Rozdział 15. 'Będziemy czekać tyle ile trzeba.'

2.3K 60 4
                                    

Tydzień minął mi jak za pstryknięciem palca. Simone narzucił na mnie ogrom informacji, które do dziś robiły na mnie wrażenie. To decydowanie za dużo informacji jak na raz.. Po dwóch dniach płaczu co mam zrobić w końcu wzięłam się do pracy. Temat był prosty, prosty w teorii, ale ja musiałam zrobić coś, aby i w praktyce taki był.

Z pomysłu przeszłam do realizacji. Musiałam przekonać zarząd firmy oraz kierowników, że się do tego nadaję i dam radę, a firma na zatrudnieniu mnie tylko zyska. Było mi smutno, że zostawię firmę i Emmę, ale i ona przekonywała mnie do ruszenia dalej. Kazała mi to traktować jak przygodę i szanse na lepsze życie. To drugie już mnie stresowało.

Miałam przedstawić obcym mi ludziom strategię w postaci prezentacji na kolejne trzy miesiące pracy. Postawiłam na prosty plan marketingowy, który jednak miał wiele nam ułatwić. Przez ostatnie kilka dni skupiłam się na poszukiwaniach dotychczasowych działań pracowników firmy i korzystając z nich obmyśliłam idealny plan.

Plan, który i mną wstrząsnął. Zaczęłam od określenia celów marketingowych i sprawdzeniu grupy docelowej firmy, a przy tym opracowałam idealny komunikat dla klientów. Byłam zadowolona ze swojej pracy, nawet nie wiedziałam, że jestem w stanie tego dokonać.

- Dziś wielki dzień kocie - Krzyczała Ava skacząc po moim łóżku budząc mnie przy tym - Wstawaj leniu, bo sie spóźnisz!

- Przecież już nie śpię, rozmyślam sobie. - Odparłam zrzucając ją ze swojego łóżka.

- Ała! Nie tak groźnie kocie. - Śmiała się do mnie, wstając z podłogi.

Po 5 minutach wstałam z łóżka prawie biegnąc pod prysznic na orzeźwienie ciała i głowy. Dziś był dzień w którym okażę się, czy naprawdę jestem warta pracy w tej firmie. Oprócz prezentacji, chciałam również zrobić dobre wrażenie swoim wyglądam, ale znowu nie chciałam przesadzić.

Postawiłam na delikatny makijaż i tym razem, ale już z łagodniejszym kolorem szminki. Do wszystkiego założyłam fioletowy garnitur z krótką marynarką, a pod nią włożyłam swoją szczęśliwą koszulkę. Koszulka która za każdym razem przypominała mi o Damienie i Liamie, który złamał serce mojej przyjaciółce. Czasem zakładając ją na siebie wmawiałam sobie, że czuje jego perfumy, bo to niemożliwe, że jeszcze było je czuć, po tylu praniach.

- I jak wyglądam? - Zapytałam stając naprzeciwko przyjaciółki, która na mój widok otworzyła szeroko usta.

- Wow!

- Mam nadzieję, że taka będzie ich reakcja na moją pracę. - Westchnęłam trochę niepewna.

- Wierze w ciebie! Padną na kolana. - Mówiła z dużym uśmiechem na buzi. - Idź już bo się spóźnisz.

- Zadzwonię od razu po.

Stres dopadał mnie coraz bardziej i bardziej. Z minuty na minutę bardziej panikowałam. Droga do firmy miała mi zająć 20 minut samochodem, ale i tak będę chciała zobaczyć, czy komunikacja miejska nie będzie lepsza.

Zaparkowałam kawałek drogi przed i ruszyłam przed ogromny biurowiec. To tylko jedna firma? Zastanawiałam się, co mnie czeka po przekroczeniu tych drzwi.

Zgodnie z instrukcja od Simone miałam udać się od razu na 15 piętro do kadr, a one pokierują mnie dalej. Wjechałam windą i po wyjściu z niej ukazała mi sie od razu ogromna recepcja i piękna blondynka za biurkiem.

- Dzień dobry, jestem Hailey mam tu dziś przedstawić swoją prezentacje.

- Cześć, usiądź tu proszę. - Wskazała na fotele przy windzie. - Niedługo ktoś tu po ciebie zjedzie.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz