Czarne włosy Sakury posłużyły się dziewczynie jako pseudo maska, kiedy patrzyła tępym wzrokiem na drewniany powóz zaprzęgany dosyć wychudzonym, jednocześnie umięśnionym koniem. Słońce świeciło mocno, jednak poprzez poranną godzinę, w powietrzu unosiła się wilgoć i wiał zimny wiatr. Drżące palce ścisnęła na rzemyku torby, patrząc jak jedna z zaspanych pracownic, zapewnie zwłona przez Miaki, tacha za sobą pudła z jej rzeczami. I ten widok uświadomił jej, że wreszcie się doigrała.
Że jej życie będzie polegało na ćwiczeniach, badaniach, brutalnej rutynie i dyscyplinie oraz skąpych posiłkach, chociaż to ostatnie za dużo nie zmieniało w jej pokręconym i ryzykownym życiu.Dziewczyna tylko westchnęła i odwróciła się w stronę wozu, z którego wyskoczył entuzjastyczny, trochę aż za szczupły blondynek o ogromnych, niebieskich oczach, które odrazu zauważyły stojącą dziewczynę. Sakura musiała się na niego dość długo gapić, by sprecyzować czy chłopak jest w jej wieku, a jego dziecięce rysy i drobna budowa, nie pomagały w tym zadaniu.
— Witaj! — zawołał, a dziewczyna ściągnęła usta w cięką linię by się nie poryczeć. Ona wcale tam nie chciała iść, czemu musiała to robić? Ah no tak, inaczej by ją w pudle zamknęli, to inna bajka.
Chłopak podszedł do niej powoli, nieudolnie ukrywając swój entuzjazm. Widocznie nowi rekruci byli sensacją w tak rzadko wybieranym zawodzie jak Zwiadowca. — Ty jesteś ta nowa prawda? — zapytał, a brunetka kiwnęła głową, boleśnie się uśmiechając. — Generał nie mówił nam za dużo o tobie, więc wywnioskowałem po opisie. Jestem Armin Arlert, miło cię poznać.
Dzięki bogom, że chłopak nie zauważył jak brunetce robi się nie dobrze. Podała mu delikatnie drżącą dłoń i uśmiechnęła się sztucznie, by ukryć swoje niezadowolenie i stres.
— Sakura Itachi, miło mi. — przedstawiła się dziewczyna, ściszając swój głos przy nazwisku. Sam fakt, że było pechowe* oraz że nosiła je najodważniejsza była generał Zwiadowców wcale by nie poprawił jej sytuacji, tylko wszystko pogorszył. Armin na dźwięk nazwiska nowo poznanej wciągnął mocno powietrze a jego oczy się powiększyły, jeżeli było to w ogóle możliwe.
— Czy jesteś może...
— Tak. — odcięła się dobitnie, nerwowo poprawiając włosy. Uspokoiła oddech i się wyprostowała, jednak chłopak nadal był od niej wyższy i te parę nieszczęśliwych centymetrów. — Jestem absolutnie gotowa by zostać jedzeniem dla tytanów.
— Co?
— Przepraszam, nie ta kwestia, trochę się stresuje tym i tamtym. Napewno wiesz o co mi chodzi. — Sakura zaśmiała się niezręcznie, drapiąc się w głowę, poczym szybko odchrząknęła i razem z blondynem ruszyła w stronę wozu. Coś wewnątrz jej ciała kazało jej się zatrzymać i nie iść dalej, że to będzie ogromny błąd, najbardziej fatalna decyzja w jej życiu, które po jej podjęciu już nie będzie takie samo. Jednak na nieszczęście dziewczyny, ta miała w zwyczaju ignorować cudze rozkazy i poprostu szła przed siebie. Kiedy już usiadła na drewnianym powozie, odwróciła głowę w stronę swojego byłego domu. W drzwiach stała Miaki z nieobecną miną, trzymając w ramionach swoją zapłakaną ciotkę.
Na ten widok ścisnęło jej się serce, a łzy ponownie ją odwiedziły.
CZYTASZ
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑 𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇.
Fanfiction𝗠𝗔𝗡𝗘𝗔𝗧𝗘𝗥. (マミーター). gdzie pewna nazbyt pobudliwa oraz nieokrzesana dziewczyna, przez przypadek gubi swoje wszystkie notatki na temat tytanów i wpada na bardzo niskiego kapitana oraz tajemniczego bruneta. we need to save h...