ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ᴛᴡᴇɴᴛʏ sᴇᴠᴇɴ

54 3 0
                                    

— Sakura, poczekaj! — dziewczyna instynktownie się odwróciła, mimo że nie miała już ochoty na jakiekolwiek rozmowy.
Chciała poprostu odnieść te cholerne papiery i wrócić do pokoju.

W jej stronę biegł Eren, o dziwo bez towarzystwa Mikasy, co było dosyć rzadkim zjawiskiem. Chłopak uśmiechał się do niej lekko, tak jakby celowo chciał sprawić by się przewróciła.

— Tak?

— Nie widziałem cię dzisiaj nigdzie. I nie tylko dzisiaj...

— Ah tak, byłam trochę zajęta. — oznajmiła dziewczyna, wskazując wzrokiem na dosyć pokaźny plik papierów.
Brunet patrzył to na nią, to na papiery, marszcząc lekko czoło.

— Musisz zrobić sobie kiedyś przewrę, od ponad dwóch tygodni nie wychodzisz z tej pracowni i ciągle coś czytasz. Musimy gdzieś razem wyjść, tak do miasta. Byłoby cudnie, też powoli mam dość i to będzie perfekcyjna odskocznia od rzeczywistości. — zaproponował chłopak, a Sakura starała się opanować emocje.

— Do miasta...?

— Tak.

— Może uda mi się wyrwać. — oznajmiła bardziej przygaszona, patrząc na rozgwieżdżone niebo przez filar.

— Coś nie tak?

— Bardzo. Jest tam pewna osoba, która chętnie by mnie sprzątnęła z powierzchni tej ziemii.

— Pokłóciłyście się?

— Od pewnego incydentu, kiedy byłam mała, zaczęła być wobec mnie bardzo opiekuńcza. Nie mówię, że mnie ograniczała ale czasami nie nadążała nad moim tokiem myślenia i skończyło się na roczarowaniu i wylądowałam tutaj. — odparła spokojnie Miaki. — Ale tak, miasto to ostatnia rzecz której się boję. — parsknęła, poprawiając spadające na jej czoło włosy.

— Chyba wiem jak się czujesz. — Eren naprawdę nie miał pojęcia dlaczego to powiedział, ale wiedział, że to nie skończy się dobrze.
I miał rację, bo jutro miało się zmienić wszystko, co dotąd było dla tej dwójki, dla świata normą. Każdy pogląd zostanie zamieniony wątpliwościami i nie pewnością, rutyna życiem w przerażenie.

Sakura nagle dostała gęściej skórki. Ale nie dlatego, że stała dosyć blisko bruneta, tylko dlatego, że podświadomie wiedziała, że coś napewno jest nie tak. To takie dziwne uczucie, kiedy dostajesz Deja vu i nie jesteś w stanie określić, co to spowodowało.

— Tak... To widzimy się jutro na wypadzie w mieście! — oznajmiła powolnie Itachi, dygając odruchowo. Eren przez chwilę patrzył się na nią nieobecnym wzrokiem, jednak szybko się opanował i również się pożegnał, machając jej na dowidzenia. Dziewczyna odporwadziła go wzrokiem, poczym ruszyła przed siebie.

Sama, kompletna w nieświadomości, że jutrzejszy wypad na miasto będzie miało katastrofalne skutki. Szła ciemnym korytarzem, oświetlonym słabiutkim światłem latarenki.
A podczas gdy wszyscy prawie już spali, los szykował dla ludzkości pokutę za te wszystkie lata okrucieństwa i barbarzyństwa.

Wszystko miało być już inaczej.

𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz