ᴛᴏ ʏᴏᴜ, ғʀᴏᴍ 2000 ʏᴇᴀʀs

71 5 3
                                        

— Eren!

Na błoniach było wietrznie jak zwykle. Po niebie mozolnie przesuwały się chmury, jak gdyby na nic się nie spieszyły.
Pod drzewem leżał dosyć młody chłopak, śniąc o przerozmaitych rzeczach i kompletnie zapominając o realnym świecie.

Czarnowłosa dziewczyna do niego podbiegła i się nad nim nachyliła, sprawdzając co się dzieje. Jej różane policzki delikatnie się zarumieniły, kiedy tak wpatrywała się na swojego przyjaciela.

— Eren. — wyszeptała, delikatnie trącając go w ramię. — Eren obudź się, Mikasa zaczyna się martwić. Prosiła bym po ciebie przyszła bo zaczynają się o ciebie nie pokoić. — zagaiła cicho.

Brunet otworzył delikatnie oczy i nimi zamrugał. Spojrzał swoim szmaragdowymi oczami na dziewczynę, delikatnie się uśmiechając. Podniósł się, przecierając oczy i ziewnął szybko.

— Ile spałem?

— Nie mam pojęcia. — zaśmiała się czarnowłosa dziewczyna, poprawiając swój szkoleniowy mundur. — Armin powoli tracił zmysły i został narażony na drwiny ze strony Jeana, a ten został uciszony przez Mikasę więc... dużo przegapiłeś. — dodała szybko siadając obok niego. Przybliżyła się do niego i lekko szturchnęła w ramię, widząc jego zamyśloną minę. — Miałeś koszmar?

— Nie.

— To co się stało?

— Śniło mi się... Śniła mi się przyszłość. Widziałem nas przez te wszystkie lata, jak jesteśmy już prawie dorosłymi ludźmi. Dowiedziałem się rzeczy, o których bym siebie nie podejrzewał.
Nie mam pojęcia co to było. — chłopak wyglądał na zmartwionego i to bardzo. Brunetka przekręciła lekko głowę i cmoknęła go w policzek, poczym szybko wstała i podała mu rękę.

— Cokolwiek by to nie było, narazie tego nie ma. — oznajmiła z uśmiechem, a gwałtowny wiatr rozwiał jej włosy, porywając charakterystyczną wstążkę. Eren otworzył szerzej oczy, chcąc coś jeszcze powiedzieć, jednak zdusił uczucie deja vu i przyjął rękę dziewczyny, poczym delikatnie się uśmiechnął.

— Masz rację.

— Choć, Mikasa pewnie przeszukała już całe miasto. — zażartowała i ruszyła przez błonie. Trawa falowała w rytm grany przez wiatr, liście tańczyły do ptasich melodii, a w oddali słychać było gwar żyjącego miasta.

Jednak nagle usłyszała jakąś piosenkę. Czyiś smutny śpiew.
Zmarszczyła brwi, szukając młodej właścielki śpiewu jednak nikogo nie znalawszy, wzruszyła ramionami i ruszyła dalej.
A Ymir Fritz spokojnie ich obserwowała, ciesząc się z swojego dzieła. Nieukończonego ale dopiero zaczętego.



𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz