Rozdział 6.'Panie przodem.'

2.8K 76 1
                                    

Hailey:

Ja nie wytrzymam z tobą!

Ava:

Proszę. Xx

Hailey:

Zamówcie sobie taksówkę.

Leżałam sobie odprężona na sofie z popcornem, a tu jak zwykle coś.. Jakby nie mogły zamówić sobie taksówki. To jest ponad godzina jazdy, nie miałam zamiaru nigdzie się ruszać.

Mój telefon zaczął wibrować, a na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie śpiącej Avy. Na ten widok tylko przewróciłam oczami i zastanawiałam się, czy w ogóle odbierać, a chwilę później ja jak to ja zaczęłam sobie nakręcać, że może coś się stało.

- Halo

- Hai! Siedzisz w domu od tygodni, nie wychodzisz nawet do Emmy, Skyler, czy do sklepu. W tej chwili idziesz pod prysznic, ogarniasz piękną buzie i maszerujesz do auta!

- Jeszcze jakieś życzenia? - Przerwałam jej.

- Zabierasz ze sobą uśmiech na twarzy i widzę cię tu za dwie godziny.

- Jesteś niepoważna. Jest już 21, nigdzie się nie wybieram. Dobrze mi tu, samej.

- Ale ja się nie pytam, czy ci dobrze.

W tle słyszałam jakieś krzyki kobiet i mężczyzn, na pewno nie ubolewali nad brakiem mojego towarzystwa i dobrze się bawili. Ja dobrze bawiłam się sama przed telewizorem. Wiedziałam jednak, że Ava nie odpuści i będzie ciągle wydzwaniać, a w końcu wpadnie na jakiś chory pomysł i tak będę musiała wyjść.

- Dobrze..

- Aaaa! - Zaczęła krzyczeć do telefonu, aż musiałam odsunąć głowę od telefonu.

- Przyjeżdżam po was. Nie do was. - Zaznaczyłam celowo

- Dobra, dobra. Czekam, pa kocie. - Rozłączyła się nie czekając nawet na moją odpowiedź.

Hailey:

A adres mam sobie wymyślić?

Ava:

Wybacz, 75 West Street

Po przeczytaniu adresu zaczęłam myśleć, czy jazda tam autem to dobry pomysł, ale później stwierdziłam, że po pierwsze to po to mam auto. Dwa nie będą chcieli, żebym piła alkohol. Trzy wrócę do domu w każdej chwili bezpieczna.

Pobiegłam na górę, aby się trochę odświeżyć. Pięciominutowy prysznic w zupełności musi wystarczyć, miałam zamiar wejść po dziewczyny i wyjść, ale brałam pod uwagę to, że z łatwością nie będą chciały wyjść.

Postanowiłam więc delikatnie odświeżyć i buzię, nakładając ulubiony krem nawilżający. Do tego pomalowałam brwi i moje długie rzęsy, które już same w sobie robiły robotę. Na usta nałożyłam tylko pomadkę nawilżającą.

Przez moment chciałam wyjść w szarych dresach, które na mnie patrzyły i kusiły, ale jednak postawiłam na coś mniej wygodnego, ale w dalszym ciągu komfortowego. Czarne spodnie imitujące skórę do tego beżowy sweterek z szerokimi rękawami i kurtkę puchową w tym samym kolorze co sweterek. Stylizację dopełniłam botkami na niewielkim słupku w równie beżowym kolorze.

Przed wyjściem popatrzyłam w lustro i w miarę zadowolona ruszyłam na pobliski parking, po swoje cudowne autko. Droga zajęła mi chwilę czasu, ale czas w aucie był tylko dla mnie. Włączałam głośno radio i zatracałam się w muzyce, tu czas mijał swoim rytmem. Dziś wyjątkowo leciał bardzo szybko, nim się odwróciłam parkowałam na ulicy niedaleko miejsca docelowego.

Najgorsze uczucie dla introwertyka moim zdaniem to moment wejścia do pomieszczenia pełnego ludzi, bez znaczenia, czy znasz kilka osób. Zestresowana spojrzałam się w górę oglądając imponujący budynek. Dwa oddechy i ruszyłam pewnie do wind.

Czekając na zjazd jednej z nich zaczęłam się spinać, moje dłonie zaczęły się pocić, a do tego wszystko uczucie z klubu wróciło. Poczułam się obserwowana.. Czułam, że ktoś stoi za mną i oddycha mi na kark.

Laska, to już paranoja..

Gdy winda już dotarła w pośpiechu udałam się do niej w nadziei, że z moim pierwszym krokiem uczucie zniknie. Pomyliłam się.

- Pięknie pachniesz. - Usłyszałam cichy, ale głęboki głos za swoimi plecami. Przez chwilę wahałam się, nie wiedziałam, czy mam się odwrócić, czy stać tak tyłem do drzwi windy.

Moim oczom ukazał się sam diabeł. Wpatrzony we mnie jak obrazek, wpatrzony wygłodniałymi oczami, wpatrzony..

Stwierdziłam, że jak na dorosłą osobą przystało, nie będę się odzywać i zwyczajnie go zignoruje. Zorientowałam się, że nie wcisnęłam guzika na piętro, a gdy już to chciałam zrobić zauważyłam, że on już to zrobił.

Czyli jedziemy w to samo miejsce.. Świetnie.

- Czyli bawimy się niedostępnych ludzi? - Zapytał ze śmiechem w głosie.

- Bardzo dziękuje, to mój ulubiony zapach. - Stwierdziłam, że nie będę robić z siebie idiotki i jak człowiek zacznę z nim rozmawiać.

- Od dziś mój też. - Powiedział śmiało.

- Pan pewny siebie.

- Słońce, pewność siebie to gwarancja sukcesu.

Pokiwałam głową twierdząco i szybko odwróciłam wzrok na drzwi. Ale ta winda długo jedzie..

- Zgodzisz się?

- Nie wiem, nie odniosłam nie wiadomo jakiego sukcesu. - Odpowiedziałam cicho zawstydzona.

- Każdy mały sukces to krok do większego.

Każda sekunda spędzona z nim w tej diabelskiej windzie odbierała mi oddech. Miałam wrażenie, że ściany zbliżają się do mnie, a on mnie pożera.

Gdy tylko drzwi windy otworzyły się, wybiegłam z niej biorąc głęboki oddech.

- Aż tak cię onieśmielam, że brakuje ci tchu? - Usłyszałam za placami.

Odwróciłam się na pięcie wprost na niego. Stał zdecydowanie za blisko, tak blisko, że mogłam dokładniej przyjrzeć się jego cudownym oczom. Mimo, że czułam się bardzo niekomfortowo, postanowiłam mu tego nie pokazywać i nie cofnęłam się, ani o centymetr.

- Zdajesz sobie sprawę, że możesz nie podobać się każdej kobiecie?

- Zdajesz sobie sprawę, że mogę podobać się tobie?

Podniosłam brew do góry, prychając jednocześnie na zdanie, które właśnie usłyszałam. - Nie zawsze mamy to co chcemy. - Syknęłam pewnie przez zęby.

- Zawsze mam to co chce.

- W takim razie ulegnie to zmianie.

- Nie sądzę. - Prychnął, uśmiechając się uwodzicielsko. Równocześnie zaczął stawiać powolne kroki w moją stronę, zmuszając mnie do cofania się. Szedł do momentu w którym poczułam za swoimi plecami ścianę.

Byliśmy tak blisko siebie, że nasze usta niemal stykały się ze sobą. Wpatrywał się głęboko w moje oczy, onieśmielając mnie z każdą sekundą coraz bardziej. W kroku czułam delikatne mrowienie, w brzuchu przyjemne łaskotanie, a do tego wszystkiego poczułam nagły przypływ ciepła.

Jego oddech i zapach działał na człowieka jak jakiś narkotyk. Zamknęłam oczy na kilka chwil zaciągając się powoli cudowną wonią. On w tym samym czasie zbliżył się do mojej szyi, muskając ją delikatnie i zaciągając się moim zapachem.

- Naprawdę cudownie pachniesz. - Wyszeptał zmysłowo do ucha, powodując jeszcze mocniejsze łaskotanie.

Otworzyłam oczy, wpatrując się w niego, tak mrożącym wzorkiem na tyle ile tylko byłam w stanie. - Już to mówiłeś.

Na moją odpowiedź mruknął coś pod nosem i odsunął się dając mi kawałek przestrzeni. Znowu poczułam to samo co w klubie, gdy odszedł. Mój mózg kazał spadać mu, ale serce go pragnęło.

Żeby tylko serce..

- Panie przodem. - Rzekł, wskazując ręką drzwi na końcu korytarza.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz