Rozdział 67.

222 7 0
                                    

Narracja trzecio osobowa 

Gdy Anna przeszła z Adą i Polly do gabinetu Tommy szybko namierzył Johnny Doga w końcu sali i podszedł do niego. Zarządził koniec imprezy, ale każdy kto opuszczał dom ma być sprawdzony, a także samochód jakim odjeżdża. 

Tommy nie był pewny czy jego żona miała racje i Hughes rzeczywiście tu był, ale jeśli to naprawdę on porwał Charliego to Tommy nie mógł przejść obok tego obojętnie.
Nie ważne czy rodzina Petrova kazała mu być miła dla tego oszusta czy nie, Tommy wiedział, że musi go zdemaskować.
Czuł narastającą w nim panikę, wiedział jakie ten człowiek miał zamiary wobec chłopców. Michael powiedział mu wystarczająco dużo.
Rozumiał też dlaczego Anna się tak denerwowała, ale jej emocje nikomu nie były teraz potrzebne.
Gdy salon i hol zaczęły pustoszeć, a każdy kto wychodził został sprawdzony Tommy tracił nadzieję, że uda mu jeszcze dziś ustalić co się stało.
Widział jak Leopold z żoną i Tatianą wychodzą, nie byli zadowoleni zaistniałym zamieszaniem, ale ich reakcja i tak mało go obchodziła. Liczył się Charlie.

Gdy w końcu w domu została już tylko najbliższa rodzina Tommy zwołał naradę w gabinecie. Anna siedziała w jego fotelu, miała twarz ukrytą w dłoniach.
-Pojadę do Londynu, muszę pomówić z Alfiem. Bądźcie pod telefonem. Jutro ruszamy z akcją. - powiedział patrząc na każdego z nich.
-Jak to?! - uniosła się jego żona. - Masz szukać naszego syna!
-Jeśli Hughes rzeczywiście go porwał muszę wiedzieć czy rodzina Petrova również maczała w tym palce. - przetarł twarz.
-Powinieneś zabić ich, gdy jeszcze tu byli! - stanęła przed nim. - Taki z ciebie gangster, a nic nie potrafisz zrobić!
-Powiedziałem ci już, uspokój się! - złapał ją za ramiona i ścisnął. - Siedź i się nie wtrącaj! Musisz znać swoje miejsce.

Tommy widział cierpienie w oczach żony, nie był jednak pewien czy spowodowały to jego słowa do niej czy ogólna sytuacja.

Być może zachowywał się względem niej zbyt zimnie, być może powinien ją teraz objąć, pocieszyć. Ale to nie był jego sposób bycia. On uwielbiał się w trudnych chwilach dystansować, tworzyć granice i samemu tonąć we własnym poczuciu winy.
-Po prostu już wyjdź. - rzuciła przez ramię i się od niego odsunęła.
-Chłopaki chodźcie ze mną. - wskazał na swoich braci. - Polly zostań z Anną.

Gdy drzwi się za nimi zamknęły Anna znów opadła na fotel z ciężkim westchnieniem. -Mówiłam ci, że tak będzie. - wtrąciła Polly z przekąsem. - Gdybyś miała na niego większy wpływ i większy udział w firmie całej tej akcji by nie było. -Uważasz, że bym coś zmieniła?! - zdenerwowała się. - Ja? Gdy on nigdy mnie nie słucha! Widziałaś jak się do mnie odezwał. -Tak to już z nim jest. - westchnęła Polly i zmierzyła Anne zrezygnowanym spojrzeniem. - Żona miała coś zmienić, a tym czasem on ma tylko gorsze pomysły. -Ja chce tylko odzyskać mojego syna. - jęknęła młoda kobieta i opadła na fotel. -Takim zachowaniem i siedzeniem na tyłku nic nie osiągniesz. - Polly wyciągnęła papieros i jej podała. Anna przyjęła od niej papieros i tak obie siedziały i paliły. Każda pogrążona we własnych myślach, bojąc się o małego Charliego, ale również o Tommym i o tym, który z nich wróci do nich cało.

W tym samym czasie Tommy dotarł ze swoimi braćmi do Londynu. Najpierw omówił z nimi wstępny plan i zostawił ich w jakimś barze, a sam pojechał na spotkanie z Alfiem.
Jednak jak to bywa podczas współpracy z Alfiem ten był pogrążony we własnym świecie, a na dodatek nie chciał już działać przeciwko Rosjanom.
Zamiast pomagać wolał się schować i wyszła z tego tylko większa kłótnia. Tommy na pewno czułby się lepiej i o wiele łatwiej by mu się myślało, gdyby w głowie nie miał tylko Charliego i Anny.
W bardzo ponurym i nerwowym nastroju pojechał na ostatnie spotkanie z rodziną Petrova. Ostatnie bo już jutro wieczorem miał rozpocząć swoją akcję.

-Panie Shelby. - odparła Izabela na jego widok. - Przyszedł Pan wyjaśnić to zamieszanie na Pańskim przyjęciu. -Wypadły nieoczekiwane problemy. - odpalił jej i sobie papieros.-Podobno ktoś porwał Pańskiego syna. - z rogu wyłoniła się Tatiana. -Tak. - westchnął. - I mam już swoje podejrzenia.-Czy to jakaś aluzja? -wtrąciła starsza kobieta. -Chciałem tylko mieć pewność, że wszyscy jesteśmy po tej samej stronie. -To muszę Pana rozczarować. - Izabela do niego podeszła. - My jesteśmy o wiele wyżej. -Może ja to omówię z Panem Shelby? - Tatiana stanęła między nimi. - Niech Pan pójdzie za mną. Tatiana chwyciła go za rękę i odprowadziła do innego pokoju. -Więc? - nalała mu whisky. - O co chodzi?Tommy przyjął od niej trunek i usiadł na kanapie. Tatiana najpierw mu się przyglądała, a po chwili usiadła obok.

Wtuliła się w jego bok, a on pogłaskał ją po ramieniu. Nie był pewny dlaczego to zrobił, ani dlaczego zaczął jej opowiadać o tym co się stało, o tym co czuł. Tatiana słuchała go uważnie i nawet rozumiała jego teorię o Hughsie. Potwierdziła, że jej też wydawał się on podejrzany. Rozmawiali tak prawie całą noc. Tommy czuł się dziwnie zrelaksowany.

-Przyjechałeś tu samochodem? - dolała mu więcej trunku.
-Tak. - westchnął i odpalił im papierosy.
-Musisz zostać na noc. - Tatiana usiadła na nim okrakiem. -Dla bezpieczeństwa.
Tommy zaśmiał się na jej sztuczną troskę. Jego dłonie błądziły po jej tali.
Poczuł na swojej szyi jej mokre pocałunki, to co stało się potem wprawiło nawet jego w ogromne poczucie wstydu.
-------------------------------------------------------
Hej kochani! Wiem, że ten rozdział jest krótki, ale to taka kontynuacja tego co było ostatnio i zapowiedź tego co wydarzy się dalej.
Chętnie poznam co myślicie..
Gwiazdkujcie, komentujcie, do następnego (wtorek)xo

I love you more.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz