𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐇𝐑𝐄𝐄

139 7 1
                                    

Sakura w jednym momencie przeprosiła za wszystkie popełnione grzechy i zaczęła powoli wycofywać, żałując jak wykorzystała swoje dotychczasowe życie. Mogła wyczuć jak ręce powoli zaczynają się jej trząść, a cały czas tak jakby się zatrzymał.

Tytan nie był jakiś ogromny, był wielkości trzech szkół podstawowych, jednak wysoko nadrabiał wagą, która chwilowo zatrzymała go między dwoma budynkami. Ludzie, jak to ludzie, już dawno zaczęli panikować i Sakura wyczuła ten siarkowy zapach chaosu, zatęchły smród krwi i duszący zapach spalenizny.

Miaki chwyciła swoją przyjaciółkę za nadgarstek i pociągnęła od tyłu, razem z żandarmami udali się do najbliższej kryjówki, mianowicie baru, w którym było mnóstwo zapłakanych dzieci.
Brunetka nie mogła isę zdecydować, co ją bardziej zdziwiło, to że w barze są ośmioletni smarkacze czy to, że jeszcze dychają.

— Jesteście z Korpusu Zwiadowczego? — zapytał jakiś nienaturalnie niski chłopiec, który wyglądał jakimś cudem zza lady siedząc na stołku. Miaki i Sakura odwróciły się w stronę żandarmów, dając im do zrozumienia że mają pole do popisu.

— Nie ma co panikować, zaraz będzie po wszystkim.

— Nie ma co panikować dzieci, tytan rozwala wioskę i zabija mnóstwo ludzi ale nie bój nic, korpus jak zwykle nas uratuje. Znowu utraci jedną czwartą całego skałdu. — burknęła do siebie Sakura, przewracając na te kłamstwa oczami. Jakąś dziewczynka, która stała niewiele dalej od niej, zrobiła przerażoną minę.

Miała rdzawe, kręcone włosy z trudem spięte w dwa warkocze, duże, kasztanowe oczy i dość niezadbane ubranko. Jej szarobura sukienka była ubrudzona czymś ciemnym, rozpadające się buty były ubrudzone błotem i bóg wie czym jeszcze. I w takim stanie był ubiór każdej dziewczynki i każdego chłopca w tej oto sali.

— Ale mogę wam powiedzieć że Tytan nie jest aż tak duży, więc szybko się go pozbędą... — zapewniła, jednak jej ton głosu bardziej wprowadzał w wątpliwości niż w hart ducha.

— To, że jest mniejszy nie znaczy że głupszy!

— I jest bliżej naszych domów!

— A widziałaś jego twarz?

Sakura miała wrażenie jakby wypowiedziała zaklęcie, które obudziło śpiące gobliny. Popatrzyła na Miaki, która miała stoicko spokojną, niewzruszoną twarz, jakby nic się nie działo. I robiła tak zawsze, jakby dokładnie wiedziała co zrobić by było dobrze.
Burnetka już miała coś powiedzieć, jednak rozległ się huk i połowa dachu została rozwalona, a, przez nie wpadł głaz.

Wszystkie dzieci zaczęły się wydzierać i płakać w niebogłosy, jakby ktoś im zaczął przypalać skórę. Brunetka zaczęła przeklinać cały ten świat i kucnęła przed jednym z zapłakanych maluchów.

— Mały jest tutaj jakaś długa lina?

— A co zamierzasz zrobić?

— Niespodziankę. Lubisz słodycze? Jeżeli tak, to powiedz mi gdzie jest jakaś długa lina, a ja ci dam... no lizaka. — Sakura uśmiechnęła się pokrzepiająco.

— Saki, skąd weźmiesz na to kasę?

— Tytan rozwala miasto a ta się zastanawia skąd ja kasę na jakiegoś zasranego lizaka znajdę. — fuknęła dziewczyna i zwróciła się do malucha znowu się uśmiechając. — To jak?

 — To jak?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz