Alexander postanowił zrobić dziewczynie niespodziankę i zabrać ją do miasta. Nie wiem jak wy, drodzy czytelnicy, ale Sakura nie była zbytnio zainteresowana brudnymi i pomalowanymi w kolorze biedy budynkami, starymi i leniwymi emerytami oraz unoszącym się dymem nad całym miastem. Wolała już wrócić do bazy i przyglądać się marmurowym ozdobom na filarach.
Chłopak coś jej tam mówił, jednak ona w ogóle go nie słuchała.
Ciągle rozmyślała nad tą dziwną i niezbyt jasną wizją.
Bo, szczerze mówiąc, nie jedyna czego nie była w zupełności pewna było to, że nie miała pojęcia czy brać to na serio.Wiedziała, że jakieś medium musiało jej się wkrasc do głowy i pokazać cząstkę jej wspomnień, połączone z wspomnieniami kogoś innego, kto żył w zupełnie innych czasach niż ona.
Szła nieobecnym krokiem, marszcząc przy tym brwi.— Słuchasz mnie w ogóle?
— Przepraszam, co? — zapytała rozkojarzona dziewczyna, nie za bardzo wiedząc co się dzieje. Białowłosy stanął przed nią, patrząc się na nią wzrokiem zbitego szczeniaka i czekał na odpowiedź dziewczyny. Wiatr delikatnie muskał jego nadwyraz niebiańskie rysy twarzy, rozwiewając śnieżne włosy. Jego błękitne oczy świdrowały jej duszę jakby chłopak starał się ją zahipnotyzować.
Sakura zamrugała parę razy, przyłapując samą siebie na tym, jak wpatruje się w jego ubiur. Biała, szeroka koszula, spodnie w nieokreślonym odcieniu oliwkowego oraz niepasująca do wszystkiego czerwona opaska z białą gwiazdką.
— Przynudzam, prawda? — uśmiechnął się smutno chłopak.
— Powiem wprost. — westchnęła ciężko Sakura, mając dość wszystkich ludzi chodzących na tej ziemi. Matka natura mogła ukrać planetę w jakikolwiek inny sposób. — Nie interesuje mnie historia tej obskurnej kamienicy po lewej stronie ani ile miałeś lat kiedy pierwszy raz widziałeś morze. Bo szczerze mówiąc, jedyne co bym chciała teraz zrobić to się położyć i przestać udawać że cokolwiek mnie obchodzi.
— Rozumiem...
— Tylko nie zrozum mnie źle. To nie jest twoja wina, ja poprostu mam wszystkiego dość, jestem zmęczona. Nawet nie wiem czemu mnie zabrałeś do tego miasta, Zeke powiedział byś...
— Uznałem że może chciałabyś się przejść. — Alexander uśmiechnął się tak szczerze, że brunetkę aż skręciło. Już miała coś powiedzieć, jednak przerwało jej donośne chrząknięcie.
Sakura odwróciła głowę, szukając właściciela głosu i jej wzrok spadł na siedzącego obok ogromnego budynku, który zapewnie był szpitalem, mężczyznę. Albo chłopaka, trudno było określić jego wiek poprzez spadającą na twarz kurtynę ciemnych włosów.
— Nie chciałbym przeszkadzać, ale może miłosne wyznania będziecie kontynuować gdzieś, gdzie nie ma ludzi? — zapytał troszeczkę zachrypniętym wzrokiem.
— Co? — zapytała zdezorientowana dziewczyna, patrząc jak białowłosy zaczyna się delikatnie i cichutko śmiać. Czy in musiał się tak zachowywać?! Wręcz tak idealnie! — Nie, nie, nie, to nie porozumienie to jest mój...
— Chłopak? — Sakura wychwyciła w głosie nieznajomego nutkę zdziwienia i... zazdrości?
— Nie! Znajomy... Tak... Znajomy... Ten, którego darzę szczególnym afektem jest bardzo, bardzo.... daleko. — oznajmiła Sakura, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Alexander wpatrywał się w nią z dziwnym wyrazem twarzy, podczas gdy brunetka analizowała to co właśnie powiedziała. W brzuchu ją zaczęło uciskać a ona czuła jakby spadała w wir uczuć, kiedy doszło do niej że mówi prawdę.
Eren był za daleko, a ona nawet nie wiedziała czy żyje.
CZYTASZ
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑 𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇.
Фанфик𝗠𝗔𝗡𝗘𝗔𝗧𝗘𝗥. (マミーター). gdzie pewna nazbyt pobudliwa oraz nieokrzesana dziewczyna, przez przypadek gubi swoje wszystkie notatki na temat tytanów i wpada na bardzo niskiego kapitana oraz tajemniczego bruneta. we need to save h...