ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ғᴏʀᴛʏ ᴏɴᴇ

27 2 0
                                    

— Co ty robisz? — zapytał przerażony Zeke, obserwując jak brunetka stara się skoczyć na ścianę. Ta na chwilę oderwała się od swojej czynności i zamrugała parę razy, patrząc na niego bez słowa. Tak, brutalna tortura ciszą, to jest to co lubiła.

— Ja... Zgubiłam się. — wyjąkała w końcu, wyobrażając sobie jak żałośnie musiała wyglądać, robiąc to co robiła. Nikt nie powiedział, że musi mu się z czekogolwiek tłumaczyć.

— No, widocznie nie tylko w tych korytarzach ale i w życiu. Czemu skaczesz na ścianę? — zapytał zmęczonym tonem, jakby przyłapał dziecko na robieniu niewytłumaczalnych rzeczy.
Bo tak właśnie się teraz czuł i tak to wyglądało.

— Staram się znaleść... wyjście z tej dziury. Nie było drzwi więc pomyślałam że 'O, to jest baza, pewnie są jakieś tajne przejścia' i w ogóle, także ten no, dlatego staram się znaleść jakieś przejście. — ten człowiek źle na nią działał, przecież miała się nie tłumaczyć.

— To głupie ale sensowne, rozumiem twój tok myślenia. — odparł, poczym wyminął zdezorientowaną brunetkę. Przez chwilę zastanowiała się, czy mu czegoś nie wytknąć ale nagle przypomniała sobie o sposobie zawieraniu sojuszników.
Gdy będzie ich dużo, będą równi szansom ucieczki.

Dlatego z niezadowoleniem, który szybko ukryła, podbiegła do swojej nowej ofiary, która będzie skazana na jej towarzystwo.
Miaki jednak miała rację. Jest bezlitosna i egoistyczna.

— Więc, jesteś bratem tego... Jak mu tam... Enera, Ereha... — musiała stwarzać pozory, nie wiedziała czy mu ufać.

— Eren'a.

— Dokładnie, bardzo ładne imię, a zajmujesz się?

— Czemu o to pytasz?

— No, skoro już jesteś moim oprawcą, to mógłbyś mi coś o sobie opowiedzieć bo o mnie to wiesz już chyba absolutnie wszystko, co jest katalizatorem mojej tworzącej się niechęci do ciebie. — wytłumaczyła szybko. Mężczyzna poprawił okulary na nosie, zastanawiając się długo nad odpowiedzią. — Po zatym nie znam swojego ojca, a nie mam w zwyczaju gadać z starymi ludźmi.

Zeke coraz bardziej żałował, że zgodził się na to wszystko.
Oczywiście, na początku są władze. Nie jego wina, że nagle zachciało im się nowej broni, ale przecież nie będzie się awanturował, na to nie było teraz czasu.

— Starych?

— No, przecież możesz mieć z... Piędziesiąt lat? Nie patrz się tak na mnie, ja ci nie kazałam palić.  Poza tym musisz więcej wychodzić na słońce. — Sakurze zaczęła się nudzić ta durna gierka. Czasami poprostu trzeba było wejść w rolę aktora.

Weszli do jakiegoś dosyć dużego pomieszczenia, które by bardzo podobne do tego, do którego zjechała na schodach i omało co się nie zabiła. Absolutnie wszyscy, zajmujący się swoimi sprawami, w mgnieniu oka zwrócili swój wyczekujący zwrok na dwójkę.
Sakura spojrzała na blondyna, mrugając parę razy oczami.

— Jestem...

— To jest Sakura Itachi. — przerwał jej szybko, co spowodowało zniknięcie uśmiechu z twarzy. Przyzwyczaiła się do zbywania i lekceważącego zachowania z strony dorosłych, jednak technicznie ona prawie też już była dorosła, liczyła na malutką poprawę.
— Będzie tu pracowała chwilkę, dopóki pewne sprawy się nie wyjaśnią. Mimo że jest z Paradis, potraktujcie ją ulgowo.

Ta, może jeszcze poda jej grupę krwi. Pewne sprawy warto było przemilczeć i właśnie jej pochodzenie było taką sprawą.
Na twarzy wielu zgromadzonych pojawiło się lekkie zniesmaczenie, a niektórzy zabijali ją wzrokiem.
Dziewczyna kopnęła Zeke'a w kostkę, dziękując mu tym za załatwienie jej śmierci. Ona nie będzie płacić za pogrzeb.

Chciąc czy nie chcąc, musiała ruszyć przed siebie. Przełknęła ślinę i usiadła przy najbliższym biórku.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐌𝐀𝐍𝐄𝐀𝐓𝐄𝐑               𝖺𝗍𝗍𝖺𝖼𝗄 𝗈𝗇 𝗍𝗂𝗍𝖺𝗇. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz