CHAPTER EIGHTEEN

70 5 0
                                    

Erwin Smith w towarzystwie jakiegoś niskiego bruneta, który sądząc po jego wyglądzie też musiał być kimś w miarę ważnym, szli prosto w jej stronę i jakoś się nie zatrzymywali, ku przerażeniu Sakury. Coraz bardziej do niej dochodziło, ile błędów w życiu popełniła i że konsekwencje w końcu zaczęły ją ścigać.

Zamrugała parę razy oczami, by się nie rozpłakać. Nie chciała umierać, a przynajmniej nie tak. Przejście przez mury budynku oznaczały pewną śmierć dla dziewczyny, przynajmniej tak jej się wydawało. Nie będzie spania do dziewiątej, godzinne picie herbatki z Miaki, obgadywanie klientów ciotki oraz odrabianie lekcji do późnych godzin. Teraz miało zacząć się prawdziwe życie, które Sakura znała i nie zamierzała się mu poddać.

Odwróciła się w stronę wozu i szybko do niego wskoczyła, poczym ukryła się, kładąc się na ławce. Czemu to wszystko tak się kończyło? Kiedy usłyszy kolejną mądrą radę jej przyjaciółki?

— Co ty robisz? — zapytał łagodnie Armin, starając się odstresować nowo poznaną dziewczynę, która mogłaby się zaraz przewrócić albo, co najgorsze, zemdleć.

— Chowam się. Powiedz im że zachorowałam na cholerę albo inne świństwo, zrób słodkie oczka coś takiego. — pisnęła dziewczyna, coraz bardziej czując się żałośnie.

— Ale to by było kłamstwo...

— Nie nie gadaj.

— A generał Smith i kapitan Levi to ostatnie osoby, którym chciałbym skłamać. — westchnął chłopak i podał dziewczynie rękę, uśmiechając się pocieszająco. Sakura popatrzyła na niego płaczliwym wzrokiem. Widząc, że ten i tak nie odpuści, przyjęła jego rękę i wstała, poprawiając włosy drugą, poczym oboje zeszli z wozu.

— Witam, jak minęła wam droga?

— Oszczędź sobie te zakłamane słówka. — burknęła dziewczyna, zakładając rękę na rękę w akcie obrony. — Wszyscy wiemy, że masz to gdzieś i mówisz tak tylko dlatego żeby rozładować stres.

— Czyli chyba nie najlepiej. — oznajmił ciszej generał i odchrząknął. — Mam wielką nadzieję, że Armin już Ci wszystko wytłumaczył i możemy przejść do działania.

— Mniej więcej... — mruknęła nadal obrażona i przerażona dziewczyna, której tym razem udało się ukryć prawdziwe uczucia.

— Znakomicie. Kapitan Levi oprowadzi cię po zakładzie. — Brunetka przeniosła wzrok na niższego z mężczyzn, który wydawał się być niezbyt zachwycony tą sytuacją. Ba, wyglądał na poirytowanego samym faktem, że tu się znalazł i teraz będzie musiał oprowadzać jakąś niewyrobioną gówniarę.

Sakura spojrzała na blondyna, który posłał jej współczujące spojrzenie, jakby została narażona na problemy. Przekręciła głowę, dając mu znak że nie bardzo rozumie, jednak ten, kiedy usłyszał swoje nazwisko, szybko się spiął i popędził za generałem.
Przęłknęła ślinę i spojrzała się na Levi'a, starając się zniszczyć tą niezręczną atmosferę czymkolwiek.

— Nie krzyw się, bo Ci tak zostanie. — warknął mężczyzna i więcej się nie odzywając, odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. Sakura, kiedy pozbierała myśli, szybko ruszyła za nim, starając się nie podpaść temu przyjemniaczkowi.

𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz