𝗠𝗔𝗡𝗘𝗔𝗧𝗘𝗥. (マミーター).
gdzie pewna nazbyt pobudliwa oraz nieokrzesana dziewczyna, przez przypadek gubi swoje wszystkie notatki na temat tytanów i wpada na bardzo niskiego kapitana oraz tajemniczego bruneta.
we need to save h...
Tej nocy, Sakura nie zmrużyła oka prawie przez całą noc. Bała się, że jak zamknie oczy, to zobaczy to co będzie chcieć. I to byłoby tak piękne, przyjemne i szczęśliwe, że dziewczyna mogłaby już nie chcieć się obudzić z iluzji, z tego snu.
A przecież mogłaby sprawić że to stanie się prawdziwe. Że znowu zobaczy Erena i będą udawać, że wszystko w porządku. Życie w kłamstwie wydawało jej się bardziej racjonalne, mniej krzywdzące niż to w prawdzie. Ale nie było takiej opcji. Jej matka mówiła, że musiała żyć jak człowiek, nie jak aktor. Musiała żyć sobą, a nie rolą, w wyimaginowanym świecie. Ale cóż jej się dziwić, Alina Itachi nie była pasjonatką sztuki.
Dlatego gdy nastał ranek, dziewczyna niewyraźnym i zaspanym wzrokiem przeczesała swoje nowe miejsce zamieszkania. Klitka mniejsza od publicznego wychdka, łóżko dla gości z starym materacem i grubą kołdrą, szafka nocna, umywalka i lustro. Nie mogła narzekać, zawsze istnieje możliwość ulicznego, koczowniczego oraz skrajnie ryzykownego życia.
Podniosła się i podeszła do szafki, gdzie czekał na ją uniform. Wykrachmolona, biała kiecka z kołnierzykiem i czarna, nudna narzuta na to wszystko, jeżeli tak to można nazwać, podkolanówki i stare, zapewnie za małe, skórzane buty przed kostkę. Sakura westchnęła i zaczęła się w to ubierać, mimo że nadal nie czuła się komfortowo w tym miejscu. Kiedy już się ubrała szybko podeszła do lustra, przeczesując palcami swoje czarne włosy i związując je swoją czerwoną wstążką, która dzięki Bogu przy niej została. Obrzuciła posępnym wzrokiem swoją lewą rękę, poczym odwracając się w stronę drzwi, wymaszerowała z pokoju.
Wyszła na korytarz i zaczęła się rozglądać. Dokładne instrukcje dostała od Yeleny wczoraj wieczorem, jednak była zbyt głodna i zbyt wyczerpana by je przyswoić. Dopiero po wieczornym, dość skąpym ale ciepłym posiłku, mogła jakkolwiek funkcjonować.
Skręciła w prawy róg, z dumnie uniesioną głową. Była absolutnie pewna że znalazła się w dobrym miejscu, jednak nic bardziej mylnego. Nagle się znalazła w jakimś, a raczej czymiś gabinecie. Syknęła, zaczynając się stresować jednak szybko coś przykuło jej uwagę.
DO S.I ZA WIECZNOŚĆ.
Jej inicjały. Dobrze wychowana dziewczyna z domu Itachi, zapewne by wymaszerowała z kabinegu w podskokach, starając się zapomnieć o tej całej sytuacji. Ale Sakura nie była jej matką, ciotką czy Miaki, ona była... Sakurą. A jej nazwisko mówiło wszystko o jej osobowości czy nastawieniu do życia.
Wyciągnęła rękę przed siebie i szybko zgarnęła kopertę, szybko chowając ją w rękawie. Odwróciła się i tak szybko jak weszła, wyszła, szczelnie zamykając drzwi od pomieszczenia.
A w ręce ściskała list.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.