Anna
Gdy wróciłam do domu od taty był już późny wieczór. W korytarzy zaczęłam ściągać płaszcz, gdy dołączyła do mnie Fran.
-Dobry wieczór Pani Shelby. - przejęła ode mnie płaszcz. -Wizyta u taty się udała?
-Tak, dziękuje. - kiwnęłam jej głową. - Czy Charlie śpi? Jak się czuł?
-Musiałam podać m silniejszy lek bo dostał gorączki.-spojrzała na mnie. -Nie śpi. Pan Shelby zabrał go ze sobą do gabinetu.
-Po co? - zdziwiłam się.
-Pan Shelby chciał spędzić czas z synem. - wzruszyła bezradnie ramionami.
-No tak. - bąkam cicho. - Pan Shelby długo jest w domu?
-Jakieś dwie godziny. Pytał o Panią.
-Mhm. - idąc w stronę gabinetu spojrzałam na nią. - Mówiłaś mu o tej kobiecie z rana?
-Nie. - odpowiada, a ja gwałtownie się do niej odwracam. - Uznałam, że to sprawa między Państwem.
Przyglądam jej się chwilę. Fran zawsze wszystko mu donosiła..
Cicho jej dziękuje i znów przechodzę do gabinetu.
Biorę głęboki wdech i wchodzę do środka. Tommy siedzi za biurkiem, a Charlie na dywanie przed nim.
-Dobry wieczór. - mówię wchodząc do środka.
-Annie. - mówi, ale nie podnosi na mnie wzroku. - Szukałem cię.
-Cóż, daleko nie uciekłam. - wzruszam ramionami i siadam obok syna na ziemi.
-Fran mówiła mi gdzie jesteś. - jest nadal zajęty pisaniem czegoś. - Wspomniała też, że Charlie jest przeziębiony.
-Tak. - sprawdziłam czy Charlie nie ma gorączki. - Co tutaj robi? Powinien odpoczywać.
-Chciałem go zobaczyć.-odparł skupiony na pisaniu.
-I jakoś na niego nie patrzysz. - mruknęłam do siebie. - Co to?
Chwyciłam w dłonie mały drewniany statek, który leżał na kolanach Charliego.
-Kupiłem mu. - zerknął na nas i zaraz znów wrócił do pisania.
Westchnęłam. Charlie zaczął pchać się na moje kolana, ciekło mu z nosa i kaszlał.
-Zabiorę go do łóżka. - wstałam mając syna na rękach.
-Zaczekaj, spał dziś cały dzień. - Tommy w końcu odłożył długopis.
-Ale ja też jestem zmęczona. - westchnęłam.
-Jesteś zła.. - uniósł jedną brew i spojrzał na mnie oceniając mnie.
-Muszę go jeszcze umyć. - wytarłam małemu nos i chciałam wyjść.
-Opowiedz mi o swoim dniu. -poprosił.
-Słucham? - zerknęłam na niego. - Chcesz o tym słuchać? -Zwykle opowiadasz mi od razu jak się widzimy.
-Mój dzień.. - udałam zamyśloną. - Jak wyszedłeś zjedliśmy z Charliem śniadanie, byliśmy zobaczyć konie..
-Właściwie to muszę ci coś powiedzieć. - przerwał mi.
-Daj mi skończyć. - Charlie bardziej się we mnie wtulił. - Później mieliśmy gościa, kobietę.
-Kogo? - zainteresował się.
-Piękna, młoda, wysoko postawiona Rosjanka. - obserwowałam jego reakcję.
-Tatiana?! - zdziwił się. - Czego chciała?
-Czyli ją znasz. - zaśmiałam się. - Zobaczyć nasz dom.
-Jak to zobaczyć dom? Pokazałaś jej? - chciał sięgnąć po papieros, ale nie mógł przy Charliem.
-Pokazałam jej salon i jadalnię. - wzruszyłam ramionami. - Ona uważa, że znacie się lepiej niż ja i to dzięki nocą w hotelach.
-Anna posłuchaj. - wstał i podszedł do mnie szybko, a ja wystawiłam dłoń aby go zatrzymać. Wiem, że nic by mi nie zrobił, ani nie krzyknął by przy dziecku. Ale to był tylko ruch obronny.
-Nie bardzo chcę cię słuchać, to jakoś zawsze wszystko sprowadza się do jednego. - odsunęłam się. - Położę Charliego i sama też pójdę do gościnnego pokoju.
-Zaczekaj.. - chciał mnie zatrzymać, ale szybko wyszłam z gabinetu.
Charlie zaczął cicho skamleć, nie lubił być chory, katar sprawiał mu problemy z oddychaniem. Weszłam z nim na schody, ale zatrzymała mnie Fran.
-Pani Shelby? Paczka dziś do Pani przyszła. - szła za nami z kartonem w ręku.
-Co to? - zmarszczyłam brwi.
-Chyba te szpilki z Paryża jakie chciała Pani mieć. - Fran potrząsnęła lekko pudełkiem.
-Och tak. - zaśmiałam się. - Zanieś je proszę do pokoju gościnnego.
Fran kiwnęła głową i minęła nas na schodach. Zbliża mi się oficjalna kolacja z darczyńcami z sierocińca i chciałam prezentować się porządnie.
Przeszłam z synem do jego pokoju i szybko go umyłam. Nie chciałam by chłodne powietrze go bardziej zaziębiło. Gdy był już ubrany usadziłam go w jego łóżeczku i pochyliłam się z małym gumowym smoczkiem służącym do czyszczenia nosa.
Niestety zabieg nie był zbyt przyjemny i Charlie już na widok przyrządu zaczął się krzywić i wiercić.
-Proszę cię synku. - westchnęłam kiedy po jakiś dwudziestu minutach jego krzyk stał się głośniejszy. Wiercił się i uciekał, a ja potrzebowałam do tego dwóch rąk.
-Co się dzieje? - w drzwiach stanął Tommy z rękami w kieszeni.
-Próbuje mu oczyścić nos aby mógł spać bez kataru. - oparłam się o łóżeczko. - Ale nie chce mi pozwolić.
-Wezmę go na ręce. - zaproponował i podszedł do nas.
Wziął małego, trochę uspokoił i usiadł na małym krzesełku. Klęknęłam przed nimi.
Udało mi się, uwinęłam się w kilka minut i zaraz było po wszystkim.
-Och! - zaśmiałam się i usiadłam na podłodze oddychając z ulgą. - Dziękuje.
-Współpraca, ey. - ucałował Charliego i włożył go do łóżeczka.
-Uśpię go i też pójdę się położyć. - wstałam szybko.
-Muszę iść zadzwonić. - potarł się po karku.-Dasz sobie radę?
-Jasne. - pomachałam mu i wyszedł z pokoju.
Później gdy Charlie już spał ja siedziałam na łóżku w pokoju gościnnym. Miałam już na sobie czarną halkę i szlafrok. Naszło mnie by przymierzyć nowe buty więc właśnie je nakładałam na nogi. Wstałam z łóżka i przeszłam się po pokoju. Akurat otworzyły się drzwi i stanął w nich Tommy.
-Nie śpisz? - przyjrzał mi się. - Co ty robisz?
-Chciałam przymierzyć nowe buty. - wzruszyłam ramionami. - Co ty tu robisz?
-Musimy porozmawiać. - zatrzasnął drzwi.
-Nie wydaje mi się. - usiadłam ponownie na łóżku, a on stanął przede mną.
-Rozmawiałem właśnie z wujem Tatiany, zwróciłem mu uwagę by lepiej jej pilnował i by nie mieszała prywatności z pracą.
Nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam na niego sceptycznie.
-Nigdy nie spałem z Tatianą. - dodał ostro. - Nie wiem czy nie będę musiał, ale nie dla przyjemności.
Myślałam, że się przewrócę słysząc to.
-O rany. - udałam zdziwioną. - Jeszcze biedna księżna będzie cię musiał wziąć siłą.
-Współpracuje tylko z jej wujem. Ale ona jest łatwa do manipulacji. Wystarczy ją oczarować i wyzna wiele szczegółów. - wzruszył ramionami. - Być może bez seksu się obejdzie, albo zrobi to Arthur.
-Zawsze masz jakieś wytłumaczenie, zawsze praca. - przewróciłam oczami.-Czy ty słyszysz jak to brzmi? Jesteś jakąś prostytutką, że uprawiasz seks dla pracy?
-Kochanie proszę.. - westchnął i zapalił papieros.
-Czego właściwie ode mnie chcesz? - warknęłam i wstałam. - Że zaakceptuje, że sypiasz z każdą kobietą dla pracy? Może ja prześpię się z Alfiem, dla pracy.
Znów szybkim krokiem znalazł się obok mnie. Stał tak blisko, że stykaliśmy się twarzami.
-Dobrze wiesz, że nie możesz tak mówić. - warknął.
-A ty możesz? - poczułam się sfrustrowana. - Mam tego dość, tych kobiet i traktowania mnie jakbym to ja nic nie znaczyła. Nie słyszałeś co do mnie mówiła. Nie miała prawa podważać mojej relacji z tobą. To ja jestem Panią Shelby.
-Oczywiście, że ty jesteś moją Panią.-złapał mnie za ramiona i ucałował w czoło.
-Dziwne, bo zawsze się czuję jak na końcu listy twoich zainteresowań.-odwróciłam od niego głowę.
-Tatiana taka jest. Lubi dogryzać innym. - odsunął się, a ja znów usiadłam na łóżku.
-Ty też już wiesz jak jest. - zaśmiałam się. - Znasz ją.
-Nie mów tak. - westchnął i przejechał dłonią po włosach. -Jest tylko częścią planu.
-Podoba ci się? - zapytałam cicho.
-Nie. - zaśmiał się i oblizał usta. - Po co mi księżniczka skoro w domu mam królową?
Spojrzałam na niego, poczułam jak policzki mi różowieją.
-Może klękniesz przed nią? - rzuciłam wyzywająco.
Zdziwiłam się, gdy Tommy wykonał moje polecenie. Klęknął przede mną i rozsunął moje nogi. Zaśmiałam się na ten widok speszona.
-Wszystko dla Ciebie. - puścił mi oczko i zaczął całować. Od kostek sunął w górę do mojego odkrytego czułego miejsca, wiedziałam że wystarczy niewiele bym była dla niego mokra.
Odrzuciłam głowę do tyłu i oddałam się temu uczuciu. Wypychając biodra do przodu.
Jednak z tyłu głowy nadal miałam myśl, czy nie zmanipulował mną zbyt szybko. Czy nie wybaczam mu zbyt łatwo i nie odpuszczam.
---------------------------------------------------------------
Hej kochani!
Kolejny rozdział, jak mówiłam wcześniej to tylko cisza przed burzą ;)
Chętnie poznam co myślicie ;)
Gwiazdkujcie, komentujcie, do następnego xo
CZYTASZ
I love you more.
FanficAnna Vox, młoda, ambitna i samotna. Czy uda jej się znaleźć miłość o jakiej marzy? A może pogodziła się już ze swoim panieństwem? Thomas Shelby, ambitny, chłodny, uparty. Mógłby mieć żonę, ale czy z miłości do niej? Czy z miłości do firmy?