CHAPTER SEVEN.

101 5 0
                                    

<rozdział może być inny, pełen błędów etc., gdyż jest pisany na komputerze>

Sakura otworzyła oczy, zanim jakiekolwiek promyki słońca wpadły do jej pokoju przez szpary. Przez chwilę błądziła wzrokiem po całym pokoju i zastanawiała się nad swoim prze genialnym planie, który zamierzała wcielić w życie za małą pomocą Miaki i Korpusu Zwiadowczego. 

Opuszkami palców dotknęła swojego czoła, sprawdzając czy rana już odpowiednio się zagoiła. Poczuła pomarszczoną warstwę i od razu wstała, podchodząc do swojej szafy. Dzisiaj głupio byłoby założyć piżamę i tak się pokazywać na ulicy, zwłaszcza że młoda Itachi nie miała dobrej opinii u miejscowych. Jeżeli chciała wcielić swój plan w życie, musiała bardziej się postarać.

Otworzyła dębowe drzwiczki od szafy, przez kłąb kurzu uniósł się w powietrze. Brunetka zaczęła kaszleć i odganiać pyłki od siebie, po czym zajrzała do środka. Na wieszakach wisiały trzy eleganckie sukienki, które można byłoby założyć na różne imprezy albo na urodziny. Pięć białych koszul, trzy z długim, dwie z krótkim rękawem oraz długa, biała suknia wieczorowa. Dziewczyna przeniosła wzrok na szafki, na której poukładane były czarne spodnie i plisowane spódnice. W końcu westchnęła i założyła jedną z białych, eleganckich sukienek oraz skórzane kozaki za kolano, zawiązanymi ciemnymi i startymi rzemykami. Ciemne włosy spięła w dwa, luźne kucyki, czując że nie ma już siły na inne wykwintne fryzury, które i tak by zniszczyła. 

Przejrzała się w lustrze i zdecydowała, że nie będzie się tak starać następnym razem, gdyż kosmyki wylatywały jej na każą możliwą stronę jakby były różą kierunków, sukienka była pognieciona a kozaki stare i nie napastowane. Kiedy już przestała biadolić nad swoim losem, odwróciła się w stronę toalety i poszła się umyć. 

Kiedy była już gotowa, pachnąca i nie koniecznie schludnie wyglądająca, odwróciła się w stronę pracowni i szybko podbiegła do swojej ostatniej pracy, sprawdzając czy farba już wyschła.

- Matko boska, coś ty ze sobą zrobiła? - zapytała przerażona blondynka, stojąc w w framudze drzwi. Sakura podskoczyła i walnęła się lupą w twarz, po czym szybko się odwróciła w stronę swojej zdegustowanej przyjaciółki, która jak zwykle wyglądała olśniewająco. Srebrzyste loki zostały upięte w kok, Miaki postanowiła dobić brunetkę i założyć granatową, plisowaną spódnice oraz botki na niskim obcasie, dostosowane do długo dystansowych biegów. 

- Aż tak jest źle? Mogłabyś chociaż udać, że Ci się podoba albo dać jakąś radę dotyczącą ubioru... - żaliła się dziewczyna, patrząc zazdrośnie na blondynkę. 

- Ubiór nadrabiasz urodą, włosów po prostu nie uczesałaś. Ja tak się ubrałam bo nie wiedziałam czy idziemy do muzeum oglądąć początki tytanów i obrazy pokazujące masakrę, czy jedziemy hasać po lesie więc zrobiłam kombinację. - zaśmiała się perliście Miaki, gładząc rąbek sukienki dłonią. 

- Ubrałaś się tak dla Kapitana Levi'a? - Sakura uśmiechnęła się wrednie i uniosła jedną brew. Odwróciła się w stronę stołu, więła do ręki wiadro i tłoczek, po czym uśmiechnęła się szeroko. - Czasz, byś zrozumiała, że nie wszystko jest takie złe jak się wydaje. - oznajmiła dziewczyna.

< okey, więc jest to 400-500 absolutnego shietu, mam nadzieje że was nie zanudziłam na śmierć, jeżeli tak to macie tu znicza [*]

wiem, że nie jest najlepiej ale ja musze się rozkręcić by nie było czegoś takiego, że ta ksiązka ma tylko 20 rozdziałów i zostaje zawieszona z powodu braku weny. Trzymajcie się ciepło i pijcie herbatkę <333 >

 Trzymajcie się ciepło i pijcie herbatkę <333 >

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz