— JA PIERDZIELE! — Bardzo miło było usłyszeć takie słowa o poranku. Po co jakieś zbędne owijanie w bawełnę, trzeba walić prosto z mostu. Sakura podniosła się spokojnie na łóżku, przyćmiona delikatnie lekami od Zeke'a i nawet nie zdziwiona, że ktoś zagotował jej taką pobudkę.
Dziewczyna z spokojem obserwowała jak Nichi, Alexander oraz jakiś wysoki i rosły mężczyzna starają się wejść do jej małej klitki, z jakiegoś powodu ozdabiając to wydarzenie przekleństw.
— Wszystko dobrze? — zapytała, wstając z łóżka. Na nogach nie miała absolutnie nic, była ubrana w białą koszulę sięgającą jej do kolan, jednak nie można było tego nazwać porządnym ubraniem.
— Alexander, Reiner, wara od niej zboczeńcy. — z alarmowała szybko czerwonowłosa widząc całą sytuację. Jako pierwsza wstała z podłogi, ściskając jakiś ciemny materiał w ręce, który szybko przekazała lekko zdezorientowanej dziewczynie.
— Bardzo przepraszam za tych nieogarów ale musimy iść do miasta.
— Przepraszam, co?
— Idziemy do miasta. Nie masz w co się ubierać, a nie będziemy marnować pieniędzy i czasu na pranie każdej twojej rzeczy.
Nie dramatyzuj, ubieraj się w jakieś łaszki i wychodzimy, bo już nie chce więcej przebywać w obecności tego mutanta. — oznajmiła Nichi, wskazując głowę na kolejnego blond faceta.Sakura wciągnęła powietrze, starając się nie wydrzeć na nich.
Jakim cholernym prawem, oni weszli do jej pokoju? Westchnęła zirytowana i wszystkich wygoniła, szybko się przebierając.Ubrała się w wczorajszą, skromną sukienkę i założyła na siebie ciemną pelerynę, przekazaną jej przez Nichi i szybko związała włosy w kucyk za pomocą swojej ukochanej wstążki.
Kiedy już była gotowa, szybko wyszła z pokoju, stając twarzą w twarz z swoją nową eskortą. Przynajmniej ktoś się o nią martwi.
Albo raczej obawia się, że straci kolejną broń, pomoc wojenną.xxx
— To jest nieludzkie. Ile ona może mieć lat? — warknęła Nichi, patrząc zła na swojego przyjaciela, wpatrującego się w Sakurę.
Dziewczyna biegała z świecącymi oczyma, co chwilę biorąc do ręki coraz to nowy wynalazek, ciesząc i bawiąc się jak dziecko.— Technicznie ma już prawie osiemnaście.
— Nawet nie jest jeszcze pełnoletnia, miała gówniane dzieciństwo a oni teraz chcą rozpierdzielić jej dorosłe życie? Jasna cholera, wiedziałam że nie uratowali jej bez powodu. — piekliła się dziewczyna, wlepiając swój nienawistny wzrok w Braun'a.
Mężczyzna z zmęczoną, obrażoną miną, obserwował z niesmakiem jak dziewczyna zachwyca się to nową rzeczą.— Za niektóre rzeczy trzeba płacić. Do twarzy jej w granacie?
— Nie wierzę, że jesteś taki nie czuły.
— Nie histeryzuj, jest zachwycona, nie widzisz?
— Ty też jesteś zachwycony jej osóbką. — mruknęła obrażona dziewczyna, widząc że Alexander w ogóle jej nie słucha. — Błagam, niech nie będzie aż taka naiwna jak my.
Tymczasem Sakura, która już przestała się tak ekscytować, odwróciła się do mężczyzny z perlistym uśmiechem na twarzy, chwaląc siebie w myślach jak dobra z niej aktorka.
— Macie tu tyle dobrych rzeczy... Macie może coś do picia? — zapytała tak przesadnie słodko, że sama myślała, że za chwilę wyżyga wnętrzności. Mężczyzna spojrzał na nią dziwnie, poczym bez słowa wyciągnął metalową butelkę z jakąś cieczą.
Sakura spojrzała na niego podejrzliwie, ale podniosła butelkę do ust, mrużąc delikatnie oczy. Kiedy ciesz dotknęła jej podniebienia, brunetka zorientowała że to wcalnie nie jest woda ani alkohol.
— Nie wierzę. — warknęła Nichi, nie zauważając delikatnego uśmiechu Alexandra.
CZYTASZ
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑 𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇.
Fanfic𝗠𝗔𝗡𝗘𝗔𝗧𝗘𝗥. (マミーター). gdzie pewna nazbyt pobudliwa oraz nieokrzesana dziewczyna, przez przypadek gubi swoje wszystkie notatki na temat tytanów i wpada na bardzo niskiego kapitana oraz tajemniczego bruneta. we need to save h...