz?
-O czym?-zdziwiłam się
-Wczoraj Tommy zatwierdził listę koni i jeszcze wczoraj wieczorem trafiła do puli zakładów.
-Ale Sandy nie może brać w tym udziału! - wstałam szybko. - Nadal jest chory.
-Raczej nic nie da się zrobić, przyjęliśmy już sporo zakładów za niego. - wzruszył ramionami Michael i wstał za mną.Szybkim krokiem przeszłam do gabinetu męża i nawet nie zapukałam. Od razu wpadłam do środka.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? - stanęłam w drzwiach, a za mną Michael.
Tommy stał przy swoim biurku i patrzył na nas ze zmartwioną miną.
-Mówiłeś, że uprzedzisz Anne! - wtrącił Michael.
-Wiem. - westchnął mój mąż i złapaliśmy kontakt wzrokowy.- Ale wyszła ta cała sprawa z Tatianą i nie chciałem cię bardziej zdenerwować.
-Przecież bym się nie zdenerwowała. - podeszłam do niego. - Jesteś szefem, możesz podpisywać co chcesz. Ale dałabym ci wskazówki co do koni.
-Masz na myśli Sandyego? - złapał mnie za rękę.
-Tak, nadal ma chore kopyta i nie powinien brać udziału w wyścigu.
-Wierzę, że sobie poradzi. Inaczej nie wpisałbym go na listę. - chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-On jest dla mnie naprawdę ważny Tommy. - skrzyżowałam ręce na piersi. - Nie chcę go stracić.
-Nic mu nie będzie. - znów próbował mnie objąć. - Ja też uwielbiam moje konie i nie pozwolę by coś im się stało.
-Więc mnie posłuchaj, proszę.-upierałam się.
Miałam złe przeczucia. Wiem, że mój mąż zna się na tym lepiej niż ja, ale wydaje mi się, że w tej całej sprawie z Rosjanami trochę stracił zdrowy rozsądek. W końcu działał na dwa fronty. I obawiałam się, że się w tym pogubi.-Tommy.. - chrząknął Michael. - Zakłady poszły trzeba by było oddawać te pieniądze.
-Nie wtrącaj się. - warknęłam w jego stronę.
-Ale ma niestety rację. - Tommy potarł skronie. - Moja reputacja na tym ucierpi, sklep.
-Reputacja?! To jest dla ciebie ważniejsze?! - oparłam się o biurko. - Dałeś mi go w prezencie! Prezentów się nie odbiera!
-Decyzja została już podjęta. - zauważył cicho.
CZYTASZ
I love you more.
FanfictionAnna Vox, młoda, ambitna i samotna. Czy uda jej się znaleźć miłość o jakiej marzy? A może pogodziła się już ze swoim panieństwem? Thomas Shelby, ambitny, chłodny, uparty. Mógłby mieć żonę, ale czy z miłości do niej? Czy z miłości do firmy?