𝗠𝗔𝗡𝗘𝗔𝗧𝗘𝗥. (マミーター).
gdzie pewna nazbyt pobudliwa oraz nieokrzesana dziewczyna, przez przypadek gubi swoje wszystkie notatki na temat tytanów i wpada na bardzo niskiego kapitana oraz tajemniczego bruneta.
we need to save h...
To było bardzo możliwe. Możliwie, że Eren i wszyscy o niej zapomnieli, myśląc że już dawno opuściła świat żywych. Nie zdziwiłaby się gdyby tak faktycznie było, jednak czując jak ciepłe łzy pojawiają się w kącikach oczu, szybko odgoniła od siebie tą myśl, nadal biegnąc przez korytarz.
Już prawie wychodziła, już prawie było po wszystkim, wytarła ostatnie kropelki łez, jak z impetem wpadła na kogoś wysokiego. Poderwała głowę, przełykając ślinę i pocierając oczy jeszcze raz.
- Przepraszam... - wydyszała, dygając lekko. Przed nią stał wysoki mężczyzna z blond brodą i okularami, skąd kojarzyła takie rysy twarzy ale była zbyt zajęta żeby to zarejestrować. Szybko się podniosła i otrzepała, udając, że wszystko dobrze.
- Obudziłaś się już.
- Perdona?
- Sądziłem, że leki będą działać wolniej.
- Jedyne leki, jakie znam to na kaca i twierdzę, że by się Panu bardzo przydały, a teraz przepraszam bo jestem spóźniona o prawie cztery lata. - fuknęła i szybko wyminęła podejrzanego typka. Jednak nie zaszła zbyt długo, gdyż nieznajomy szybko ją dogonił, wyjmując zza płaszcza jakiś plik kartek.
Mogła go teraz tylko ignorować albo trzasnąć w splot słoneczny, z drugiej strony nie miała pewności jak mocno przywali i czy ten gościu przypadkiem nie potrafi walczyć. Miałaby przechlapane, gdyby nagle zaatakowała jakiegoś kapitana czy innego generała.
- Sakura Itachi?
- Nie znam typiary. - brunetka wzruszyła ramionami, sama zaskoczona tym, jak z łatwością przyszło jej to kłamstwo.
- To bardzo ważne...
- Postawię sprawę jasno. Nie znam Pana i nie chce poznać, nie wam zielonego pojęcia co ja tu do cholery robię, spałam prawie cztery lata i kurna, nawet nie wiem gdzie są moi bliscy. Zostałam wywieziona na wyspę nie wiem nawet gdzie, po co i czemu, to są powody dla których Pan powinien mnie zostawić zamiast ja zostawię Pana zakrwawionego w krzakach. - przerwała mu ostro, zrywając czerwoną opaskę z ramienia. - W dodatku jestem ubrana w to cholerstwo. Dowidzenia i dziękuję za fatygę. - dodała szybko, dygając ponownie.
- Erwin Smith... twój generał... Nie żyje.
- Moje kondolencje.
- Chciałem powiedzieć że wiele się zmieniło podczas twojej śpiączki. I to nie na dobre.
- Nie interesują mnie sprawy ludzkości, nigdy nie starałam się o to by była w jakikolwiek sposób wolna bo na to nie zasługuje. Po za tym, skąd mam mieć pewność, że można tobie wierzyć? Pojawiasz się z nikąd i uważasz się, za przepraszam kogo?
Miała dość tej rozmowy, dość tego wszystkiego. Czemu porostu nie mogła znaleść jakiegoś hotelu, zjeść cokolwiek co nie jest witaminą w płynie i wypłynąć z tąd jak najszybciej, o ile jest to w ogóle możliwe z względu na bezpieczeństwo i sytuację polityczną.
- Zeke Jeager.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.