Rozdział 26.'Nie mogę cię rozgryźć'

2.1K 62 0
                                    

Hailey

Dał mi listę, listę głupich 30 podpunktów. Gdyby nie był moim szefem, to bym uznała, że chce się pozbyć mnie z biura. Niektóre były tak idiotyczne, że głowa mała.

Odbiór obuwia od szewca.
Przekazanie gosposi listy zadań - osobiście

Co to ma być w ogóle? Przez prawie 4 dni nic nie robiłam, a teraz mam jakieś pierdoły. Już wolałam swoją poprzednią pracę. Jeszcze ten obiad, skąd ja mam wiedzieć o której on go chce. Przez to nie jestem w stanie zaplanować sobie dnia.

- Dzień dobry, jestem Hailey osobista asystentka Pana Damiena. - Powiedziałam do kobiety trochę starszej ode mnie. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i wpuściła mnie do mieszkania. Było dokładnie takie samo jak je zapamiętałam.

- Dzień dobry, co cię tu sprowadza? - Zapytała.

- Mam dostarczyć ci osobiście listę zakupów. Z podkreśleniem osobiście. - Przewróciłam delikatnie oczami na co kobieta przede mną parsknęła śmiechem.

- Hmm.. Nie rozumiem, nigdy tak nie robił. Zawsze listę zostawiał mi rano na blacie, albo pisał maila w tej sprawie.

- Ja tym bardziej. Chyba nie chciał żebym się nudziła. - Teraz to ja parsknęłam śmiechem.

Po krótkiej jeszcze rozmowie wyszłam z mieszkania i ruszyłam do jego domu. Zastanawiałam się jak może wyglądać jego dom, skoro mieszkanie wygląda w ten sposób. Nie podał mi adresów, do mieszkania rzecz jasna znałam, ale do domu już nie. W mailu wyraził się jasno, że pod biurowcem czeka na mnie kierowca i przez cały dzień jest do mojej dyspozycji, fajnie tak.

Po godzinnej podróży moim oczom ukazała się ogromna czarna brama i las, nic więcej oprócz drzew i drogi wyłożonej kostką. Droga była szeroka, bez problemu zmieszczą się tu dwa samochody, po obu stronach tej drogi co kilka metrów stały lampki, musi to wyglądać cudownie w nocy.

Droga nie była zbyt długa, ale zanim pojawił się na horyzoncie imponujący dom trochę czasu to zajęło. Willa była zdecydowanie za duża jak na jednego osobnika, w bardzo nowoczesnym stylu. Znajdowała się jakby na górze, więc w dole góry znajdowało sie całe epicentrum domu.

- Wow - Niekontrolowanie wyszło z moich ust.

- Pięknie prawda? - Odparł Sharon.

- I on mieszka tu sam? - Zapytałam wychodząc z samochodu.

- No nie do końca, ale to nie do mnie pytanie. - Zmieszał się na moje pytanie. - Na pewno znajdziesz tu kilka pięknych istot.

- Co masz na myśli? Jakie istoty? - Zapytałam zdziwiona.

- Leć, ja będę czekał tutaj przed domem.

- Dobrze.

Sharon nie odpowiedział na moje pytanie, więc nie wiedziałam, czy mogę spodziewać się kogoś za drzwiami, czy jednak mogę spokojnie wchodzić. Ku mojemu zdziwieniu drzwi były zamknięte, po otwarciu drzwi od razu rzuciły się w oczy ogromne okna na końcu domu przez które było widać przecudowny widok.

Po wejściu do domu witał nas niewielki przedsionek wyłożony chyba marmurem, a zaraz za nim ogromny salon z barem i oczywiście bilardem, facet chyba bardzo go lubi. Z przedsionka nie było jednak widać całości domu, a ja nie miałam czasu oglądać go, chociaż bardzo bym chciała.

- Co to? - Usłyszałam nieznany mi głos.

- Halo! - Krzyknęłam. - Jestem Hailey. - Mimo, że nie widziałam nikogo stwierdziłam, że dobrze będzie się przedstawić.

- O witamy!

- Abigail? A co ty tu robisz? - Zapytałam w szoku. - Jeszcze o tej godzinie?

- A wyszłam dziś szybciej.

- Mieszkasz tu? - Zapytałam bardzo już zdzwiona.

- Ohh nie, już nie. Był czas w którym tu byłam, ale już wyszłam na prostą.

- Rozumiem, wiesz po co kazał mi tu przyjechać?

- Tak, poznaj to nasz architekt. Damien wysłał cię tu, abyś pomogła z wyborem stylu jednego z pokoi. - Odpowiedziała z uśmiechem.

- Ja? Dlaczego ja? Macie architekta, więc zrobi to na pewno lepiej niż ja.

- Zgaduje, że potrzebuje damskiej ręki do tego.

- No a ty?

- Młodej damskiej ręki. Zresztą ja przyszłam tylko przywitać architekta i muszę wracać do biura, powodzenia. - Powiedziała i uciekła szybko z domu.

Po prawie dwóch godzinach udało mi się stworzyć wraz z architektem cudowny pokój. Pokój moich marzeń, ani ja ani on nie wiedzieliśmy dla kogo to, więc postawiliśmy na neutralne kolory. Mimo, że dużo się nie działo zwyczajnie padłam, miałam ochotę iść położyć się na kanapę i usnąć.

- No to cześć! Dzięki za dzisiaj, pokój za miesiąc będzie gotowy.

- Cześć! - Żegnałam mężczyznę. - Sharon, ty dalej tutaj? Dlaczego nie wejdziesz do domu?

- Do moich obowiązków należy jazda samochodem, a nie przesiadywanie w domu szefa. - Odparł wesoło.

- To może wody ci przyniosę. - Zaproponowałam.

- Dzięki! Mam! - Pomachał mi butelką.

- Już zaraz do ciebie dołączę. - Kiwnął głową i wsiadł ponownie do samochodu.

Dzień mimo wszystko był naprawdę udany, nie nudziłam się jak przez większość tygodnia pracy u Damiena, nawet obiad był miły i bez żadnych złośliwości z jego strony. Została mi jeszcze prawie połowa listy zadań, ale zaproponował, żebym skończyła na dziś pracę i dokończyła to jutro.

- Dopisz tylko do listy, że masz mnie spakować. - Rzekł nie patrząc na mnie.

- Ja? Ciebie? To znaczy szefa?

- Mnie i siebie, wyjeżdżamy.

- Tak, tak. - Odpowiedziałam i odwróciłam się szybko w stronę okna. Wracaliśmy już do swoich mieszkań, byłam zdzwiona, że nawet zaproponował, że mnie odwiezie.

- A powiedz mi. - Przerwał na chwilę, ale w końcu dodał. - Jak minął ci dzień? - Jego pytanie troszkę zbiło mnie z tropu. Pyta co u mnie?

- Eee masz na myśli pracę? Świetnie! Będziesz miał piękny pokój za miesiąc.

- Dobrze, a ogólnie?

- W porządku, w końcu się nie nudziłam i miałam co robić. Chociaż ta lista była troszkę dziwna.

- Cieszę się. - Odparł i wrócił do przeglądania swojego telefonu. - Miała być dziwna. - Powiedział pod nosem z delikatnym uśmiechem.

- O matko, Pan się uśmiecha. - Parsknęłam śmiechem na co mężczyzna również zaczął się śmiać. - Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby Pan się śmiał.

- Jesteśmy po pracy, nie mów do mnie przez Pan. Jestem Dam..

- Damien. - Pierwszy raz z moich ust wypuszczam jego imię patrząc mu prosto w oczy, piękne oczy.

Miałam wrażenie, że ta chwila trwa i trwa, nie było tu nic nadzwyczajnego. Po prostu dwoje ludzi gapiło się w swoje oczy. Jednak było to dla mnie bardzo intymne, nie wytrzymałam za długo i spuściłam wzrok na swoje dłonie.

- Jesteś bardzo interesującą osobą, nie mogę cię rozgryźć Hailey. - Powiedział dalej rażąc mnie swoich wzrokiem.

- Co masz na myśli? - Zapytałam zerkając na niego delikatnie.

Mężczyzna już nie odpowiedział, samochód zatrzymał się, a oznaczało to, że jesteśmy już na miejscu i mogę wychodzić.

- Do widzenia. - Pożegnałam się.

- Do jutra.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz