EPILOG

234 12 1
                                    

E P I L O G !

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

SŁOWO WOKÓŁ UNIWERSALNOŚCI to czas, który leczy wszystkie rany. Jeśli poczekasz wystarczająco długo, ból rozpłynie się w powietrzu na twoich oczach. I pewnego dnia, patrząc wstecz na ból, który kiedyś odczuwałeś, poczujesz się tak, jakby to wszystko było snem. I to mogła być prawda. Chociaż wydawało się to bardziej mitem niż prawdą. Ból może z czasem osłabnąć, ale ślad, który pozostawia, może nigdy nie zniknąć. Ale zanim rana się zasinie, łatwo jest pochłonąć czas oczekiwania. Każda sekunda wydaje się minutą, każda godzina dniem. I każdy miesiąc powoli stał się rokiem.

Stefan Salvatore siedział na środku swojej sypialni, na kołdrze nałożonej na białą pościel. Dziennik tkwił na dnie jego wargi, a jego oczy skanowały pustkę strony przez coś, co wydawało mu się wiekami. I chociaż jego umysł wypełniało mnóstwo myśli, jego ręce nie były w stanie wydrukować na nich ani jednego słowa. Minęły miesiące, a wspomnienie bólu sprawiało wrażenie, jakby nacisnął jakiś przycisk, który wszystko resetuje. Chociaż powoli do tego dochodził, przywracając sobie życie do tego, jakie było przed nią.

Nawet nie pukając do drzwi, Damon Salvatore przekroczył próg sypialni, niemal natychmiast odwracając uwagę brata od dziennika. Jego wzrok przykuł prostą kopertę, którą trzymał jego brat, tworząc w jego mózgu miliony myśli na temat tego, co ta koperta zawierała w środku.

— Witaj, młodszy bracie — Damon przywitał się z chłopcem, ponieważ po raz pierwszy zwrócił na niego uwagę, odkąd opuścił swojego brata, aby sam przebywać w Mystic Falls, robiąc sobie trochę wolnego, ponieważ także kogoś stracił. Trzymał kopertę w powietrzu i potrząsał nią lekko, jakby była jakąś nagrodą. — Masz pocztę.

Błyskawicznie biorąc ją z rąk brata, Salvatore spojrzał na białą kopertę, skanując słowa zapisane na niej i zatrzymując bicie pulsu. — Co to jest?

— Och, daj spokój, Stef. Wiesz, o co chodzi — Damon odpowiedział, próbując poprawić nastrój, mimo że w tamtej chwili żaden żart nie mógł zmienić tego, co było. — To od Niej — Stefan ponownie spojrzał na brata, a w jego oczach można było dostrzec zakłopotanie. — Prosiła, żebym ci to dał.

Stefano pokiwał głową, bo nie miał nic do powiedzenia. Jego wzrok ponownie skupił się na kopercie, niemal przynosząc mu ulgę, gdy zdał sobie sprawę, że to ona była ostatnią osobą, która ją posiadała przed jego bratem, czując, jakby to ich ponownie zbliżyło. Prawie jakby czuł jej dotyk przez cienką kartkę papieru. Kiedy ponownie podniósł wzrok, stwierdził, że jest teraz sam w pomieszczeniu, pozostawiając go do zastanowienia się, czy chce ją otworzyć, czy nie, mając świadomość, że cokolwiek tam było, przeczyta, bez względu na to, co zostało między nimi powiedziane w przeszłości bo były to ostatnie słowa, jakie do niego skierowała.

GOLDEN, stefan salvatoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz