— Oszalała, nawet nie wie co robi. — Armin z tego całego stresu, który ją spotkał, zaczął nieświadomie gadać do siebie.
Biegł za uradowaną dziewczyną, a wszyscy kadeci i członkowie wyższej rangi oglądali się za nimi, a ich emocje pomieszane jak książki na półkach starych bibliotek. Jedni za nimi się śmiali, jedni tylko oczami przewracali i powtarzali sobie, że to nie miejsce dla dzieci. Niektórzy za nimi gwizdali i wybuchali śmiechem, jednak niczym niezrażona dziewczyna biegła dalej.Nagle się zatrzymała i patrząc niezrozumiale na powstałe rozwidlenie, odwróciła się na pięcie i spojrzała na chłopaka.
— Ani mi się warz! Rozumiem Twoje położenie, ale to szaleństwo, napewno się nie zgodzą i tylko wstydu sobie narobisz! — zaczął gadać chłopak, który w głębi duszy nie przyznałby się, że nienawidzi przebywać w obecności ludzi takich jak Smith czy Kapitan Levi. Poprostu przerażały go ich możliwości.
— Moja najlepsza przyjaciółka zawsze była mną rozczarowana.
— To.... Czemu jest najlepszą? Skoro tak bardzo była rozczarowana, czemu starasz się zmienić jej opinie?
— Jest odemnie starsza o prawie dziesięć lat. Kiedy dowiedziała się, że będzie musiała opiekować się sierotą, straciła życie. Zerwała z swoim ukochanym, nie zdała na studia i została ze mną by pielęgnować wiedzę na temat alchemii i mi ją wpajać. Bym przynajmniej ja coś osiągnęła w życiu. Wiele razy starałam się jej udowodnić, że mi się uda, aż pewnego razu przez to trafiłam tutaj.
A jak się dowie, że mnie zamknęli albo robię tutaj pokuty to już więcej na mnie nie spojrzy. — westchnęła Sakura, kończąc swój monolog. Blondyn nie wyglądał na przekonanego ale w końcu uległ. Wziął dziewczynę za rękę i poprowadził do dębowych drzwi, urozmaiconych w złotą klamkę i znaczki.— Zważ, że robię to dlatego by nie mieć wyrzutów sumienia.
— Moim zdaniem robisz to, bo masz dobre serce. — uśmiechnęła się pokrzepiająco dziewczyna, widząc jak jej nowy przyjaciel zaczyna się stresować. Odwróciła głowę w stronę drzwi, zapukała dwa razy poczym nie czekając na odpowiedź, wparowała do pokoju. Wzrok kapitana i generała został zwrócony ku niej.
— Chcę zdawać jeszcze raz. — oznajmiła stanowczo.— Phi, a ja chce kucyka, dom na przedmieściach i złotą koronę. — mruknął niski brunet, patrząc na dziewczynę lekceważąco.
— Naprawdę, musicie mi dać jedną szansę!
— Czemu mielibyśmy to zrobić? — zapytał Smith, patrząc na nią uważnie, starając się nie odstraszyć nowej rekrutki. Prawda, na wczorajszym egzaminie za bardzo się nie popisała ale na ich miejscu nie wolno szufladkować każdej osoby.
— Bo posiadam wiedzę, która może się wam przydać w misji z włączania tytanów. — oznajmiła spokojnie Sakura. Mężczyźni wymienili się spojrzeniami i spojrzeli się znowu na dziewczynę.
— Mianowicie?
— Prowadziłam badana nad tytanami, o tym już wiecie.
— Tak. Wiemy.
— Wcale nie muszę być zwiadowcą. Mogę pomagać w pracowniach naukowych i opracowywać badania nad tytanami. Mam swoje próbki, wykresy i księgi, uczyłam się alchemii, biologii, fizyki i anatomi. Jestem człowiekiem renesansu, przydałabym się wam. — oznajmiła odważnie brunetka.
Levi Ackerman wstał i rzucił papiery na biurko, poczym odchrząknął krótko, patrząc jadowicie na nową rekrutkę.
— Jesteś niezróważona, egoistyczna, zbyt pewna siebie, wredna i nierozważna ale sądzę, że przy dobrej dyscyplinie na coś się nam przydasz. — oznajmił lodowato, już sobie wyobrażając jak ta gówmiara czyści całą bazę przez całe tygodnie.
CZYTASZ
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑 𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇.
Fanfic𝗠𝗔𝗡𝗘𝗔𝗧𝗘𝗥. (マミーター). gdzie pewna nazbyt pobudliwa oraz nieokrzesana dziewczyna, przez przypadek gubi swoje wszystkie notatki na temat tytanów i wpada na bardzo niskiego kapitana oraz tajemniczego bruneta. we need to save h...