ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ᴛʜɪʀᴛʏ ᴏɴᴇ

60 4 0
                                    

— Armin? — Sakura miała dość tych niespodzianek, mogła poprostu nie wychodzić z domu. Po co był jej ten wypad na miasto? Co ona zyskała? Kłopoty, załamanie nerwowe i ciągle poczucie winy, że to wszystko nie powinno być tak.

Blondyn wpadł do sali, a jego twarz była wykrzywiona w żalu i smutku, a dziewczyna otrzymała wrażenie, że Armin wie o czymś, o czym powinni wiedzieć również oni. — Co się dzieje?

Odrazu otrzymała swoją odpowiedź. Działo się źle, a Sakura była tego absolutnie pewna, kiedy zobaczyła jak Erwin Smith w towarzystwie dwóch innych żołnierzy wkracza do sali.

— O cholera...

— Idealna puneta, Jeager. — syknęła przerażona brunetka, podchodząc bliżej przyjaciela, tak na wszelki wypadek.

— Przestań akcentować to 'r'. Ja nie mówię do ciebie...

— Będziesz się teraz kłócić o spógłoski? Mamy przesrane, zaraz nas rozstrzelają, a ja nie dokonałam niczego w moim życiu.

— Nieprawda. Rozwaliłaś dzielnicę, to już coś. Nie zapominajmy też o tym jak przewróciłaś tego tytana za pomocą sznurka, pamiętam jak wszyscy potem o tym gadali i nie tylko na mieście. — chłopak starał się pocieszyć dziewczynę, jednak jego pracę zniszczył generał, który podszedł do nich niebezpiecznie blisko.

Wystarczyło tylko jedno skinienie głowy, a dwóch żołnierzy brutalnie chwyciło dwójkę i zaczęło ją wyprowadzać z sali, nawet nie poruszeni przepuszczeniem, że mogą być nadal ranni.

Sakura bardzo długo się opierała i wyrywała, a za jej śladami poszedł Eren, który nawet doszedł do gróźb. Dziewczyna złapała przepraszający wzrok Armina, który stał bezradnie w kącie.

— Błagam... Zrób coś... — szepnęła dziewczyna.

— Przepraszam... Próbowałem ale...

— Ruszaj się, gówniaro! — warknął żołnierz i popchnął przed siebie dziewczynę, która tylko oddała mu cios, czego pożałowała.

xxx

Miaki zaciskała zbielałe palce na rąbkach pognięcionej szaty.
Białe włosy spływały na jej wychudzone ramiona, drżące z zimna i przerażenia. Rozstała się z Sakurą pokłócona, nawet nie przemyślając możliwości że może ją stracić naprawdę.

A teraz siedziała obok swojej na wpół przytomnej ciotki i błagała wszystkich bogów, by sędziowie okazali się litościwi wobec niej.
Bo przecież Sakura była nadal młoda. To nie była jej wina, że pojawiła się w niewłaściwym miejscu u niewłaściwym czasie.

— Zabiją... Zabije ich....

— Ciociu, nie rób wstydu. — syknęła białowłosą, widząc jak parę żołnierzy obrzuca ich krytycznym wzrokiem. — Kto kogo zabije? — zapytała ciszej, nachylając się nad zmarszczonym uchem ciotki.
Ta popatrzyła się na nią nieobecnym wzrokiem i uśmiechnęła się.

— Uprzedzałam. Mówiłam, że nie warto, że nie wolno. Ale oni myśleli swoje. Sądzili, że zdołają opanować to co w niej spało.
Wiedzieli, na jakie ryzyko się porwali.

— Ciociu, przestań przedzić.

— Miaki. Jesteśmy zgubieni.

— Ciociu, gadajże z sensem!

— Albo nas zabije albo wyzwoli.

— Kto?

— Sakura.

— Sakura

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz