ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ғᴏʀᴛʏ ғᴏᴜʀ

24 2 0
                                    

— JA PIERDZIELE! — Bardzo miło było usłyszeć takie słowa o poranku. Po co jakieś zbędne owijanie w bawełnę, trzeba walić prosto z mostu. Sakura podniosła się spokojnie na łóżku, przyćmiona delikatnie lekami od Zeke'a i nawet nie zdziwiona, że ktoś zagotował jej taką pobudkę.

Dziewczyna z spokojem obserwowała jak Nichi, Alexander oraz jakiś wysoki i rosły mężczyzna starają się wejść do jej małej klitki, z jakiegoś powodu ozdabiając to wydarzenie przekleństw.

— Wszystko dobrze? — zapytała, wstając z łóżka. Na nogach nie miała absolutnie nic, była ubrana w białą koszulę sięgającą jej do kolan, jednak nie można było tego nazwać porządnym ubraniem.

— Alexander, Reiner, wara od niej zboczeńcy. — z alarmowała szybko czerwonowłosa widząc całą sytuację. Jako pierwsza wstała z podłogi, ściskając jakiś ciemny materiał w ręce, który szybko przekazała lekko zdezorientowanej dziewczynie.

— Bardzo przepraszam za tych nieogarów ale musimy iść do miasta.

— Przepraszam, co?

— Idziemy do miasta. Nie masz w co się ubierać, a nie będziemy marnować pieniędzy i czasu na pranie każdej twojej rzeczy.
Nie dramatyzuj, ubieraj się w jakieś łaszki i wychodzimy, bo już nie chce więcej przebywać w obecności tego mutanta. — oznajmiła Nichi, wskazując głowę na kolejnego blond faceta.

Sakura wciągnęła powietrze, starając się nie wydrzeć na nich.
Jakim cholernym prawem, oni weszli do jej pokoju? Westchnęła zirytowana i wszystkich wygoniła, szybko się przebierając.

Ubrała się w wczorajszą, skromną sukienkę i założyła na siebie ciemną pelerynę, przekazaną jej przez Nichi i szybko związała włosy w kucyk za pomocą swojej ukochanej wstążki.
Kiedy już była gotowa, szybko wyszła z pokoju, stając twarzą w twarz z swoją nową eskortą. Przynajmniej ktoś się o nią martwi.
Albo raczej obawia się, że straci kolejną broń, pomoc wojenną.

xxx

— To jest nieludzkie. Ile ona może mieć lat? — warknęła Nichi, patrząc zła na swojego przyjaciela, wpatrującego się w Sakurę.
Dziewczyna biegała z świecącymi oczyma, co chwilę biorąc do ręki coraz to nowy wynalazek, ciesząc i bawiąc się jak dziecko.

— Technicznie ma już prawie osiemnaście.

— Nawet nie jest jeszcze pełnoletnia, miała gówniane dzieciństwo a oni teraz chcą rozpierdzielić jej dorosłe życie? Jasna cholera, wiedziałam że nie uratowali jej bez powodu. — piekliła się dziewczyna, wlepiając swój nienawistny wzrok w Braun'a.
Mężczyzna z zmęczoną, obrażoną miną, obserwował z niesmakiem jak dziewczyna zachwyca się to nową rzeczą.

— Za niektóre rzeczy trzeba płacić. Do twarzy jej w granacie?

— Nie wierzę, że jesteś taki nie czuły.

— Nie histeryzuj, jest zachwycona, nie widzisz?

— Ty też jesteś zachwycony jej osóbką. — mruknęła obrażona dziewczyna, widząc że Alexander w ogóle jej nie słucha. — Błagam, niech nie będzie aż taka naiwna jak my.

Tymczasem Sakura, która już przestała się tak ekscytować, odwróciła się do mężczyzny z perlistym uśmiechem na twarzy, chwaląc siebie w myślach jak dobra z niej aktorka.

— Macie tu tyle dobrych rzeczy... Macie może coś do picia? — zapytała tak przesadnie słodko, że sama myślała, że za chwilę wyżyga wnętrzności. Mężczyzna spojrzał na nią dziwnie, poczym bez słowa wyciągnął metalową butelkę z jakąś cieczą.

Sakura spojrzała na niego podejrzliwie, ale podniosła butelkę do ust, mrużąc delikatnie oczy. Kiedy ciesz dotknęła jej podniebienia, brunetka zorientowała że to wcalnie nie jest woda ani alkohol.

— Nie wierzę. — warknęła Nichi, nie zauważając delikatnego uśmiechu Alexandra.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz