Na dziewczynę nie oddziaływały żadne bodźce. Patrzyła się tępo za siebie i nic nie mówiła, Armin miał nawet wrażenie, że nie mrugała. Oddychała spokojnie i nie przeszkadzało jej to, że połowa jej fryzury zmieniła się w latające dookoła wstążki.
Arlelt przez chwilę się zastanawiał czy wypadało by wyrwać towarzyszkę z melancholinego transu. Rozumiał, jakie katusze teraz przeżywała, starając się ukryć ból pod wałdami maski.
W zaledwie dwa dni jak nie jeden, straciła dom, najlepszą przyjaciółkę, jedyną rodzinę i miejsce, któremu ufała.
Chłopak nie znał jej historii ale wiedział, że to wszystko jest spowodowane przez jej nieuważne zachowanie. A to, że trafiła do nich, było chyba najlepszą opcją, jaką mogła w ogóle dostać.— Ile będziemy jeszcze jechać?
— Jeszcze trochę.
— Musimy się zatrzymać.
— Boję się, że nie ma takiej możliwości. — odparł niepewnie chłopak, uginając się pod lodowatym spojrzeniem rówieśniczki.
— Mam się posikać?
— Jednym z zalet człowieka jest cierpliwość więc może...
— Cierpliwość? Ja nie potrzebuje podlizanej gadki Smith'a, powiedziałam że potrzebuję do toalety i nie zamierzam ubrudzić swojej kiecki, tylko dlatego że uważacie, że cierpliwość to jakaś tam zaleta. — wypaliła dziewczyna, machając rękoma jakby odganiała od siebie muchę. — Przepraszam, to z nerwów. — bąknęła, widząc lekko zlęknioną minę chłopaka. Musiała popracować nad swoim temperamentem, ale to później.
— Rozumiem cię. Też się stresowałem, jak pierwszy raz miałem trening. A egzaminy?
— Jakie egzaminy? — Sakura odrazu pobladła, o ile było to możliwie. Nie zjadła śniadania i czuła się jakby miała się zaraz przwrócić, a tylko teraz tego brakowało, żeby wyszła na zapominalską i ofiarę losu.
— No... wstępne. By zostać przydzielonym do Korpusu, Żandarmerii albo...
— Trzeba je zdać?
— No tak, w twoim przypadku musisz. Bo inaczej trawisz pod sąd, a sądząc po tym gdzie pracuje twoja ciotka, może was nie stać na adwokata, który by się wam przydał... — odparł blondyn.
— Hej! Moja ciotka ma absolutnie dużo pieniędzy, co ty sobie myślisz?! — Sakura lekko podniosła głos, a chłopak uśmiechniął się słabo i zaczął szybko gestykulować i się tłumaczyć.
— Tak, tak, tak, jasne. Bardzo przepraszam, dla nas obu jest to stresująca sytuacja... Nie mam aż tak długiego stażu i każde zadanie to nowe wyzwanie, ale trzeba to jakoś przetrwać. Podobno będziesz pomagać Hange w padaniach nad tytanami.
— Ja nic nie wiem Armin. Chciałabym się tylko położyć, potem obudzić, Miaki przyniosłaby mi śniadanie do łóżka i powiedziała że to miałam wypadek i więcej nie wyjdę z domu. — oznajmiła szybko dziewczyna, nerwowo skubiąc rąbek swojej spódnicy.
Woźnica się nagle zatrzymał i dwójką szarpnęło. Brunetka odrazu się wyprostowała i w podskokach wyskoczyła na usypaną piachem drogę i spojrzała na ogromne gmachy przed sobą.
CZYTASZ
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑 𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇.
Fanfiction𝗠𝗔𝗡𝗘𝗔𝗧𝗘𝗥. (マミーター). gdzie pewna nazbyt pobudliwa oraz nieokrzesana dziewczyna, przez przypadek gubi swoje wszystkie notatki na temat tytanów i wpada na bardzo niskiego kapitana oraz tajemniczego bruneta. we need to save h...